Mówi się, iż do trzech razy sztuka. Miałem taką nadzieję, bo linia fabularna Gates of Oblivion stanowiła dotąd jedynie rozczarowanie. Rozpoczynające ją Flames of Ambition oferowało kompletnie zapominalne doświadczenie, z kolei jej najważniejszy punkt, czyli rozdział Blackwood, w pamięci już jak najbardziej zapadał, ale wyłącznie z samych niewłaściwych powodów. Wygląda jednak na to, iż klątwa Oblivionu została nareszcie przełamana, bo dungeon pack Waking Flame okazał się nareszcie powrotem do formy.
Spis Treści
- Fabuła
- Red Petal Bastion
- The Dread Cellar
- Ekwipunek
- Podsumowanie
Zakony i więzienia
Poprawę zauważyć można już w warstwie narracyjnej. Może nie jest ona – jak to często w przypadku tego typu dodatków bywa – nazbyt zajmująca czy choćby rozwinięta, ale oferuje kilka udanych pomysłów i klimatycznych lokacji. Pierwszy z lochów, Red Petal Bastion, zabierze nas do tytułowego bastionu, w którym pomożemy Rycerzom Srebrnej Róży (ang. Knights of Silver Rose) uwolnić ich członków spod wpływu daedrycznych artefaktów. Z kolei w The Dread Cellar, starym imperialnym więzieniu, użyczymy swojego miecza dwójce magów bitewnym celem odbicia go z rąk Zakonu Czuwającego Ognia (ang. Order of the Waking Flame). Dialogów oraz oskryptowanych scenek jest tutaj sporo i są dość długie jak na „lochowe” standardy, więc o ile chcecie usłyszeć je wszystkie, będziecie musieli ostro gonić za resztą grupy, o ile nie gracie z ekipą nastawioną na poznawanie historii.
Bastion Czerwonego Płatka
Tym najsłabszym lochem jest w Waking Flame Red Petal Bastion, aczkolwiek wcale nie oznacza to, iż jest on słaby. Lokacja wypada naprawdę przyjemnie, rozpoczynając się od otaczającej sam bastion wioski, po czym akcja przenosi się na jego dziedziniec, by finalnie zabrać nas w jego korytarze. Wizualnie jest zatem dość różnorodnie, a przy tym całkiem ładnie. Narzekać można jedynie na projekt samych aren, na których stajemy w szranki z bossami, bo te zaprojektowano wyłącznie na planie prostokątów. Brak tu pomysłowości niektórych pól bitewnych ze Stonethorn czy choćby Flames of Ambition.
Nadrabiają to na szczęście sami bossowie w liczbie, którzy potrafią zaskoczyć ciekawą mechaniką. Pierwszy z nich, Rogerain the Sly, potrafi między innymi zamienić graczy w kozły, spotykani niedługo później Artifact Bearers wyskakują na arenę we trójkę, a wieńczący loch Prior Thierric Sarazen dość gwałtownie zamienia pole walki w niemałą ścieżkę zdrowia, przyzywając pomagierów i wyczarowując liczne zagrożenia środowiskowe. W finale można się zatem nieco napocić, ale mimo wszystko poziom trudności Red Petal Bastion nie jest zbyt wygórowany choćby na poziomie trudności Veteran.
Piwnica Terroru
The Dread Cellar natomiast jest w pewnym sensie odwrotnością bastionu. Sama lokacja nie prezentuje się nazbyt porywająco. Twórcy wprawdzie starali się nieco ją zróżnicować, ale poza arenami, na których czekają na nas bossowie, całość zlewa się w plątaninę podobnych do siebie korytarzy, niekiedy tylko przerywając monotonię co ciekawszym widoczkiem. No, ale mamy tutaj w końcu do czynienia z więzieniem, więc trudno tak naprawdę o nadmierne zróżnicowanie.
Świetni i dość wymagający są sami bossowie, zwłaszcza w wersji Veteran. Pierwszy z nich, Scorion Broodlord, wprawdzie wyłamuje się z tego schematu, nie stanowiąc większego zagrożenia, o ile gwałtownie eliminujemy przyzywanych przez niego pomocników, ale już kolejne starcie może okazać się kubłem zimnej wody dla nieuważnych graczy. Cyronin Artellian nie tylko lubuje się w ściąganiu do pomocy różnorakich stworów, ale też notorycznie wyczarowuje fale ognia, które w wirze walki możemy przeoczyć, tym samym przedwcześnie kończąc swoją przygodę.
Jeszcze bardziej tyłek skopać potrafi oczekujący nas w finale Magma Incarnate, czyli stwór z szeregiem pomniejszych pomocników, licznymi atakami obszarowymi i wyjątkowo niebezpiecznymi, bo szybkimi i mocarnymi cięciami, ukierunkowanymi na większość naszej grupy. Potyczka z nim wymaga zatem sporej czujności, ale na szczęście twórcy pozwalają graczom co jakiś czas odetchnąć, wymuszając przeniesienie się do innej lokacji, by zniszczyć tam chroniący bossa kryształ. Jest wymagająco i różnorodnie, ale przede wszystkim diabelnie satysfakcjonująco.
Moda dla zapaleńców
W ramach nagrody klasycznie otrzymamy możliwość zebrania sześciu zestawów uzbrojenia: Scorion’s Feast, Rush of Agony i Crimson Oath’s Rive w The Dread Cellar oraz Thunder Caller, Grisly Gourmet i Silver Rose Vigil w Red Petal Bastion. Ponadto z obu finałowych bossów zbierzemy części Monster Helm Setu (czyli zestawiku naramienników i hełmu), a także ich głowę do powieszenia na ścianie w swoim domku (w wersji Veteran lochów zdobędziemy również ich popiersie). W ramach nagrody lojalnościowej za odwiedzenie po raz pierwszy któregokolwiek z lochów odblokujemy dodatkową pajęczego kompana Scorion Pyreling.
Płomyczek nadziei
Miło jest w końcu pisać o czymś związanym z wątkiem Gates of Oblivion i nie psioczyć przy tym na brak polotu czy niską jakość. Waking Flame skutecznie przerwało łańcuch padaki, dostarczając zróżnicowane i całkiem wymagające doświadczenie. Mam tylko nadzieję, iż nie jest to zaledwie wyjątek potwierdzający regułę i wieńczące tę linię fabularną The Deadlands nie zabierze mnie po raz kolejny na przeprawę po mule.
The Elder Scrolls Online: Markarth – recenzja (PS5). Nie taki wilk straszny…
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Bethesda Polska.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.