Walka z Backlogiem: Lego Builder’s Journey (PS5)

7 miesięcy temu

Raz na jakiś czas człowiek potrzebuje odpocząć od ratowania świata. Wtedy takie gry jak Lego Builder’s Journey stają się idealnym wyborem. Patrzyłem w kierunku tej produkcji, gdy jeszcze była ekskluzywna dla Apple Arcade. Niestety moja płytka kieszeń nie przewidywała wyposażenia się w sprzęt z logiem jabłuszka. Jednak gdy kilka lat później ta jedyna w swoim rodzaju produkcja zagościła również na szereg konsol, to wiedziałem, iż kiedyś się z nią zapoznam. Nadszedł w końcu ten czas.

Lego Builder’s Journey na nowych wodach

Gry wideo na licencji Duńskich klocków przyzwyczaiły nas do swojej formuły. Choć nie brakuje też wyjątków jak Lego 2K Drive, Lego Worlds czy niedawnego hitu w postaci Lego Fortnite, to na myśl zwykle przychodzi najpierw schemat zabawy zaproponowany przez Traveller’s Tales. Lego Builder’s Journey na szczęście jest kolejnym wyjątkiem w swojej formule. Tym razem zamiast klockowego collectathonu z kojarzona marką, postawiono na grę logiczną. Twórcy ukierunkowali swój pomysł do nieco starszego odbiorcy, który może oczekiwać nieco innej formy zabawy niż kolejne Lego Star Wars. Przez to Builder’s Journey jest również skrajnie minimalistyczne w swojej oprawie, a same klocki nie pochodzą z żadnego konkretnego zestawu. Tak jakby złożyć zagadkę z części, które akurat gubiły się przez lata pod meblami. Zupełnie jakby autorzy zainspirowali się legendarną już akcją marketingową agencji Blattner Brunner, która pokazała siłę wyobraźni stojącą za zabawą Lego.

Każdy poziom to małe dzieło sztuki. Jednym z powodów tego jest skala zagadek. Forma każdej z nich zamknięta jest w uroczej dioramie, którą możemy obracać z pomocą analoga. Dzięki temu same klocki prezentują się przepięknie, a intensywne światło załamujące się na każdej plastikowej powierzchni tylko dodaje efektu. Uroczymi detalami są również wszystkie przelewające się ciecze, które zmieniają swoją pozycję w poklatkowym stylu. jeżeli kojarzycie ocean z The Lego Movie, to doskonale wiecie, o czym tu piszę.

Lego Builder’s Journey stać na więcej

Mimo iż Lego Builder’s Journey jest zachwycające w swojej prostej, acz satysfakcjonującej stylistyce, to reszta gry nie sprawia wrażenia równie dopieszczonej. Przez domyślny rzut izometryczny częściej niż bym chciał, miewałem trudności ze zlokalizowaniem, gdzie znajdują się trzymane klocki. Na szczęście produkcja nie ma wielu miejsc, gdzie mamy ograniczony czas na reakcje, więc bywa to tylko okazjonalna trudność. Większym rozczarowaniem bywa projekt etapów. Mam tu na myśli drugą połowę gry. Wtedy cele każdego z poziomów robiły się dla mnie coraz mniej czytelne. Nigdy one nie są specjalnie wymyślne, ot przedostań się z punktu A do B przez na przykład rzeczkę, ale w momencie, gdy znika klocek reprezentujący finał, to czasem brodziłem dookoła zagubiony. Nie jest to jakaś wada, przez którą w niemocy trzeba sięgać do solucji, ale nie ukrywam, iż gdy celem okazywała się akurat inna wysepka, to zdarzyło mi się przewrócić oczami. Same zagadki są interesujące i spotykałem wyzwania, których się nie spodziewałem. Muszę oddać twórcom, iż faktycznie potrafią kreatywnością zaskoczyć. Szkoda tylko, iż również zaskoczeniem będzie sam finał. A konkretnie, to jak gwałtownie go zobaczymy. Zdaje sobie sprawę, iż pierwotnie Lego Builder’s Journey było kierowane na telefony, ale gdy nie spiesząc się specjalnie, grę łatwo ukończyć w dwie godziny, to cena gry robi się bardzo dyskusyjna. Niestety po wszystkim zostaje niedosyt.

Baw się klockami

Na ten jest jednak sposób i nosi on miano — Tryb Kreatywny. Gdy napisy końcowe przejadą się już przez ekran, Lego Builder’s Journey proponuje zabawę swobodną. Ta jest o wiele bliższa klasycznym wrażenie obcowania z klockami. Gracz dostaje mały kwadrat do zagospodarowania według swojego uznania i można się bawić w nieskończoność, prawda? Teoretycznie jak najbardziej, ale ten edytor jest prosty, prymitywny wręcz w swoich założeniach. Mamy do dyspozycji bardzo ograniczoną gamę Lego do zabawy. A po przemalowaniu ich według uznania i ustawieniu na przygotowanej podstawie zostaje zrobić screena i tu się kończą możliwości. Może brzmi, jakbym pisał, to z jakimś przekąsem, ale nie. Jak napisałem, jest to bliższe doświadczeniu zabawy, gdzie po skończeniu projektu zostało się nim pochwalić i zbudować coś innego. Czuć jednak, iż cały ten tryb troszkę to został dostawiony na doczepkę i choćby w sieci trudno znaleźć o wiele bardziej kreatywnych ludzi, którzy udowodniliby, ile da się wycisnąć z tego narzędzia. Na pewno jest o dobre zajęcie dla młodszych, gdy akurat nie mamy pod ręką Lego lub zastanawiamy się, czy ich zakup jest dobrym pomysłem.

Lego Builder’s Journey to idealna przegryzka między innymi grami

Trudno o Lego Builder’s Journey mówić dłużej bez zdradzania tych mikro momentów, które w tej grze się znajdują. Zostało mi tylko powiedzieć, iż chciałbym, aby produckja przeszła podobną drogę do Portala od Valve. Zachwycić prostym i krótkim pomysłem na rozgrywkę, tylko po to, aby przeskoczyć oczekiwania wszystkich w kontynuacji. Niestety o Lego Builder’s Journey 2 nic nie słychać, więc zostało tylko zaufać i skorzystać z ostatnich dłuższych wieczorów, aby z gorącą czekoladą i z taką relaksacyjną gierką rozsiąść się na kanapie. Dalej nie zrobiłbym tego za pełną cenę, ale jeżeli akurat traficie na zniżkę, to taki spokojny oddech między jednym końcem świata a drugim jest doskonałym wyborem.

Idź do oryginalnego materiału