
Wizyta w zoo najlepsza dla rodzin! Recenzja: Rezerwat (Ark Nova)
Pamiętacie może, ile czasu opierałem się urokowi Ark Novy? Długo. Unikałem jej, obchodziłem szerokim łukiem, starałem się ludzi przeciągać na mniej eurosucharowe gry... Koniec końców uległem. Na tyle, iż od razu wpadł mi dodatek, koszuleczki, drukowane pioneczki, pierdółki... Aktualnie przyznaję- grę uwielbiam. Może właśnie dlatego, iż nikogo nie trzeba do niej zachęcać? Że- wyjątkowo- to towarzystwo mnie nakręca na partyjkę? Tym razem nie popełnię tego błędu- jeszcze przed premierą się za grą uganiałem... a dzisiaj możemy Wam zaprezentować nasze wrażenia! Zapraszam do recenzji.Informacje/Pierwsze Wrażenia:
Rezerwat to rodzinna gra planszowa osadzona w "uniwersum Ark Novy". Korzystamy w niej z grafik, mechanik i zamysłu budowania zoo jednego z najgłośniejszych tytułów ostatnich lat. Sami rozumiecie, iż musieliśmy go sprawdzić! Przeznaczony jest dla 1-5 graczy. Wymagany wiek to 12 lat, natomiast przewidziany przez pudełkową charakterystykę czas rozgrywki to 50-100 minut. W Polsce tytuł ukazał się pod sztandarem wydawnictwa Portal Games.

Muszę Wam przyznać, iż zarówno w Ark Novie, jak i Rezerwacie, okładkowa grafika z jednej strony coś w sobie ma, z drugiej zupełnie mnie nie chwyta. Taki dysonans. Nie wiem, skąd on się wziął. Przecież niby fajnie- zwierzątka i kolorowo... Ale jednak ten sam szpitalny deseń. W każdym razie- pod wieczko zajrzałem rozpędzony miłością do poprzedniczki. W środku znajdziemy: 5 dwustronnych map zoo, 1 planszę ochrony przyrody, 20 płytek akcji. 5 podstawek, 135 kafelków i pojemnik-wagonik do ich przechowywania. Ponad dołączono 60 kartonikowych znaczników (ochrony przyrody dla graczy, czy do wariantu solo). Poza ostatnimi wszystko wykonane jest na grubej tekturze- stąd też nie dziwi waga pudełka! Czy idzie za tym treść? Zobaczymy!
Zasady:

Rezerwat to uproszczona wersja Ark Novy, a mimo wszystko i tak odsyłam Was do instrukcji, jeżeli chcecie poznać przygotowanie (nie jest tego dużo) i szczegółowy opis rozgrywki. Tutaj przedstawimy tylko zarys tury i ogólny zamysł- mamy nadzieję!- w przejrzysty i zrozumiały sposób.
Jak zawsze- będzie chodziło o punkty. Zdobywamy je, dbając o rozbudowę zoo- stawiając nowe budynki, wybiegi dla zwierząt i biorąc udział w projektach ochrony przyrody. Z początkiem gry każdy uczestnik otrzymał planszetkę zoo, podstawkę na kafelki, zestaw żetonów w swoim kolorze i płytki akcji (losowo ułożone pod naszą główną planszą). Te są cztery i właśnie o nie opierać się będzie cała zabawa. Schemat jest prosty: najpierw dobieramy jeden z kafelków leżących na ekspozycji (według wskazania płytki projektów), a następnie podejmujemy się akcji. Podobnie jak w Ark Novie, siła czynności określana jest przez pozycje płytki na naszym podplanszowym torze. Im dalej na prawo, tym mocniejsza czynność. Co możemy wykonać? Oczywiście zagrać wybieg. Te mają określony koszt (w sile) i wymagania środowiskowe. Różnica w akcjach polega właśnie na środowiskach, których dotyczą (czyt. wodne, skaliste, roślinne). I np. by zagrać żyrafę potrzebujemy zielonej akcji o sile 4, a pytona skalistej o sile 3. Drugą opcją wykorzystania płytki (bez względu na środowisko) jest poświęcenie jej, by dobrać dwa kafelki na swoją podkładkę. Uwaga! Bez względu czy zbudowaliśmy wybieg, czy zdecydowaliśmy się na uzupełnienie zapasów, płytka akcji spada na najniższe, najsłabsze pole (na lewo) naszego toru.

Oczywiście to nie wszystko! W trakcie swojej tury darmowo możemy zagrać budynek (niebieskie kafelki), a wykorzystując płytkę akcji projekty, wprowadzimy do naszego zoo elementy edukacyjne. Przypominam- wszystko, by zyskać punkty. Kafelki w grze przepełnione są symbolami- a przygotowana z początkiem gry plansza ochrony środowiska właśnie na nich się skupia. Raz w ciągu swojej tury możemy wesprzeć widniejący na niej projekt. Dotyczą one różnorodnych zwierząt (drapieżników, gadów, naczelnych itp.), ale i ich pochodzenia (Azja, Ameryki, Europa itp.). Sami decydujemy, jak gwałtownie i w który projekt się zaangażujemy (zbierzemy 2, 3, 4, czy 5 identycznych ikon). Gdy wyczerpią się kafelki, ktoś wesprze ostatni swój projekt, bądź zapełni planszę zoo, następuje liczenie punktów i wyłonienie zwycięzcy!
Wrażenia:
Nie ukrywajmy- uwielbienie i sentyment do Ark Novy grają tu dla nas pierwsze skrzypce. Zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie. Nie ważne zatem, jakie się uda w Was wzbudzić emocje poniższym tekstem- dla nas najważniejsze, by wybrzmiało, iż Rezerwat to kawał dobrej gry. Serio- ucieszyła nas koncepcja planszowa, grało się przyjemnie, wykonanie pierwszorzędne. Czego chcieć więcej? Skąd zatem niejakie wątpliwości pojawiające się w towarzystwie graczy?

Rezerwat z zamysłu miał być prostszy. I wiecie co? Udało się. Tłumaczy się go szybciej, rozgrywka trwa krócej (choć występują duże różnice czasowe między dwu-, a pięcioosobowymi partiami), a sama zabawa nie jest tak mózgożerna jak w pierwowzorze. Wykorzystano świetny mechanizm ze zmieniającą się siłą akcji, z tym iż ograniczono ją relatywnie do dwóch opcji. Czy to dobrze? No właśnie! Familijnie super. Niestety przez sentyment, geekowskie gremium będzie uważało, iż bardzo to spłyciło rozgrywkę. Zgadzam się z tym. Nie myślimy już tak wielopłaszczyznowo, a ugrane punkty niekoniecznie można nazwać owocem combosa. Ot, rozbudowujemy zoo, więc te same przybywają. Jakieś tam zazębienia i zależności się pojawiają- tego nie wykluczymy- ale nie są już tak spektakularne i satysfakcjonujące, jak w przypadku Ark Novy. Do zabawy rodzinnej, czy w miarę luźnego spędzenia czasu ze znajomymi, wystarczy.

Co znaczy "w miarę luźnego"? Tu kolejna żyrafa pogrzebana. Rezerwat mimo wszystko, przy całej swojej intuicyjności, na pierwszy rzut oka jest jednak skomplikowany (a jak ktoś potrzyma pudełko, to i stwierdzi, iż ciężki!). Same kafelki bywają przytłaczające w swojej ikonografii. Stąd też nasze przypuszczenie, iż choć udało się "spłycić" klasyka, to jednak nie nadaje się on do rodzinnych zabaw z maluszkami (6-8+). Zaawansowanie określiłbym na "ponad familijne", czyli takie, w które zagra każdy, kto chce, ma cierpliwość i jest przygotowany na zaangażowanie. Dla osób, które ogarnęły Wsiąść do Pociągu i są gotowe na potężny skok w planszówkowy świat, by doświadczać bardziej, ambitniej, soczyściej. A jest się czym w pudełku cieszyć...
Rezerwat jest wypchany po brzegi grubym kartonem (stąd też jego waga), przy całkiem rozsądnej cenie. A co ważniejsze- i bardzo nas cieszy- wszystkie komponenty są wykorzystywane podczas rozgrywki. Nie bawimy się w żadne moduły, części, dziwne, przekombinowane urozmaicenia. Ot, wszystko wyciągamy, rozkładamy (a zajmuje sporo miejsca na stole!) i gramy! Na to chcieliśmy zwrócić też uwagę: jak na takie solidne granie, to set up (przygotowanie), przebiega sprawnie i szybko. Czy jest coś do dodania? Teraz to już trzeba Rezerwat rozłożyć i się z nim spróbować!
Plusy:
+ udane uproszczenie
+ mechanizm wprowadzający do klasyka
+ planszowa wersja Ark Novy
+ solidne wykonanie
+ abstrakt z układaniem kafelków i optymalizacją
+ czujemy za co płacimy (dobry stosunek ceny do zawartości)
+ duże elementy
+ szybki set up
+ przyjemne flow gry
+ zaawansowanie "ponad familijne"...
Minus:
- zaawansowanie "ponad familijne"
- przytłaczające pierwsze wrażenie (dużo ikonografii)
- pełny skład wiąże się z dłuższym czasem rozgrywki i zajęciem miejsca na baaaardzo dużym stole
- płytsza wersja Ark Novy
T.
Przydatne linki:
wesprzecie nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do nas na Facebooku
TUTAJ poczytacie o grze w serwisie Planszeo















