Słuchajcie, jak ja kocham pracować. Jak ja lubię robić całymi dniami. Rozwiązywać „kejsy”, wyrabiać normę, przejmować się KPI-ami. To się po prostu w głowie nie mieści, jak ja to kocham. Przecież takie święta z dniami wolnymi od pracy to męka w najczystszej postaci. Już mnie ściska w żołądku na myśl o tegorocznej wolnej wigilii. Na szczęście znalazłem remedium, które pozwoliło mi przerwać ten mroczny czas i pracować nie pracując. Ha, a jak ono się nazywa przyjemnie – The Sims 4: Witaj w pracy.
Spis Treści
- Aspiracje
- Aktywne kariery
- Kosmici
- Własna firma
- Pomniejsze nowości
- Podsumowanie
Kup The Sims 4: Witaj w pracy (PC)
A po co ci ambicje?
Dość wymowne jest to, iż w dodatku tym nie uświadczymy żadnych nowych aspiracji, a jedyną działką mieszkalną w Promenadzie Magnolii, czyli nowiuśkiej dzielnicy, jest puste pole. Wszak dobry pracownik ma mieć w głowie nie ambicje czy marzenia, a robotę do wykonania. Domu też nie potrzebuje, noce może spędzać w „zakładzie”, wypracowując nieodpłatne nadgodziny. Ku chwale szefa, oczywiście! No, trochę sobie błaznuję, ale faktem jest, iż to właśnie praca jest motywem przewodnim pierwszego dużego rozszerzenia do The Sims 4.
Pracować grając, grać pracując
Największą, a zarazem najbardziej ambiwalentną zmianą jest wprowadzenie aktywnych karier. o ile zdecydujemy się na zawód pielęgniarki, policjanta bądź naukowca, to w momencie wyruszenia naszego Sima do pracy, będziemy mogli zadecydować czy wysłać go tam w pojedynkę, czy może jednak mu potowarzyszymy. Pierwsza opcja przebiega standardowo, tak jak było to dotychczas. Druga natomiast przenosi nas na specjalną parcelę, gdzie dostawać będziemy kolejne zadania do wykonania. Im więcej wykonamy, tym lepsza nasza ocena na koniec dnia, a i wypłata również zostanie odpowiednio obniżona lub podwyższona. To na dobrą sprawę mechanika wszelakiego rodzaju spotkań towarzyskich z podstawki, przeszczepiona na nowy grunt.
To całkiem miła odmiana od klasycznego tracenia kontroli nad Simem na określoną liczbę godzin. Każdy zawód stawia przed nami szereg odpowiednich dla niego i często angażujących wyzwań. Ot, praca lekarza wymagać będzie zdiagnozowania choroby na podstawie objawów u pacjenta, jako detektyw przestudiujemy poszlaki, by aresztować odpowiedniego NPC-a, z kolei w laboratorium naukowym na wynalezienie czekać będzie nas kilka fajnych gadżetów, jak choćby pistolet do kontrolowania innych Simów. Problem w tym, iż początkowa magia gwałtownie ustępuje miejsca męczącej rutynie, która zabija całą euforia z zabawy. Wprawdzie każdy kolejny szczebel kariery to nowe aktywności, ale mimo wszystko wciąż robimy mniej więcej to samo, byle tylko zaliczyć wytyczne potrzebne do awansu.
Sixam z odległej galaktyki
Do pracy zachęcają natomiast liczne bonusy. Przychody z maksymalnego poziomu kariery są całkiem wysokie, a po drodze zgarniemy szereg przyjemnych bonusów – nowe interakcje, a także masę ubrań i przedmiotów. Najciekawiej wypada pod tym względem zawód naukowca. Zaprojektowane i wytworzone wynalazki możemy bowiem wziąć ze sobą do domu, a żeby tego było mało, to jeden z nich pozwoli nam na odwiedzenie lokacji Sixam (przeczytajcie od tyłu, spryciule niezłe, ci twórcy) i zaprzyjaźnienie się z zamieszkującymi ją kosmitami. Mało tego, zielone ludziki stanowią nową grywalną rasę (do stworzenia również w kreatorze postaci), aczkolwiek rozgrywka nimi niezbyt różni się od klasycznej. Ot, kilka wyjątkowych umiejętności (chociażby analiza osobowości rozmówcy) i możliwość przybrania ludzkiej formy to trochę mało. Samo Sixam z kolei jest może ładne, ale rozczarowująco puste.
Januszem być
Jeżeli jednak etat to dla Was spełnienie najgorszych koszmarów i macie w sobie iskrę przedsiębiorcy, z pewnością zainteresuje Was możliwość otworzenia nowego biznesu. W tym celu wystarczy kupić jeden z trzech dostępnych w dodatku sklepów lub pustą parcelę, na której postawicie Wasze emporium, kupić towar i otworzyć drzwi na klientów. Zabawa jest kilkuetapowa, bo potencjalnych nabywców trzeba najpierw urobić marketingową gadką, a dopiero potem podliczyć ich zakupy i ewentualnie uzupełnić towar. Do pomocy zatrudnić możemy też maksymalnie trzech pracowników, a same ceny ustalić jako konkurencyjne lub wręcz przeciwnie, wywindować je tak, by jak najmocniej oskubać zaglądających do nas baranów. Za każdą interakcję z klientem dostajemy przy tym punkty, które możemy wydać na bonusy, jak choćby niższe ceny w hurtowni czy większe szanse na powodzenie w namawianiu klientów na zakup.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, iż Witaj w pracy boleśnie marnuje cały potencjał prowadzenia własnej działalności. Sprzedaż drogiej wanny daje wprawdzie nieco satysfakcji, ale cały proces to bezustanna klikanina, o ile tylko chcemy zarobić jakkolwiek sensowny pieniądz. Żal również, iż choćby pod odpowiednim rozkręceniu biznesu nie możemy liczyć na pasywny przychód. Po co zatrudniam pracowników, o ile sklep do działania wymaga mojej fizycznej w nim obecności? Owszem, zatrudnionym Simom możemy przypisać konkretne zadania i zautomatyzować proces, ale nie dość, iż nie otrzymamy wówczas wspomnianych wcześniej punktów, to i tak alternatywną do ciągłego klikania stanie się bezczynne patrzenie w ekran.
Rozczarowuje też cała logistyka. Możemy wykupić reklamę, ale choćby bez niej klientów nie brakuje. Ustawienie niskich cen przyśpiesza zachęcanie klientów do kupna, ale wciąż zarobimy więcej, windując ceny. Szkoda, bo to naprawdę mogłaby być świetna alternatywa dla klasycznej kariery, wymagająca z początku ostrego zapierniczu, by rozhulać nowy biznes, ale nagradzająca nasze trudy późniejszym pasywnym przychodem. Tymczasem prowadzenie własnej działalności w Witaj w pracy to po prostu kolejny etat, za to mniej pewny finansowo i zdecydowanie bardziej męczący, niż którakolwiek z wprowadzonych karier.
Moda i umiejętności
Poza tym klasycznie dostajemy szereg nowych fatałaszków i przedmiotów otoczenia w biznesowym stylu, kilka nowych piosenek w radiu, wliczając w to stację z lekką muzyką. Amatorów kulinariów zainteresować może natomiast umiejętność pieczenia, pozwalająca na wypiekanie chleba, zapiekanek czy wszelakiej maści słodyczy. Do tych ostatnich warto zainwestować w fabrykę babeczek (urządzenie, nie budynek), która dodatkowo pozwala na sprzedaż naszych frykasów do lokalnej piekarni. Pierwotnie “Witaj w pracy” oferowało również umiejętność fotografowania, a w ramach jednej z aktualizacji udostępniono ją wszystkim graczom.
Nie ma kołaczy
Nie skłamię, liczyłem na nieco więcej, zwłaszcza w kontekście prowadzenia własnej firmy. The Sims 4: Witaj w pracy okazało się niestety pewnym rozczarowaniem. Oferuje kilka naprawdę fajnych pomysłów i mechanik, które bawią jedynie przez krótką chwilę, a na dłuższą metę zaczynają zwyczajnie męczyć. Przydałoby się tutaj więcej zróżnicowania między poszczególnymi szczeblami każdej z karier, a także sensowniejsze zaprojektowanie mechaniki sklepów. Wówczas to mógłby być naprawdę świetny dodatek, a tak jest zaledwie poprawny.
The Sims 4: Życie i śmierć – recenzja (PC). Życie po życiu
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!