The Sims 4: Ucieczka w plener – recenzja (PC). Wirtualny urlop

2 godzin temu

Mój tegorocznym urlop okazał się tymi klasycznymi, polskimi czasami, spędzonymi na przeprowadzaniu remontu. Nigdzie zatem nie byłem i nic nie widziałem, a przecież człowiek nie Sim, odpocząć sobie nieco musi. Wprawdzie wakacje dawno już za nami, ale od czego są gry komputerowe, o ile nie od eskapizmu? Postanowiłem zatem nadrobić zaległości wirtualnie, wyciągając swoich zero-jedynkowych podopiecznych z nieustannego cyklu pracy i zasypiania na chodniku, by pokazać im, czym jest Ucieczka w plener, bo tak się składa, iż dokładnie ten tytuł nosi pierwsze rozszerzenie do The Sims 4. Żona zachwycona nie była, Simowe też koniec końców niekoniecznie, ale ja za to bawiłem się przednio.

Granitowe Kaskady

Ucieczka w plener, jak można domyślać się po nazwie, to pakiet rozgrywki (czyli nieco mniejszy dodatek), skupiający się na tematyce wakacyjnej, a będąc bardziej precyzyjnym – na biwakowaniu. Do odwiedzenia otrzymujemy zaledwie jedną, ale całkiem przyjemną okolicę – Granitowe Kaskady. To górzyste, pełne lasów miejsce, które podzielić można na dwie główne strefy. Pierwszą jest obozowisko, gdzie rozbić możemy kupiony zawczasu namiot (biwakowy ekwipunek można nabyć również na miejscu w leśniczówce) lub wynająć domek. Drugą natomiast stanowi Park Narodowy, który odwiedzić możemy już po rozbiciu swojego obozu. No, dobra, pozostało trzecia – Dom Pustelnika – aczkolwiek jest to część parku, do której trafić można wyłącznie po odnalezieniu skrzętnie ukrytego w leśnej gęstwinie wejścia i przebrnięciu przez pełen niebezpieczeństw tunel (brzmi to bardziej ekscytująco, niż jest w rzeczywistości, bo wyprawa odbywa się poprzez okienka menu).

Kiełbaska upieczona choćby w samotności smakuje wyśmienicie.

Aktywny wypoczynek

No, ale przecież na wczasach nie można tylko leżeć i gapić się w chmury, trzeba coś zrobić, coś przeżyć. Ucieczka w plener oferuje zatem kilka aktywności pobocznych, których możemy się podjąć. O ile łowienie ryb i łapanie owadów to nic nowego, o tyle już rzucanie podkową do celu czy biesiady przy ognisku wprowadzono dopiero w tym rozszerzeniu. Z ogniskami wiąże się też nowy typ imprezy – pieczenie kiełbasek. Można je zorganizować również w domu, a zaliczenie ich na złoty medal wymaga przede wszystkim dostarczeniu gościom strawy (również grilla), a także emocji poprzez opowiadane przy ogniu historie. Należy przy tym jednak pamiętać, iż w trakcie tych wszystkich ekscytacji czas w naszej domowej lokacji się ni zatrzymuje – rachunki przez cały czas przychodzą, a o ile skończą nam się dni urlopowe, a my będziemy przez cały czas biwakować, zamiast wrócić do roboty, ocena w pracy znacznie się pogorszy.

Ucieczka w plener dorzuca do zabawy również aspirację miłośnika natury, powiązaną z nową umiejętnością zielarstwa. Jej zaliczenie może okazać się upierdliwe, głównie za sprawą konieczności zidentyfikowania wszystkich niezidentyfikowanych (któż by się spodziewał) roślin, rosnących w Granitowych Kaskadach. Zielarstwo z kolei rozwijamy właśnie poprzez wspomnianą identyfikację kwiatków i jagódek, a także warząc wywary i balsamy, których kolejne receptury odblokowujemy wraz ze wbijanymi poziomami. Do ich wykonania potrzebujemy wspomnianych roślin (warto więc zasadzić je sobie w przydomowym ogródku) oraz często konkretnych owadów. Zachęca to do zbieractwa, bo wytworzone eliksiry mają całkiem interesujące efekty, jak chociażby „odsmrodzenie” Sima czy odnowienie jego energii.


Plenerowy styl

Poza tym pojawiła się również masa pomniejszych dodatków. Wprowadzono nowe ryby, owady i rośliny (te ostatnie występują ponadto w toksycznych i nietoksycznych wersjach). Simowie mogą teraz wykształcić cechę „wrażliwy”, przez którą brzydzić będą się robactwem, więc wypełnienie aspiracji miłośnika natury może być przez z nią utrudnione. Dorzucono także sporo nowych ubrań i mebli związanych z tematyką biwakową. Spodziewać należy się zatem kamizelek, butów traperów i drewnianym wystroju pomieszczeń. Nowe przedmioty prezentują się naprawdę ślicznie i zdecydowanie przypadną Wam do gustu, o ile – tak jak ja – lubicie estetykę drewna.

Wirtualny urlop

Ucieczka w plener bynajmniej nie powala ilością zawartości, ale muszę przyznać, iż miałem przy niej o wiele więcej frajdy, niż teoretycznie ważniejszym z punktu widzenia rozgrywki Zakochaj się!. Przede wszystkim faktycznie czułem się tak, jakby moi Simowe wyruszyli na biwak, a nie tylko przenieśli się na kilka dni do innej lokacji. Poszukiwanie brakujących roślin do zidentyfikowania, łowienie ryb i kłócenie się z typem przebranym za niedźwiedzia okazało się zaskakująco zajmujące. I to do tego stopnia, iż w czasie między kolejnymi sesjami planowałem sobie wyprawy tak, aby jak najefektywniej nazbierać roślin i owadów, potrzebnych do wytworzenia kolejnych eliksirów. To o tyle ciekawe, iż zwykle stronię od zbieractwa grach. Tak przyjemny to dodatek.

Przeczytaj także

The Sims 4: Zakochaj się! – recenzja (PC). Rozkwit miłości


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Idź do oryginalnego materiału