Stefan Aleksander Dekowski urodził się w czerwcu 1922 roku. Jego ojciec prowadził sklep spożywczy na placu Kazimierza. Z rodzicami i siostrą mieszkał w jednej z okazałych kamienic wokół placu. I on, i siostra uczyli się gry na pianinie. Należał do Narodowych Sił Zbrojnych, a gdy wybuchło powstanie, dołączył do Zgrupowania "Chrobry II", które toczyło walki tuż pod jego rodzinnym domem. Został przydzielony do I batalionu "Lecha Żelaznego", 3. kompanii (kompanii Zbigniewa Bryma "Zdunina").
REKLAMA
W powstaniu brała udział też jego młodsza siostra Krystyna ("Jagoda") i kuzynka Barbara ("Lola"). Pozostali kuzyni byli w tym czasie m.in. na robotach przymusowych i w obozach koncentracyjnych. Zaledwie 17-letnia Barbara była sanitariuszką w III Obwodzie "Waligóra" Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej. 20-letnia Krystyna była strzelczynią również w zgrupowaniu "Chrobry II", batalionie "Lecha Żelaznego", ale w innej niż jej brat kompanii.
Zgrupowanie "Chrobry II"
Zgrupowanie, do którego należało rodzeństwo Dekowskich, było nietypową formacją, inną od większości oddziałów Powstania Warszawskiego. Tak opisywał je Andrzej Kownacki ("Jerzy Jerzewski"), zastępca dowódcy Zgrupowania "Chrobry II", a potem szef sztabu:
"Grupa 'Chrobry II' nie miała konspiracyjnej przeszłości ani przygotowania operacyjnego i znajomości technicznego opanowywania obiektów nieprzyjacielskich. Nie widniała w planach konspiracji jako jednostka armii podziemnej. Powstała samorzutnie w obcym, przeważnie nieznanym terenie i musiała się organizować od pierwszego prawie momentu podczas walk z nacierającym wrogiem. Skład osobowy grupy stanowili oficerowie i żołnierze różnych organizacji wojskowych i ochotnicy niezrzeszeni w tajnych organizacjach podziemnych, rekrutujący się przeważnie z młodzieży zamieszkałej w dzielnicy. Walczyli tu będący w dużej przewadze żołnierze AK i NSZ obok żołnierzy AL i KB (Korpus Bezpieczeństwa). Żołnierze 'Miecza i Pługa' obok członków PKB (Państwowy Korpus Bezpieczeństwa), PAL (Polska Armia Ludowa) i zaskoczonych Powstaniem w Warszawie w dniu targowym przedstawicieli Batalionów Chłopskich".
Zobacz wideo Pytamy Gen-Z o Powstanie. Czy wiedzą, co to jest Godzina W?
Mimo pewnej przypadkowości, zgrupowanie "Chrobry II" okazało się wyjątkowo zawzięte w walkach. W powstańczym "Biuletynie Informacyjnym" z 9 września oceniono, iż odcinek, na którym walczy zgromadzenie, to front "o najwyższych wartościach bojowych". "Twardy, zacięty front nieustępliwych żołnierskich piersi. Kiedyś historia w zdumieniu opowie, dzięki jak nikłych środków żołnierze ci przeciwstawiali się sześciotygodniowej nawale ognia i żelaza" - podawano.
"Żołnierze grupy 'Chrobry II' nie przeżyli w zasadzie tragedii odwrotu, nie stracili więc wiary we własne siły i potrafili z fanatycznym uporem wczepić się jakby pazurami w gruzy i trwać na swych stanowiskach, bez względu na siłę nieprzyjacielskiego ognia i nacisku" - wyjaśniał Kownacki. Co więcej, gdy w pierwszych dniach października rozeszła się wieść o kapitulacji powstania, przytłaczająca większość żołnierzy grupy nie chciała się z tym pogodzić, gotowa była choćby bić się jako ostatni, jedyny batalion w Warszawie. Na to jednak nie było zgody przywódców powstania.
Powstanie Warszawskie. "Etiuda Rewolucyjna" na gruzach Warszawy
Ale zanim Warszawa straciła nadzieję i doszło do kapitulacji, w gorących dniach sierpnia zgrupowanie toczyło zacięte walki od Marszałkowskiej do Towarowej i od Alej Jerozolimskich do Chłodnej. Kompania Zdunina, zwana też Żelazną Redutą, walczyła natomiast od skrzyżowania ul. Żelaznej z Al. Jerozolimskimi, gdzie zdobyła Dworzec Pocztowy, po Towarową do wysokości Pańskiej.
14 sierpnia Stefan Dekowski został ranny na ulicy Towarowej. Na tyle niegroźnie, iż już kilka dni później był na terenie dawnej fabryki metalurgicznej Bernarda Hantke [to adekwatny zapis nazwiska - red.]. Szczególne zdarzenie z tego dnia opisał sam "Zdunin" w książce "Żelazna Reduta":
Gdy byłem na terenie placówki Handke, między ulicami Towarową i Srebrną a torami kolejowymi linii średnicowej, usłyszałem dźwięki fortepianu, dochodzące z jednego z kilku w tym terenie małych budyneczków. (...) Zażenowany pianista (plut. pchor. Stefan Dekowski "Niemira"), po służbowym zameldowaniu się tłumaczył, iż "chciał tylko spróbować czy ten instrument gra". Zezwoliłem, a choćby nakłoniłem "Niemirę", aby dla odprężenia i na dowód, iż Walcząca Warszawa, choć walczy, ale żyje, żyje normalnym życiem, zaimprowizował koncert.
Jako uwerturę do tego koncertu - miejscem, warunkami i całą scenerią - "Niemira" zagrał "Etiudę Rewolucyjną" Chopina. Nigdy nie byłem specjalnym miłośnikiem muzyki poważnej, jedynie głębiej przemawiającą do mnie była właśnie muzyka Chopina. Nie wiem, czy pianista dobrze grał, czy instrument adekwatnie oddawał dźwięki, ale przyznaję, iż nigdy tak głęboko nie przeżyłem tej melodii, mimo iż przecież słuchałem jej tysiące razy. Wiele lat później pasjonowałem się konkursami Chopinowskimi, ale nigdy wrażenie nie było tak wielkie, jak właśnie wtedy w tym rozwalonym domu, w Powstaniu Warszawskim. (...) Życie jest jednak silniejsze niż wojna, niż Powstanie.
Po upadku powstania Stefan Dekowski, kuzyn mojego pradziadka, trafił do Armii Andersa (2. Korpusu Polskiego). W Bolonii ukończył studia medyczne, a na początku lat 50. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie ukończył specjalizację z neurochirurgii. Do lat 90. pracował w szpitalach w Illinois i Indianie. Był zapalonym golfistą, po ukończeniu 90. roku życia wciąż grywał z grupą rówieśników po dwa razy w tygodniu. Czy grał na pianinie - nie wiem.