The Inquisitor – recenzja (PC). Początek nowej historii?

9 miesięcy temu

O nadchodzącej grze osadzonej w książkach z cyklu „Ja, Inkwizytor” od Jacka Piekary po raz pierwszy usłyszałem kilka lat temu, nie do końca wówczas wiedząc, o czym one są, poza tym, iż szeroko rozumianą fantastyką. Dlatego też postanowiłem, iż przed rozpoczęciem swojej przygody zapoznam się w jakiś sposób z powieściami, aby mieć jakikolwiek punkt odniesienia. Wówczas padło na trzy tomy w formie audiobooków i szczerze mówiąc, owych książek słuchało mi się bardzo dobrze, jednocześnie dając mi jakiś obraz świata przedstawionego, którego można oczekiwać od tytułowej produkcji. Przekłada się to na ogrywaną przeze mnie grę od studia The Dust i tutaj od razu zaznaczę, iż staram się oddzielić twórczość zarówno pisarza, jak i studia odpowiedzialnego za ten tytuł, od poglądów autora cyklu. Takim papierkiem lakmusowym w tej recenzji, do porównania, będzie tutaj przytaczany Wiedźmin 1. Wydaje mi się, iż te dwie gry jak i studia, mają wiele wspólnego. Oczywiście mam tu na myśli początki CDPR, a nie stan na dziś.

The Inquisitor: Podróż między światami

W grze wcielamy się w tytułowego inkwizytora, znanego z książek Mordimera Madderdina, który przybywa do Koenigstein, celem złapania wampira. Jak się łatwo domyślić, okazuje się to być przez większość gry raczej celem pobocznym, aniżeli głównym. Podczas naszego pobytu w mieście dochodzi do tajemniczego i brutalnego morderstwa i to właśnie nim w dużej mierze będziemy się zajmować. Natomiast motyw wampira przez większość czasu będzie przemykać jedynie w dialogach, które w dużej mierze dają iluzoryczne poczucie wyboru. Bo na dobrą sprawę, nasza decyzja nie ma tutaj większego znaczenia.

W moim odczuciu akurat wywoływało to raczej uśmiech politowania, gdy widziałem w linii dialogowej poświęconej morderstwu ni z gruchy, ni z pietruchy zapytanie o wampira. Ogólnie rzecz biorąc, sama historia jest bardzo nierówna, mimo iż jest prowadzona liniowo. To raczej powinno ułatwić tutaj zadanie scenarzystom, gdzie jesteśmy prowadzeni przez historię po nitce do kłębka. Nie mniej, nie brakuje w tej produkcji również dobrze poprowadzonych wątków wokół jakiejś persony, jak na przykład Kata Ronalda, który jest najlepiej napisaną postacią w grze, przez to, jak bardzo jest wyrazisty.

Zagadki, śledztwo i morderstwo

Jako gracze jesteśmy w stanie bardzo wiele wybaczyć, zwłaszcza wtedy, gdy zawodzi nas tylko jeden element. Niestety w przypadku The Inquisitor tych jest więcej. Pierwszym, moim zdaniem nietrafionym pomysłem są sekwencje QTE, które są wrzucone tam na siłę, tylko po to, aby w jakiś sposób urozmaicić rozgrywkę. Niestety przez problemy ze źle dobraną klawiszologią sprawia, iż jest to znienawidzony przeze mnie element tej gry. Zwłaszcza wtedy, kiedy ta sama boryka się z problemami technicznymi związanymi z optymalizacją. Wówczas musimy całą sekwencję powtarzać od nowa.

Idąc dalej, kolejnym problemem, który przykuł moją uwagę, jest walka oraz praca kamery w jej trakcje. Byłbym w stanie wiele wybaczyć, bo wiadomo, iż budżet może być swego rodzaju ograniczeniem jeżeli chodzi o jakość animacji. Nie mniej wykonanie tego elementu jest mocno przestarzałe, gdzie cała walka opiera się tak naprawdę na używaniu lekkiego ataku i ewentualnie uników przy większej ilości przeciwników. Tutaj pojawia się problem z działaniem kamery, która w żaden sposób nie chce się zablokować na celu, tak abyśmy cały czas go widzieli. W ten sposób mamy utrudnioną zabawę, nie mówiąc już o tym, iż całkowicie odbiera to przyjemność ze starć. Na pocieszenie dodam, iż tutaj akurat plusem jest to, iż w całej grze, potyczek na miecze jest niewiele. Całość nasila się pod sam koniec zabawy i to właśnie wtedy problemy zostają uwidocznione.

Teraz dla kontrastu, napiszę o plusach gry, bo mimo wszystko trochę ich jest. Już podczas ogrywania dema, które było dostępne jakiś czas temu, moją uwagę przykuła mechanika podróży między światem, a nie światem. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, iż nie jest to żadna nowość w grach wideo. Niemniej zawsze ciekawi mnie to, jak twórcy podejdą do tego właśnie tematu i mam wrażenie, iż to właśnie ten element poza samą fabułą wyszedł The Dust dobrze. Przechodząc jednak do tego, co otrzymaliśmy w finalnym produkcie, moim zdaniem podróże za sprawą modlitwy do Nieświata w celu zdobycia wskazówek związanych z danym fragmentem historii, okazały się naprawdę dobrze zrealizowane.

Choć oczywiście jest parę rzeczy, które można by jeszcze poprawić. Jak na przykład element skradania, który na początku choćby dawał frajdę, ale im dalej w las, tym mniejszy nacisk na niego kładłem i po prostu starałem się jak najszybciej przejść z punktu „a” do „b”, ponieważ początkowe zagrożenie okazało się iluzją. Moim zdaniem, przeciwnicy w Nieświecie, jeżeli twórcy chcieli utrzymać element skradankowy, powinni nas po prostu automatycznie zabijać, wówczas miałoby to większy wpływ na rozgrywkę. Bo wizualnie do konstrukcji lokacji, które tam odwiedzamy, nie mam się do czego przyczepić. Jest to oczywiście coś, co można by poprawić, a nie minus sam w sobie, może jakiś patch, który da taką opcję w grze, w przyszłości się pojawi. Ponieważ wówczas skradanie nabierze więcej sensu, a dodatkowo zyska na tym immersja.

Myślę, iż nie będzie to kłamstwem, jeżeli powiem, iż zagadki logiczne w The Inquisitor to najlepszy element tej gry. Zwłaszcza w dalszym etapie rozgrywki, gdzie już pewne elementy fabularne zaczynają składać się nam w pewną całość i zaczynamy doszukiwać się wszędzie rozwiązań, łącząc poszczególne kropki. Oczywiście, nie wszystkie łamigłówki są jakoś specjalnie wymagające, ale bywały takie, które sprawiły, iż musiałem pogłówkować, bo kilka chwil wcześniej nie zwróciłem na coś uwagi i musiałem wrócić do miejsca X. Tylko po to, aby uporać się z zagadką w miejscu Y, a nie mamy wówczas „inkwizytorskiego zmysłu”, który nam to rozwiązanie podświetli.

Choć tak, jest takowy w grze zaimplementowany, ale służy on jedynie do tego, aby wskazać nam miejsce, w które musimy się mniej więcej udać. Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, iż to właśnie tutaj twórcy włożyli najwięcej serca. Ponieważ to właśnie w tych zagadkach czuć klimat, jaki było mi słuchać podczas pierwszych trzech tomów audiobooka. Szkoda tylko, iż tego typu ciekawie poprowadzonych elementów było zdecydowanie za mało.

Technikalia a oprawa audiowizualna

Nie będę tutaj ukrywał i kadził, iż jest świetnie, bo nie jest, a choćby powiem, iż w wersji przedpremierowej było tragicznie. Co jeszcze można by było w jakiś sposób wybaczyć, jeżeli za kiepską optymalizacją szła świetna grafika, a niestety tak nie jest. Graficznie The Inquisitor jest, mówiąc łagodnie, przestarzały, a funkcja, jaką jest DLSS / FSR chyba widnieje w opcjach tylko z nazwy. Na dobrą sprawę, obie technologie nie dawały żadnego efektu.

Wizualnie The Inquisitor przypomina erę PS3, Xbox 360 czy też naszego rodzimego Wiedźmina 1, jednocześnie dławiąc się na sprzęcie, który spokojnie daje radę z dzisiejszymi tytułami AAA. Wiem, iż ogrywałem wersję przed premierą, ale mimo wszystko spadki klatek do poziomu 17-20, gdzie średnia oscyluje wokół 27-30 FPS-ów, to coś nie do przyjęcia. Jest to niestety niejedyna wada wizualna tej produkcji, kolejne to problemy związane z input lagiem, czyli reakcja naszej postaci na wydawane polecenia, co w przypadku wcześniej wspomnianych QTE oraz podczas walki jest bardzo problematyczne.

Słowem podsumowania o The Inquisitor

Szczerze mówiąc, ciężko jest mi polecić ten tytuł z czystym sumieniem komukolwiek, choć nie ukrywam, iż osobiście widzę światełko w tunelu względem przyszłych projektów studia. Jest to swego rodzaju powtórka z rozgrywki CDPR z Wiedzminem 1 czy też Teyon z Rambo, gdzie były to pierwsze ambitne projekty tych deweloperów. Bo widać, iż twórcom po prostu czegoś tutaj zabrakło, być może funduszy, a może czasu i doświadczenia? Ciężko to jednoznacznie określić. Nie mniej widać na podstawie tej gry, iż The Dust podczas pracy nad Inkwizytorem włożyło masę serca, aby oddać mroczny klimat prozy Jacka Piekary. Mam nadzieję, iż twórcy wyciągną lekcje z tej produkcji, a każda kolejna będzie lepsza.

Niestety, Inkwizytor w obecnym kontekście wydaje się być przestarzały i nieco sztywny pod wieloma względami, co wskazuje na to, iż ambicje twórców gry przekroczyły ich aktualne możliwości. Pamiętajcie, iż żadne studio nigdy nie chce zrobić słabej produkcji, po prostu na ostateczny efekt wpływa często wiele czynników. jeżeli mimo wszystko jesteście ciekawi, czy gra Wam podejdzie, to polecam wypatrywać promocji i samemu wówczas wyrobić sobie zdanie na jej temat.

[See image gallery at pograne.eu]

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie The Dust.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Kup The Inquisitor (PC)

Idź do oryginalnego materiału