The Last of Us Part 1 to jeden z najbardziej nieoczywistych i nieoczekiwanych remake’ów ostatnich lat. Do tego stopnia, iż wielu zastanawia się nad zasadnością istnienia tej gry, skoro remaster The Last Of Us pojawił się już na PlayStation 4 kilka lat temu. Dopiero graficzne porównanie wersji z PS5 oraz PS4 pokazuje, ile pracy włożono w Part 1.
Cudowna gra, taki sobie remake – w ten sposób zatytułowałem recenzję The Last of Us Part 1. Pierwsze TLoU to jedna z najlepszych opowieści w całej historii gier wideo. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Powstaje natomiast pytanie o zasadność istnienia remake’u, do tego sprzedawanego w bardzo wysokiej pełnej cenie, skoro to samo The Last of Us otrzymało już remastera. Part 1 podzielił graczy i w ogóle mnie to nie dziwi.
Dopiero zestawienie The Last of Us Part 1 z remasterem na PS4 pokazuje ogrom zmian.
Postanowiłem porównać oprawy obu tytułów, uruchamiając The Last of Us Part 1 oraz The Last of Us Remastered. Następnie wykonywałem zrzuty ekranu w tych samych miejscach, a następnie łączyłem uzyskane kadry w jeden obrazek przy pomocy edytora graficznego.
Dopiero zestawiając dwa kadry obok siebie dobrze widać, ile pracy włożyło Naughty Dog w odświeżenie The Last of Us. Zmiany wykraczają daleko poza proste podbicie jakości tekstur. Chociaż geometria lokacji pozostała bez zmian, wszystko inne poprawiono: cieniowanie, efekty specjalne, źródła światła i wiele, wiele więcej. Zmian na lepsze jest masa.
W The Last of Us Part 1 mnóstwo rzeczy powstało kompletnie od nowa. W tym modele i bryły.
Zwróćcie uwagę na budynki mieszkalne w bezpiecznej strefie. Na ich przykładzie doskonale widać, iż zmiany sięgają nie tylko tekstur, ale również samych brył. Miasto zostało przebudowane, a nowe obiekty są nie tylko w wyższej rozdzielczości, ale także z większą liczbą szczegółów.
Dokładnie to samo tyczy się modeli głównych bohaterów. Ci zostali stworzeni od zera, zyskując na naturalności. Warto dodać, iż teraz przejścia między przerywnikami oraz rozgrywką są dynamiczne. Nie ma klasycznego cięcia. Zamiast tego praca kamery stała się płynna, a efekt jest o wiele bardziej naturalny.
Pamięć potrafi płatać figle. Gdyby nie to porównanie, nie uwierzyłbym, iż remaster na PS4 aż tak się postarzał.
W moich wspomnieniach oryginalne The Last of Us dla PlayStation 3 było tytułem powalającym wizualnie, a wersja remastered jest na tyle okazała, iż nie potrzebuje remake’u. Dopiero zestawiając gry z PS5 oraz PS4 obok siebie wyidealizowane wspomnienia zderzają się z brutalną rzeczywistością. Widać wtedy jak na dłoni, iż choćby tak piękny tytuł jak TLoU zdążył się porządnie zestarzeć.
Czy sprawia to, iż remake wydaje się bardziej zasadny? Odnosimy się do tego w naszej recenzji. Nie ujmujemy tam kunsztu deweloperom z Naughty Dog, ale jednocześnie nie uważamy, aby remaster remastera za 329 złotych – bo tym w istocie jest Part 1 – powinien być wydawniczym standardem na rynku gier. Zbyt wiele wspaniałych serii czeka na wskrzeszenie, by inkasować za to samo The Last of Us po raz trzeci, w ciągu mniej niż dekady.