Tomb Raider I-III Remastered – recenzja (PC). Wielki powrót Lary Croft!

6 miesięcy temu

Jeszcze niedawno pisałem wiadomość, iż została zapowiedziana oficjalna trylogia Tomb Raidera w formie remastera. Było to dokładnie pięć miesięcy temu, we wrześniu 2023 roku. Stało się! Doczekaliśmy 14 lutego 2024 roku, jako wyjątkowego dnia dla premiery odświeżonych przygód Lary Croft. Ciężko by mi było nie napisać recenzji tej składanki, ponieważ byłem ciekaw, jak podejdzie do tego studio Aspyr. Szczególnie iż całość dotyczyła trzech oryginalnych odsłon oraz dodatków dla nich. Pokładałem spore nadzieje, ale miałem też obawy dla tego przedsięwzięcia. Jak ostatecznie wypadły te gry? Tego dowiecie się z dalszej części tekstu. Zapraszam!

Powracamy do przeszłości

Pamiętam doskonale, jak w drugiej połowie lat 90-tych w domu zagościła konsola PSOne, czyli kultowy szarak. Jedną z pierwszych gier, które mogłem zobaczyć na własne oczy, był właśnie Tomb Raider z 1996 roku. Nigdy nie zapomnę tego wrażenia, jakie zrobiła na mnie pierwsza przygoda Lary Croft jako nieustraszonej archeolog. Przechodzenie kolejnych poziomów w Peru, Grecji lub w Egipcie pamiętam do dziś. Gra była tak zaprojektowana, iż gracz musiał walczyć, używać szarych komórek, ale również wykazać się cierpliwością i spostrzegawczością. Co było dla mnie najtrudniejsze w tamtym czasie? Bezapelacyjnie Pałac Midasa i Wielki Sfinks z wodą. W 1997 została wydana druga część przygód Lary, która wyruszyła na poszukiwania sztyletu Xian. Pierwsze wspomnienia, jakie mi przychodzą do głowy? Wizyta w Wenecji, charakterystyczny utwór przewodni oraz pływanie motorówką. Dodano pojazdy do rozgrywki, a główna bohaterka mogła choćby skorzystać z flary, aby oświetlić mroczne zakamarki. Idąc dalej, w 1998 roku została wydana trzecia część Tomb Raidera, w której gracz mógł odwiedzić takie rejony jak Indie, Południowy Pacyfik, Nevadę w USA lub wpaść na herbatkę do Londynu. Wszystko oczywiście w poszukiwaniu artefaktów o niezwykłej mocy. Sporym zaskoczeniem była nieliniowość, co pozwalało wybrać ulubioną lokację do przejścia jako pierwszą.

Dodatki na wagę złota

Jak już wiadomo, Tomb Raider I-III Remastered otrzymał zestaw trzech dodatków: Unfinished Business dla TR1, The Golden Mask dla TR2, a także The Lost Artefact dla TR3. Dlaczego jest to tak istotne? Już wyjaśniam. Chodzi o fakt, iż wszystkie z nich zostały wydane oryginalnie na komputery osobiste. Osoby, które grały na konsoli, nie miały możliwości w nie zagrać lub najzwyczajniej o nich choćby nie słyszała. W późniejszym czasie pojawiły się edycje Tomb Raider Gold na PC, w dużym prostokątnym pudełku, które zawierały podstawową wersję na jednej płycie i rozszerzeniem na drugim CD. Uważam, iż Aspyr podjęło bardzo dobrą decyzję, aby zaimplementować oficjalne dodatki. W efekcie otrzymujemy kompletną historię dla każdej z trzech części. Zakładam, iż duża część graczy będzie usatysfakcjonowana, iż otrzymuje wcześniej niedostępne poziomy do przejścia. jeżeli mam być z Wami szczery, to sam się do tej grupy zaliczam.

Gdy uruchomimy Tomb Raider I-III Remastered, przywita nas stare dobre menu obrotowe w odświeżonej wersji. Tutaj też możemy swobodnie przełączać się pomiędzy odsłonami, w które chcemy zagrać. Z ciekawości sprawdziłem, czy istnieje opcja, aby przejść na starą oryginalną wersję menu. Okazało się, iż jest taka możliwość, co mnie bardzo miło zaskoczyło. Z góry również informuję, iż utwory przewodnie dla danej części także są obecne. Dodatkowo odniosłem wrażenie, iż muzyka została poprawiona i dźwięk jest czystszy. Czyli osoby, które grały kiedyś, a postanowią sięgnąć po odświeżoną wersję. Z dużym prawdopodobieństwem będą chciały posłuchać dłużej tej nutki nostalgii.

Prawdziwy Remaster?

W taki oto sposób ruszyłem z Larą Croft ponownie na wyprawę, aby sprawdzić, czy odświeżona wersja trylogii dostarczy podobnej immersji, jak za dawnych lat. Przechodząc kolejne poziomy, w pewnym momencie uświadomiłem sobie, iż robię większe przerwy, aby porównywać zmiany graficzne. W szczególności dotyczyło to pierwszej odsłony z 1996 roku, gdzie można było odnieść wrażenie, iż spora część gry ma miejsce dosłownie pod ziemią. Z drugiej strony nie miałoby to sensu, bo jak miałyby tam przetrwać zwierzęta lub roślinność? Remaster to nie tylko piękne widoki na niebie. Twórcy wzbogacili wiele lokacji o dodatkowe obiekty graficzne, które świetnie oddają klimat dżungli, opuszczonych budynków, grobowców, a choćby zapomnianego wraku w głębinach morskich. Przejście z nowej oprawy na oryginalną odbywa się poprzez wciśnięcie przycisku F1 na klawiaturze lub odpowiedniego przycisku na padzie od Xboxa lub PlayStation.

Wszystkie postacie oraz wszelakiego rodzaju oponenci, także posiadają nowe modele. Co najciekawsze Lara teraz potrafi mrugać oczami, a w przerywnikach filmowych porusza ustami. Wszystkie prowadzone dialogi wyglądają zdecydowanie lepiej, bo jakoś ciężko byłoby przymknąć oko na potrząsanie głową i gestykulację rękoma. Tutaj Was miło zaskoczę, bo okazało się, iż za stworzenie odświeżonej wersji Lary Croft dla wszystkich trzech części jest odpowiedzialny nasz rodak, Konrad Majewski, który prywatnie jest wielkim fanem marki od najmłodszych lat.

Wady, zalety, a może kompromis?

Nie ukrywam, iż spędziłem dobre kilkadziesiąt godzin z Tomb Raider I-III Remastered, ale do ukończenia jeszcze trochę zostało. W tym czasie sprawdziłem alternatywne sterowanie, które jest dedykowane dla nowych graczy. Niby mocno stawia na dynamikę i współczesne podejście kontroli postaci, ale dość gwałtownie postanowiłem wrócić do klasycznego rozwiązania, które w mojej ocenie sprawdza się najlepiej. Zapytacie mnie, a dlaczego? Ponieważ produkcja wymaga precyzyjnych skoków pomiędzy skalnymi półkami. Zabrzmi to dość groźnie, ale tytuł nie wybacza błędów, co jest równoznaczne z koniecznością załadowania stanu gry. A skoro już jesteśmy przy kwestii zapisu, to tutaj ku mojemu zdziwieniu, twórcy postanowili wprowadzić istotne zmiany, co daje nam możliwość do save’a w każdym momencie zabawy w trzydziestu dwóch slotach dla każdej z odsłon. Nie ukrywam rozczarowania, bo formuła z PSOne, była dla mnie lepsza i pozwalała z chronologicznej listy ukończonych poziomów, wybrać to, co nas interesuje do ponownego przejścia. Sprawdziłem też, czy Tomb Raider I-III Remastered tworzy osobny plik zapisu gry dla każdej z części, okazało się niestety, iż wszystko jest zintegrowane.

Oprawa audiowizualna została naprawdę dobrze przystosowana do współczesnych czasów. Widać, iż twórcy chcieli oddać kwintesencję klimatu, jakim zostaliśmy uraczeni w drugiej połowie lat 90-tych. Osobiście obawiałem się ingerencji w fabułę lub zmian, które mogłyby wpłynąć na ścieżkę dźwiękową. Na szczęście studio Aspyr, postanowiło uszanować materiał źródłowy i skupiło się na tym, czym faktycznie jest remaster. Udowadniając przy okazji, iż można zaimplementować małe udogodnienia w postaci paska życia Bossa, oznaczenia przedmiotów i dźwigni lub trybu fotograficznego. Czy obyło się bez błędów? W niektórych momentach trylogia miała lekkie spadki płynności. Kamera czasem potrafi zwariować, choć ten problem jest doskonale znany weteranom serii. Odniosłem także wrażenie, iż tłumaczenie na nasz rodzimy język, nie do końca poszło zgodnie z planem. Zgadza się! Tomb Raider I-III Remastered otrzymało wsparcie polskich napisów, ale sądzę, iż nieoficjalnie tłumaczenie wypada po prostu lepiej.

Podsumowanie

Czy warto zagrać w Tomb Raider I-III Remastered? Moja odpowiedź brzmi, zdecydowanie tak! Uwzględniając tutaj fakt, iż ktoś nie miał okazji zagrać w oryginały i niestraszne mu ograniczenia w postaci braku wskazówek. Otrzymujemy tutaj trzy świetne pozycje, które miały bardzo duży wpływ na rozwój gatunku gier przygodowych. Sukces, jaki odniosła seria Tomb Raider, sprawiła, iż Lara Croft jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci na całym świecie do dnia obecnego.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Idź do oryginalnego materiału