Walka z Backlogiem: Split/Second (XSX) – recenzja. Wyścigi inni niż wszystkie

3 godzin temu

Moje doświadczenie z grami wyścigowymi, choćby tymi zręcznościowymi, jest niespotykanie niewielkie. Na palcach obu dłoni spokojnie zliczymy wszystkie tytuły samochodowe, w które grałem dłużej, niż 20 minut. Split/Second było więc dla mnie tylko kolejną “ścigałką”, choć fakt, iż nadzwyczaj często chwaloną. Gdy więc trafiła na promocję i mogłem ją kupić za kilkanaście złotych, stwierdziłem, iż będzie to produkcja w sam raz, by parę popołudni pograć przy dzieciach. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie po pierwszym torze, gdy odkryłem, iż to nie są po prostu wyścigi. A teraz spróbujcie sobie wyobrazić jeszcze większe zdziwienie, gdy odkryłem, iż się w tej pozycji zwyczajnie zakochałem.

Spis Treści

  • Pierwsze wrażenia
  • Pochwały i mocne strony
  • Technikalia, grafika i muzyka
  • Werdykt

Pierwsze wrażenia ze Split/Second


Gra zupełnie nie ukrywa tego, jaki rodzaj rozgrywki oferuje. Gdybym obejrzał choćby jeden zwiastun, miałbym tego świadomość. To wyścigi, jasne… tylko w niesamowitej i wybuchowej otoczce. Dosłownie. Split/Second umieszczono w świecie reality show. To tutaj pozbawieni jakiegokolwiek strachu przed śmiercią kierowcy podejmują się ścigać w warunkach, które bez przesady można nazwać polem bitwy. Dookoła nich wybucha niemal wszystko, od beczek zrzucanych przez śmigłowce, poprzez sąsiadujące z torem budynki, na całych połaciach terenu wcale nie poprzestając. Ta produkcja oferuje zastrzyk adrenaliny, jakiego nie powstydziłby się Szpitalny Oddział Ratunkowy.

Zawartość podzielona jest na odcinki – tak jak program telewizyjny. Każdy z nich to sześć wyścigów. Cztery dostępne są od razu, piąty odblokowujemy po ich ukończeniu, a finałowy staje się dostępny po osiągnięciu przez nas odpowiedniego wyniku. Ten może oznaczać skumulowanie punktów za wysokie miejsca na podium, albo imponującą liczbę wyeliminowanych przeciwników. O tak, tutaj przeciwników nie tylko wyprzedzamy. Przy odrobinie wyczucia czasu możemy ich zgnieść, zrzucić z toru czy też wprost eksplodować. Za efektowną jazdę – czy to w tunelu aerodynamicznym, driftując bądź wyskakując w powietrze – zdobywamy ładunki, które można wykorzystać później na trasie, by wyeliminować przeciwników.

Pochwały i mocne strony


Black Rock Studio należy się pochwała za wyścigi. Poza zwykłymi sprintami i okrążeniami mamy kilka trybów, których nie znajdziemy nigdzie indziej! Przykładowo, w jednym z nich musimy unikać rakiet, wystrzelonych w nas z wojskowego śmigłowca. W innym omijamy wybuchowe beczki wyrzucane hurtowo przez pędzące na złamanie karku ciężarówki. W jeszcze innych z kolei jedziemy sami, a dookoła nas wybucha dosłownie wszystko, co tylko może, a my musimy w takich warunkach nie dość, iż ukończyć wyścig, to jeszcze pobić czasy innych kierowców!

Tutaj twórcy gry naprawdę popisali się wyobraźnią. Każda z dostępnych map ma przynajmniej kilka, jeżeli nie kilkanaście różnych sposobów na zniszczenie okolicy. Czasami wysadzimy w powietrze stację benzynową, przez którą prowadzi skrót. Innym razem odpalimy dźwig, który zagarnie niefortunnie przejeżdżających rajdowców z toru. W ekstremalnych przypadkach, po zebraniu trzech ładunków i wykorzystaniu ich na raz, możemy odpalić wyjątkową demolkę. Zależnie od trasy może być to wysadzenie wieży, która spadając na tor, całkowicie odmienia jego przebieg albo wysadzenie podpor z osadzonego na brzegu statku, który zsunie się po stromiźnie, nieubłaganie zmiatając wszystko i wszystkich, co stanie mu na drodze. Naprawdę, robi to świetne wrażenie.

Technikalia, grafika i muzyka


Split/Second to produkcja z 2010 roku i to widać. Nie oznacza to, iż gra jest brzydka, co to, to nie. Mimo upływu lat, odpalona na XSX, prezentuje się wspaniale. Modele aut i środowiska robią wrażenie szczegółowością, zwłaszcza w trakcie wybuchów i stłuczek. W oczy rzuca się także charakterystyczna dla tytułów z tego okresu nieco wyprana kolorystyka, która chyba miała nadawać znamiona realizmu. Mimo to widać choćby po niektórych teksturach czy efektach cząsteczkowych, iż to tytuł sprzed dwóch generacji konsol. Gra nie posiada podbitej rozdzielczości ani zwiększonej liczby FPS-ów, ale mimo wszystko może się podobać. Zwłaszcza iż większość czasu i tak będziemy pędzić na złamanie karku, a przy tych prędkościach zwyczajnie nie ma jak przyglądać się lekkiej pikselozie. A uwierzcie mi, ten tytuł naprawdę doskonale potrafi stworzyć iluzję dużego pędu.

Dodatkowo do tych wrażeń dokłada się fenomenalna wręcz oprawa dźwiękowa. Największa pochwała należy się tutaj przede wszystkim muzyce. W menu jest pełna napięcia, przygotowująca nas na kolejne wyzwania, a w trakcie wyścigów motywuje, dopinguje i jeszcze intensywniej wymusza wydzielanie się adrenaliny do organizmu. Jestem pewny, iż samo słuchanie ścieżki dźwiękowej Split/Second może spowodować podwyższone tętno. Same efekty także nie odstają od reszty i zarówno odgłosy kraks, jak i świst mijanych z ogromną prędkością przeszkód brzmią rewelacyjnie.

Werdykt


Split/Second oferuje dobrych kilkanaście godzin wysokooktanowej rozrywki. I chociaż, jak już wspomniałem, grami wyścigowymi nie interesuję się niemal w ogóle, tak tutaj czułem wręcz potrzebę dotarcia do końca. Emocje, które wywołuje rozgrywka, są uzależniające. Fani motoryzacji mogą czuć się nieco zawiedzeni tym, iż w grze nie znajdziemy licencjonowanych aut, ale dla mnie było to wręcz nieistotne. Prędzej narzekałbym na względnie niewielką liczbę torów, które po kilku godzinach zaczynają się robić nieco powtarzalne. Z drugiej jednak strony pozwala to naprawdę dobrze je poznać. Dzięki temu można skuteczniej wykorzystywać poukrywane na torach pułapki i samemu ich unikać.

Jeżeli oczekujecie czystej, niczym nieskrępowanej frajdy, to musicie zagrać w ten tytuł. Próżno szukać tutaj realizmu, ale kilka znam tytułów, które tak doskonale potrafią wywołać szybsze bicie serca i gigantyczny uśmiech na twarzy. Biorąc pod uwagę, iż tytuł ten regularnie trafia na promocje i kosztuje mniej, niż kawa z hot-dogiem w Żabce, nie macie wymówek, by nie spróbować. choćby jeżeli z grami wyścigowymi nigdy nie było Wam po drodze. Mnie też nie było, a Split/Second pokochałem.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Idź do oryginalnego materiału