Sytuacja dodatków do The Sims 4 bynajmniej nie prezentuje się zbyt kolorowo. Trzeba się sporo nagimnastykować i mocno ponaginać rzeczywistość, by nie dostrzec tego, jak bardzo EA odcina od marki kupony, przy okazji dzieląc rozszerzenia w taki sposób, by kilkakrotnie wydać w zasadzie to samo. Czasem robią to bardziej subtelnie, innym razem mniej, ale w przypadku Być rodzicem i wydanego parę lat później Razem raźniej twórcy postanowili porzucić jakiekolwiek pozory. Zresztą cały ten wstęp powstał tylko dlatego, iż miałem olbrzymi problem, jak odróżnić ten pierwszy — będący podmiotem recenzji — od tego drugiego.
Spis Treści
- Rodzicielstwo
- Skłonności
- Wychowanie
- Aspiracja Superrodzica
- Przedmioty
- Podsumowanie
Kup The Sims 4: Być rodzicem (PC)
Rodzicielstwo
Jest w tym oczywiście pewna złośliwość, bo to wcale nie jest tak, iż Razem raźniej jest dokładną kalką. Chodzi raczej o to, iż pomysły na oba dodatki są do siebie zbliżone na tyle, iż trzeba chwili, by dostrzec różnice. Oba traktują o relacjach rodzinnych i dorastaniu, ale Być rodzicem stawia zdecydowanie mocniej na aspekt rodzicielstwa i sposoby wychowawcze rodziców. Ojcowie i matki otrzymują tutaj specjalny zestaw interakcji, poprzez które mogą nauczać swoje dzieci, prosić lub po prostu kazać im wykonać czynność, a także nagradzać bądź ganić za ich zachowanie. Im wyższy poziom umiejętności rodzicielstwa, tym większa liczba interakcji, wliczając w to ułatwione rozpoznawanie potrzeb niemowląt czy możliwość wejścia w tryb megarodzica.

Dziecięce skłonności
Ciekawe w Być rodzicem jest to, iż choć tytułowymi bohaterami są właśnie rodzice, to jednak ich pociechy okazują się największymi beneficjentami nowych mechanik. Już od momentu osiągnięcia wieku małego dziecka zaczynają bowiem rozwijać się w kierunku pięciu skłonności: manier, empatii, odpowiedzialności, kontrolowania emocji oraz rozstrzygania konfliktów. Wykonując rozmaite interakcje, zyskujemy bądź tracimy punkty w każdej kategorii. Ot, dla przykładu, pierdząc i bekając siarczyście, obniżymy zapełnienie paska manier, z kolei wynosząc śmieci i witając się przyjaźnie z sąsiadami, wypełnimy go.
Po co miałoby nam na tym zależeć? Choćby dlatego, iż maksymalne rozwinięcie danej skłonności w dowolnym, negatywnym bądź pozytywnym kierunku, wynagrodzi nasz trud specjalną cechą charakteru po osiągnięciu przez naszego berbecia dorosłości. Pozostając przy manierach, dobrze wychowany Sim będzie szybciej nawiązywał kontakty i zyskiwał pozytywny nastrój po kulturalnym powitaniu kogoś, z kolei ten, który całe dzieciństwo przepierdział nie tylko wyrośnie na klnące i bekające chamidło, ale też utrudni sobie życie towarzyskie. Warto się zatem starać, bo nowe cechy mają niemały wpływ na późniejszą zabawę.

Skłamałbym jednak, mówiąc, iż proces rozwijania skłonności jest jakoś nadzwyczaj zajmujący. W większości jest to powtarzanie tych samych zachowań do skutku. Nie każdą skłonność rozwija się jednak tak samo szybko. O ile w przypadku manier wystarczy witać przyjaźnie nieznajomych, a empatii wziąć udział w wolontariacie, tak już takie rozstrzyganie konfliktów wymaga zdecydowanie więcej zachodu, bo faktycznie musimy pomagać naszym Simom w zażegnywaniu niesnasek, co oznacza, iż najpierw musimy do nich w jakiś sposób doprowadzić. To powiedziawszy, o ile nie zafiksujecie się na maksymalizowaniu statystyk, znudzenie się nie powinno Wam nudzić. Wychowywanie powinno bowiem wsiąknąć po cichutku w codzienne życie Waszych Simów.
Furrasy i inne atrakcje
To jednak nie koniec atrakcji, bo nasi podopieczni dostali jeszcze kilka innych ciekawych, choć już nie aż tak znaczących mechanik. Najmniej istotną są szkolne projekty, które dzieciaki mogą przynieść ze szkoły, a które po ukończeniu posłużą jako dekoracja. Dostajemy też możliwość ustalenia ciszy nocnej na specjalnej tablicy, aczkolwiek ta mechanika jest bardziej frustrująca, niż przydatna, bo benefitów nie ma w zasadzie żadnych, a odpowiedzialność potrafi szybciuteńko zmaleć.

Dzieciaki od czasu do czasu udadzą się do rodzica z pytaniem, na które wybrana przez nas odpowiedź wpłynie na rozwój ich skłonności. Najciekawsze jednak są etapy, czyli po prostu fazy dorastania. Dzieci mogą teraz na chwilę stać się niejadkami i wybrzydzać na ugotowane potrawy lub choćby — w ekstremalnych przypadkach — zostać furrasem i nie rozstawać się ze swoich kostiumem misia (czy tam furrsoną). Każdy taki etap można z dzieckiem przegadać i pomóc mu w uporaniu się z nim lub – jak kto woli – olać i zaakceptować, iż nasz syn jest fioletowym niedźwiedziem, mając tylko nadzieję, iż to tylko chwilowa fiksacja.
Być super rodzicem
Jak na dodatek o tytule Być rodzicem, to główni zainteresowani zostali potraktowani trochę po macoszemu, ale coś tam im jednak skapnęło. Mowa o nowej aspiracji Superrodzica, która jest chyba najbardziej interesującą, choćby jeżeli najmozolniejszą do zaliczenia z tych, które miałem okazję sprawdzić. Jest to głównie spowodowane tym, iż jest ona w znacznej mierze uzależniona od rozwoju dziecka, bo, poza klasycznym maksymalnym rozwinięciem umiejętności rodzicielstwa czy pomaganiem podopiecznemu w nauce przed konkretną liczbę godzin, ostatni etap aspiracji wymaga posiadania dziecka o trzech cechach wynikających ze skłonności. Trwa to zatem dość długo i wymusza ciągłe pilnowanie, czy przypadkiem poziom którejś ze skłonności nie spadł zanadto (na szczęście pomagają w tym systemowe powiadomienia). W nagrodę dostaniemy cechę przyśpieszającą rozwój skłonności u dzieci. Trochę lipa, umówmy się.
Bezpieczeństwo w domu i garderobie
Nie jestem natomiast fanem nowych mebli i ubrań wprowadzonych w Być rodzicem (łącznie 143 przedmioty). Są – moim zdaniem – paskudne, aczkolwiek wpisują się w motyw przewodni rozszerzenia. Są zatem „bezpieczne” w swoim wyglądzie, nieco zaokrąglone i czyste. O ile same mebelki jeszcze niekiedy potrafią skraść moje serce, tak ubrania i fryzury mnie od siebie kompletnie odrzucają, choć – znów – jest to raczej wynik moich preferencji, bo faktycznie wyglądają jak stroje rodziców dzieci z mojego pokolenia.
Dyscyplina ponad wszystko
Przyznam, iż lubię takie zaskoczenia, bo po Być rodzicem spodziewałem się raczej uboższego protoplasty Razem raźniej, a otrzymałem twór stojący na własnych nogach. Skłonności i etapy okazują się po czasie zdecydowanie bardziej wpływającymi na rozgrywkę dodatkami niż takie dziwactwa z RR, a sam gracz, o ile tylko chce skupić się na wychowaniu dzieci, pozostaje cały czas zaangażowany w mechanikę, wliczając w to nową aspirację, choćby o ile niekiedy jest ona nieco powtarzalna. o ile zatem chcecie urozmaicić zabawę dzieciakami, Być rodzicem sprawdzi się zdecydowanie lepiej od Razem raźniej.
The Sims 4: Miejskie życie – recenzja (PC). Witam szanownego sąsiada!
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Niektóre linki w tym artykule to linki afiliacyjne. jeżeli kupicie coś przez nie, otrzymamy prowizję – bez wpływu na cenę ani nasze opinie.
W ten sposób wspieracie nasz zespół.