Zeszłoroczne odświeżenie oryginalnej trylogii przygód Lary Croft okazało się na tyle dużym sukcesem, iż Aspyr postanowiło pójść za ciosem i przypudrować również kolejne trzy odsłony. Uradowało mnie to niezmiernie, bo Tomb Raider I-III Remastered uważam za przykład remasterów idealnych, oferujących nowych graczom klasyczne doświadczenie w zdecydowanie przystępniejszej formie. Skłamałbym jednak, mówiąc, iż nie miałem pewnych obaw. Wszak o ile przed rokiem mogliśmy zagrać w ukochaną przez fanów trylogię, o tyle Tomb Raider IV-VI Remastered zabiera nas tym razem do zdecydowanie mroczniejszego rozdziału historii serii.
Spis Treści
- Zawartość kompilacji
- Zmiany w rozgrywce
- Zmiany w The Angel of Darkness
- Nowa oprawa
- Podsumowanie
IV-VI, czyli co?
Zastosowałem w tym miejscu pewną grę słowną, którą – jak na marnego gryzipiórka-grafomana przystało – od razu wyjaśnię. Otóż pakiet Tomb Raider IV-VI Remastered oferuje trzy odsłony – The Last Revelation (wraz z małym dodatkiem Times Exclusive), Chronicles oraz The Angel of Darkness. Wszystkie charakteryzują się znacznie cięższym klimatem w porównaniu do oryginalnej trylogii. To jednak nie wszystko, co je łączy, bo należy Wam wiedzieć, iż przechodząc po kolei zawarte w zestawie gry, będziecie mogli uświadczyć upadku legendy – od wciąż całkiem niezłego The Last Revelation, po znienawidzone przez fanów The Angel of Darkness, stanowiące w pewnym sensie ostatni gwóźdź do trumny CORE Design.

Archaicznie i powoli
Żeby było jasne, nie będę tutaj wgryzał się w mechaniczne meandry każdej z odsłon, bo mija się to tak naprawdę z celem. To wiekowe produkcje, które oryginalnie wydano między 1999 a 2003 rokiem, więc odpalając je, należy spodziewać się tony archaizmów. To w końcu nie remake, a remaster, choćby jeżeli twórcy pokusili się o dorzucenie alternatywnego, uwspółcześnionego sterowania przy użyciu obu gałek analogowych obok klasycznych „tank controls”. To – plus może jeszcze możliwość zapisywania (również szybkiego) stanu rozgrywki w dowolnym momencie i szereg kombinacji przycisków, ułatwiających używanie przedmiotów – jednak wszystko, co zmienia się w tych grach pod względem mechanicznym. No, prawie, ale dojdziemy do tego w swoim czasie.
Cała reszta pozostała dokładnie taka sama, jak mogliście ją zapamiętać sprzed tych dwudziestu lat (bądź jaką opisywali Wam rodzice, o ile akurat należycie do młodszych pokoleń). Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim dość wysoki poziom trudności, kanciaste projekty poziomów (zwłaszcza w pierwszych dwóch grach), nieśpieszne tempo akcji i masę kręcenia się w kółko w poszukiwaniu drogi do kolejnych poziomów (szczególnie The Last Revelation ze swoimi olbrzymimi poziomami) lub rozwiązania którejś z licznych zagadek. Sporo z pewnością się od tego odbije, bo ząb czasu bynajmniej łaskawy nie był, choćby jeżeli współczesne sterowanie i pozostałe dodatki łagodzą nieco skutki jego działania.

Trudno jednak być o to złym, skoro mowa o produkcjach, które na dobrą sprawę przecierały szlaki trójwymiarowych przygodówek akcji. Sięgając po Tomb Raider IV-VI Remastered, trzeba być świadomym tego oraz idących za tym faktem konsekwencji. W zamian dostajecie trzy długie (10-15 godzin na część), spolonizowane kinowo przygody, które w żadnym wypadku nie trzymają gracza za rączkę i niechętnie dzielą się podpowiedziami. Bywa to frustrujące, zwłaszcza kiedy od pół godziny błądzimy po tych samych poziomach, ale satysfakcja z rozwiązanej zagadki jest każdorazowo olbrzymia. Zresztą, choćby jeżeli już dreptanie w tę i nazad Wam się znudzi, w sieci znajdziecie więcej niż mnóstwo poradników.
Prawie remake, ale nie do końca
O ile The Last Revelation i Chronicles to po prostu swoje ładniejsze wersje, zbudowane na bazie poprzedniej trylogii, o tyle The Angel of Darkness jest najbardziej wyjątkową produkcją ze wszystkich odświeżonych przez Aspyr odsłon. Raz, jest to pierwsza część serii na PlayStation 2, toteż wizualnie i mechanicznie sporo się względem poprzedników zmienia. Dwa, jego status niemalże zakrawa o remake, bo dorzucono tu rzeczy, których nie było w oryginale. Nie wzięto ich jednak z czapy, a jedynie przywrócono pierwotnie wyciętą zawartość. Zmiany są rozmaite: od nowych wpisów w dzienniku, przez dodatkowych przeciwników w konkretnych poziomach (np. Luwr), aż po możliwość kupna broni i amunicji w lombardzie. Naprawiono też trochę błędów, więc rozgrywka powinna przebiegać mniej problematycznie, niż w oryginale.
Aktualizacja do PlayStation 2
Wizualne zmiany są najbardziej zauważalne w starszych częściach (zwłaszcza po przełączeniu się między oryginalną a nową oprawą dzięki przycisku Options), co nie powinno dziwić, wszak wydano je jeszcze na pierwsze PlayStation. Kanciaste modele postaci zastąpiono nowymi, tekstury podmieniono na te o wyższej rozdzielczości, a tu i ówdzie dodano kilka nowych efektów specjalnych, jak choćby promienie słoneczne. Wygląda to naprawdę ślicznie, aczkolwiek mowa tutaj o poziomie grafiki z okolic ery drugiego PlayStation. Z tego też względu The Angel of Darkness nie przeszedł równie drastycznej przemiany – wygląda lepiej, ale na pierwszy rzut oka może się wydawać, iż zmian nie ma wcale. Mimo to zdarzają mu się dziwne chrupnięcia, co w kontekście lekko odświeżonej, 23-letniej produkcji jest skandaliczne. Na szczęście pozostałe gry działają bez zarzutu, choć zdarzy się czasem drobny błąd pokroju lewitujących drzwi.
Cudowna podróż do upadku
Jeżeli w zeszłym roku podeszliście do oryginalnej trylogii i momentalnie się odbiliście, to nie spodziewajcie się, iż tym razem będzie inaczej. No, może nie licząc The Angel of Darkness, bo to mimo wszystko nieco odmienna produkcja od pozostałych. Tomb Raider IV-VI Remastered to produkt przeznaczony do dwóch grup odbiorców: weteranów oryginalnych gier, którzy chcą powrócić do nich w takiej formie, w jakiej je zapamiętali, oraz młodszych miłośników retro, pragnących klasycznych doznań w nieco bardziej przystępnej formie. o ile zaliczacie się do którejkolwiek z nich, będziecie więcej niż usatysfakcjonowani, ponownie plądrując grobowce i walcząc ze starożytnymi bogami, od czasu do czasu przystając, tylko by cyknąć kilka fotek w trybie fotograficznym.
Kącik Retro: Tomb Raider: Anniversary (PC). Remake niemal doskonały
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Niektóre linki w tym artykule to linki afiliacyjne. jeżeli kupicie coś przez nie, otrzymamy prowizję – bez wpływu na cenę ani nasze opinie.
W ten sposób wspieracie nasz zespół.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.