Ile twórców, tyle wizji Gotham. Nie ma chyba drugiego takiego fikcyjnego miasta, które odmieniano przez wszystkie architektoniczne przypadki. Jak wypada słynne miasto według wizji WB Games Montréal? Bywa piękne, bywa naiwne w swojej prostocie. Na pewno twórcy Gotham Knights ambicje mieli duże.
Przy takiej marce, jaką ma Gotham, trudno zadowolić wszystkich. Dlatego twórcy chcieli zadowolić pewnie większość. Nie brakowało im ambicji. Pomysły mieli niezłe, inspiracje były czytelne, a użyte elementy bardzo poprawne. Jak wyszło? Zapraszam do lektury!
Bez Batmana też jest życie
Siedem lat temu napisałem tekst „Gotham zawsze będzie jego domem„, który był opisem architektury w Batman: Arkham Knight. Miasto przedstawione w tej części bardzo mi się podobało, ale w duszy czekałem na coś więcej. Na to prawdziwe Gotham. A nie opuszczoną przez mieszkańców piaskownice. Od zawsze liczyłem na grę, w której w oczekiwaniu na Bat Sygnał przebywam w willi Wayne’a, a w odpowiedniej sytuacji wsiadam w Batmobil bądź Batwing i lecę rozprawić się z niesprawiedliwością.
I… przez cały czas tego nie dostałem. Bardzo żałuję i czekam dalej. Mimo to doceniam, iż twórcy w końcu dali mi Gotham, które żyje (tylko nocami), a rozgrywka nie zamyka się w przestrzeni jednej nocy. Dobre i to.
A co możemy zobaczyć w Gotham Knights pod względem architektonicznym? Absolutnie wszystko! Twórcy bardzo sprawnie zaadaptowali wygląd miasta pod stworzone wydarzenia. Nie zaspojleruję wiele, o ile napiszę, iż główna oś fabularna kręci się wokół Trybunału Sów, a dzięki temu duży nacisk jest położony na historię pięciu założycielskich miasto rodów.
I to mega fajne, iż te dwie sfery: urbanistyka miasta i wydarzenia w grze, przeplatają się całkiem intrygująco. Badając miasto (w tym także różne znajdźki) czy wykonując misje, możemy zapoznać się z miastem i poznać jego historię. Za to trzymanie się swojej wersji Gotham wielki plusik dla twórców. Że w ogóle chciało się im w to bawić. Więcej na ten temat, możecie przeczytać w materiale IGN, gdzie dziennikarze przepytali twórców – polecam.
Jasny podział
Twórcy Gotham Knights mocno postawili na historię założycieli Gotham, czyli pięć rodów, które zagospodarowały dzielnice miasta. Dzielnice są osadzone na pięciu wyspach (jak wygodnie i oryginalnie – sarkazm) i dość szczelnie zagospodarowują pojęcie „podziału miasta”. Ono naprawdę wygląda inaczej w różnych jego częściach. Jak dla mnie jest to podział, aż zbyt oczywisty.
Gotham ma bardzo jasne granice i podział. Od razu wiemy, iż wjeżdżamy do dolnego Gotham, albo, iż jesteśmy Śródmieściu. To jest niemal nachalne. Ale z drugiej strony, twórcy to dość jasno obrazują historią, więc niech im będzie. Oto co możemy tam znaleźć! Dzielnica po dzielnicy.
Północne Gotham
Jest to dzielnica położona najbardziej na północ i jednocześnie jedyna łącząca się z brzegiem. Pieczę nad nią objęła rodzina Arkham, co widać wyraźnie po typowo batmańskim neogotyku upchniętym niemal wszędzie. Budynki w większości są zbudowane z czerwonej cegły i posiadają bardzo oszczędne ornamenty. choćby ogromna tama posiada okazałe arkady (bez większych ozdób rzecz jasna).
Nad całą dzielnicą góruje ogromna zapora wodna i spore wzgórza. Dzielnica dzieli się na trzy okręgi. Zaczniemy od Gotham Heights, gdzie poza niezbyt ciekawymi budynkami wysokościowymi jest kampus uniwersytecki.
Budynki te reprezentują styl angielskiego neogotyku, a najbardziej widocznym jego elementem jest stojąca w skrajnym miejscu kampusu katedra z ogromną rozetą i wieżą. Idąc dalej na wschód trafimy do Robinson Park, który prawdopodobnie miał być perłą w koronie dzielnicy. Dużo zielonych przestrzeni, planetarium oraz przestrzeń wystawowa.
W najbardziej skrajnym punkcie wschodnim znajduje się okręg Bristol. Tutaj zabudowa jest zauważalnie niższa i przypomina najgorsze rejony nowojorskiego Queens. Jest to również jedno z najciemniejszych rejonów Gotham. To także tutaj znajduje się jedyna droga do Azylu Arkham.
Nowe Gotham
Północne Gotham łączy się dzięki dwóch mostów nad rzeką North z Nowym Gotham. Ta dzielnica była rozwijana przez rodzinę Wayne’ów. Nie będę ukrywał, iż zachodni most (Aparo) nie jest może najciekawszą konstrukcję swego typu, ale za to most Robbins to już kawał inżynieryjnego piękna.
Na łącznie pięciu pylonach rozwinięto eleganckie skrzydła przęseł bocznych i połączono krzyżowo ze sobą. Biorąc pod uwagę, iż dzielnica rozwijała się na początku XX wieku, warto docenić pomysł projektantów z zastosowaniem tej techniki budowy przepraw.
Dzielnica składa się z dwóch okręgów. Zachodniego Otisburga* oraz wschodniego Bowery. Na tej samej wyspie, ale najbardziej na zachód znajduje się również Centrum Gotham (którego części znajdują się na dwóch wyspach). Najbliżej centrum znajduje się Wayne Tower ze swoim zacięciem do art-deco. To nie jest nowoczesny wieżowiec, jak te z Centrum, ale doskonale oddaje znaczenie i potęgę rodziny Wayne’ów.
Zabudowa tej dzielnicy jest zdecydowanie wyższa niż Północnego Gotham. Wrażenie robi również zagęszczenie, budynki są dość wysokie, nie posiadają jednej wysokości, co zdecydowanie wpływa na pozytywny i dynamiczny odbiór tej wyspy.
Okręg wschodni – Bowery – to lekki odpoczynek od wysokiej zabudowy. To tutaj znajduje się słynny teatr Monarch oraz inne budynki przy Park Row. Choć zabudowa jest tutaj niższa niż w centrum, to zagęszczenie jest podobne. Co ciekawe, na linii łączącej Bowery i Otisburg znajduje się sporo dźwigów, które sugerują, iż dzielnicę czeka przebudowa. Fajny smaczek.
Tricorner Island
To wyspa rodziny Kane (tak, tak samo, jak Bob Kane) i tutaj mam mały zgrzyt, bo nazwa tej wysepki poniekąd pochodzi od trzech prowadzących do niej mostów. A w Gotham Knights są zaledwie dwa. No ale zostawmy to, być może jest to gdzieś wytłumaczone.
Niewiele tu można zobaczyć, bo i wysepka w porównaniu do innych jest raczej niewielka. Moim zdaniem to jedna z najstarszych części miasta. Nie tylko dlatego, iż znajdują się tutaj ruiny XVI-wiecznego fortu, ale np. jest także kościół gotycki (nie neogotycki, jak w dzielnicy Północnej). Widać to wyraźnie po np. bardzo ozdobnych pinaklach z czołgankami.
Zdecydowanie najbardziej efektownym budynkiem na wyspie jest z pewnością wieżowiec-fabryka – Kane Industries. To typowy brutalizm, choć nie znam przykładu tak wysokiego i strzelistego budynku wykonanego w tym nurcie. Gładkie betonowe ściany oddają potęgę właściciela, a strzelistość budynku wprawia widza w konsternację.
Nie będę ukrywał, iż w tym budynku czai się jakaś fajna, architektoniczna zagadka. Można się tutaj doszukać majańskich struktur czy podziału rodem z architektury prekolumbijskiej. Mam nadzieje, iż toczy się tam jakaś misja w środku (jeszcze nie przeszedłem wątku głównego), bo żal byłoby nie zobaczyć tych surowych wnętrz.
Centrum Gotham
Centralna dzielnica metropolii rozbita jest na dwie wyspy i tyleż samo okręgów – Westend i dzielnicę finansową. Najbardziej okazałą konstrucją Westendu jest szpital Gotham General. To ogromny budynek, który próbuje udawać mniejszy, niż jest w rzeczywistości. Mają temu służyć zaokrąglenia podtrzymujące głównych dach. Ten motyw jest również powtórzony na głównej fasadzie.
Nie ratuje to sytuacji, ponieważ budynek swoim ogromem zdecydowanie odcina się od pozostałych, dużo mniejszych konstrukcji Westendu. Nie pomaga takżę niemalże całkowita symetria po osi wzdłużnej. Po prostu jest to ogromny kloc pośród maluczkich! I jeszcze ma łącznik z innym budynkiem. Kolos.
Wrażenie w tej dzielnicy robi również redakcja Gotham Gazette. Okazały gmach w starym stylu, datowałbym na pierwszą połowę XX wieku. Zwłaszcza frontowy plac wydaje się takim elementem w starym stylu. Nowożytni architekci z pewnością wykorzystaliby te cenne metry kwadratowe w centrum. Ale ten budynek powstał w innym celu, by budować wielkość marki. A jak to robić, skoro piesi nie byliby w stanie objąć spojrzeniem ogromnego gmachu? No właśnie. Plac przed budynkiem idealnie rozwiązuje ten problem.
Westend i dzielnicę finansową łączą aż trzy mosty, co dowodzi jedynie ścisłego powiązania między tymi dwiema dzielnicami. Widowiskowo wygląda zwłaszcza New Trigate, luźno wzorowany na wybudowanym w 1883 roku Brooklyn Bridge w Nowym Jorku.
Dzielnica finansowa to trochę misz-masz wszystkich poprzednich dzielnic. Jest tu sporo zabudowy rodem z początku XX wieku, czyli wysokich kamienic z płaskimi dachami i wystającymi ozdobnymi gzymsami. Są też sporadyczne budynki wzorowane na nowoczesnym dekonstruktywizmie, choć te wypadają trochę bez charakteru.
Przykładem takiej nowoczesnej architektury jest siedziba Pingwina, czyli Iceberg Lounge. Budynek to o tyle ciekawy, bo łączy starą kamienicę z XX wieku właśnie z dekonstruktywistyczną bryłą. Jak rozumiem intencje twórców, budynek ma wyglądać ciekawie na tle miasta z morza. Bo od strony lądu prezentuje się nader nieciekawie.
Dzielnica finansowa była wspierana przez rodzinę Eliot, nic więc dziwnego, iż budynkiem górującym nad resztą w tej dzielnicy jest właśnie Elliot Center. To piękny, wieżowiec w stylu art-deco z czterema imponującymi latarniami na szczycie. Imponują zwłaszcza jego subtelne detale w tym nurcie oraz niesamowite rzeźby. Piękna rzecz.
Mniej więcej w centrum Gotham znajduje się również Union Station połączona z siedzibą naszych bohaterów – Belfry. To imponujący budynek przesiadkowy dla wszystkich mieszkańców. Prowadzą do niego tory idące z czterech różnych stron świata.
Stare Gotham
Stare Gotham to jednocześnie dzielnica i okręg. Jak mniemam, reprezentacyjna część miasta z ratuszem w stylu klasycystycznym. Ratusz wygląda wyjątkowo pokracznie z tą ogromną wieżą zegarową osadzoną chyba przypadkiem na tym mansardowym dachu. Choć z pewnością wpływa to na odbiór budynku i jego powagę.
Widać, iż ta dzielnica ma swoje lata. Jest tu całkiem sporo budynków, które należałoby uznać za kanoniczne dla uniwersum Batmana, czyli ratusz oraz siedzibę GCPD. Na mnie jednak największe wrażenie zrobiła ogromna katedra Gotham. Jest tak ogromna, iż trudno ją było całą uchwycić na screenie.
Jej budowa to klasyczny przykład katedry wczesnogotyckich, jakich w Europie pełno. Ale w grze robi wrażenie. Elegancki (choć oszczędny) portal wejściowy, piękne przypory po obu bokach. Piękna jest również mniejsza wieża sygnaturkowa nad transeptem. Cudo! Moim zdaniem, najładniejszy budynek w Gotham Knights.
Dolne Gotham
Ta dzielnica składa się z dwóch okręgów. Najbardziej na południe osadzona jest dzielnica Southside, a między nią a dzielnicą finansową znajduje się Cauldron. Ponadto tę pierwszą ze Starym Gotham łączy jeszcze most Gotham Bay, który jednocześnie oddziela port Millera od zatoki Gotham.
Tutaj wrażenie robi zwłaszcza okręg Cauldron. Cała ta przestrzeń, jest przez twórców zaprojektowana, jak czyściec Gotham. Zdecydowanie to najgorsza dzielnica do życia. Z pewnością to tutaj znajdują się najtańsze nieruchomości. To jednocześnie jedyny okręg w grze, który nie posiada jakiejś swojej dominanty. Nie ma punktu rozpoznawczego.
Jak pewnie udało się wam zauważyć, Cauldron znajduje się poniżej poziomu pozostałych dzielnic. Nie ma w tym żadnej pomyłki. W świecie przedstawionym w Gotham Knights dzielnica została specjalnie osuszona pod kopalnię odkrywkową. Ale gdy złoże się skończyło, zasiedlili je bezrobotni górnicy i robotnicy. To kwintesencja przestępczości Gotham.
Okręg Cauldron został pogłębiony. Do dziś w miejscu łączenia okręgu z dzielnicą finansową i Southside znajdują się ściany oporowe. Pozostałości po zastosowaniu ogromnych tzw. ścian Larsena. To dzięki tej szczelnej ścianie, można utrzymać depresję na całym obszarze Cauldron.
Southside to typowa dzielnica fabryczna. Pełno tu rurociągów, kominów fabryk, nie brakuje także portu przeładunkowego oraz doków. Widok dzielnicy mówi wszystko. Nad okręgiem góruje jednak parę wieżowców. Wśród nich Cobblepot Steel, budynek należący do rodziny Pingwina (oni trzymają pieczę nad tą wyspą).
To wieżowiec podobny do budynków ze Starego Gotham, prawdopodobnie powstał w pierwszych dekadach XX wieku, podpowiadają nam to liczne ozdoby na elewacji. Wyjątkowo ładnie prezentuje się zwłaszcza okazałe wejście do budynku podkreślone arkadami.
Co ciekawe, w Southside znajdują się jeszcze dwa wieżowce. W skrajnym zachodnim rogu mieści się brutalistyczny wieżowiec Laboratoria S.T.A.R, a bardziej na wschód, niedaleko doków Dixona, modernistyczny wieżowiec Waynetech. Ten drugi z pewnością powstał w drugiej połowie XX wieku, a charakteryzuje się stylem międzynarodowym.
Widać tutaj inspirację słynnym Willis Tower, choć w dużo skromniejsze wersji. Oryginalny Willis posiada w przekroju 9 kwadratów, tutaj są zaledwie cztery, ale z grubsza pomysł ten sam – różne wysokości poszczególnych kwadratów.
Industrialność tego okręgu dodatkowo podbijają dwa znaczące elementy. Budynek fabryki Ocran Chemicals oraz most Gotham Bay. Ten pierwszy wygląda niczym scenografia wycięta z filmów Tima Burtona, ale nawiązuje do setek modernistycznych fabryk powstałych na przełomie XIX i XX wieku.
Z kolei most to przykład przeprawy wspornikowej. Ma niesamowitą linię, a rzędy dzielonych kratownic po prostu robią wrażenie (mam słabość do mostów kratownicowych). Datowałbym go na lata 70 XX wieku, to wówczas powstawało najwięcej tego typu konstrukcji, jak chociażby most Komandora Barry’ego w Pensylwanii.
Fantastycznie przemyślane, ale…
Pomysł, by rozświetlić miasto neonami to odważna decyzja. Z jednej strony wygląda wizualnie bardzo dobrze! Blask różnokolorowych neonów we mgle i dymie z kominów wygląda majestatycznie. Ma to swoją lekkość i klimat.
Z drugiej strony, Gotham przez to nie jest zbyt mroczne. Cała rozgrywka dzieje nocami, a ja grając miałem wrażenie, iż jest późne popołudnie. Ewidentnie bywały momenty, gdy grze brakowało mroku, którego mogliśmy zaznać w grach od Rocksteady.
Powyższe to po prostu kwestia gustu. Inna rzecz, która rzuciła mi się w oczy w czasie rozgrywki, to bardzo nierówny poziom wykonania. Jak zawsze, wnętrza (do których mamy dostęp) są pełne szczegółów. To samo dotyczy wielu kapitalnych ujęć na miasto z poziomu dachów. Pejzaże zatopionego w mgle i neonach Gotham momentami są niesamowite.
Ale zdarzają się też miejsca, gdzie gra niemal przypomina designersko Liberty City z GTA III. To na przykład miejsca, w których ogromne kamienice od strony morza niemal stykają się z wodą. To wygląda wyjątkowo naiwnie. Rozumiem, iż twórcy zamykali „gracza” wewnątrz miasta, ale jednak mogli się trochę bardziej przyłożyć przy wykończeniu zewnętrznych szczegółów.
Widzę to tak. Gotham w Gotham Knights robi wrażenie pejzażowo i we wnętrzach (którym przyznaję nie poświęciłem zbyt wiele czasu, bo dzieje się tam naprawdę sporo akcji i zapomniałem robić screeny;) ), ale już oglądanie budynków z bliska, zwłaszcza tych niegrających „roli” w głównym wątku nie sprawia takiej przyjemności. W wielu przypadkach są to zbyt proste niedopracowane konstrukcje jak na grę tej rangi.
I to akurat trochę przykre, bo widać, iż twórcy mieli swój pomysł na Gotham. Poświęcili dużo czasu w opracowanie urbanistyki miasta i jego modelowanie. Oraz osadzenie w historii. A to bardzo ważne. Chyba zabrało trochę czasu bądź umiejętności.
Ostatecznie uważam, iż Gotham zostało przedstawione naprawdę porządnie. Trochę szkoda, iż w tak fajnie i pomysłowo przedstawionym mieście jest aż tyle znaczników z powielającymi się zadaniami. Ale to już decyzje czysto gameplayowe. To przez cały czas nie jest Gotham moich marzeń. Ale to całkiem odważna wizja tego miasta i trzymam kciuki za twórców, by rozwijali się dalej. Bo potencjał mają spory!