Wrażenia: Wiedźmin: Stary Świat — Big Box [Planszówka]

1 rok temu
Zdjęcie: Wrażenia: Wiedźmin: Stary Świat — Big Box [Planszówka]


W Starym Świecie przeniesiecie się setki lat przed wydarzenia z sagi o wiedźminie i zawalczycie o chwałę swojej wiedźmińskiej szkoły!

Na początek słowo wyjaśnienia. Gra Wiedźmin: Stary Świat dotarła do redakcji tylko na ograniczony czas, więc nie będę porywał się tutaj na pełną recenzję tego tytułu. Całkiem niedawno pojawiła się edycja sklepowa gry (tzw. retail), ale w nasze ręce trafiło wydanie Big Boxowe. Zawiera ono dodatkowe cele z kampanii na kickstarterze wraz z szeregiem dodatków. Aby ograć to wszystko, potrzeba by naprawdę sporo czasu, skupię się więc na podstawowej wersji i tylko zasygnalizuję, czego możecie się spodziewać w dodatkach, które również dostępne są w sprzedaży. Zanim przejdę do opisu komponentów, słów parę o tle gry.

Stary Świat

W Wiedźmin: Stary Świat możemy odwiedzić lokacje dobrze znane z książek, gier i serialu o Wiedźminie. Są to na przykład Kaer Morhen, Cintra czy Vengerberg. Kontynent będziemy przemierzać w czasach poprzedzających wydarzenia znane z sagi o Białym Wilku. W czasach tych wiedźmini właśnie podzielili się na wiele konkurujących ze sobą cechów. Każdy z nich szkoli oczywiście dzielnych wojowników, ale daje swoim podopiecznym również wyjątkowe umiejętności specjalne. Wychowankowie wyruszają w świat uzbrojeni w dwa miecze. Srebrnym zwalczają potwory nawiedzające krainę… a do czego służy drugi — stalowy, na pewno dobrze pamiętacie.

Na papierze, przynajmniej dla mnie, decyzja o porzuceniu bohaterów wałkowanych od dekad, ze znanej już przez prawie wszystkich sagi, na rzecz szerszej kreacji uniwersum to strzał w dziesiątkę. Uniwersum Wiedźmina ma dla mnie klimat mrocznego fantasy, najeżonego interesującymi potworami i to często w ludzkiej skórze. Czy znajdziemy to w grze? Zanim do tego przejdę, rzucimy okiem na komponenty.

Edycja Big Box

Zaznaczałem już, iż nie dotarła do mnie standardowa, sklepowa edycja. Mając w rękach Big Boxa, nie mogę nie napisać paru słów o poszczególnych jego komponentach. Tym bardziej iż są one dostępne osobno w sprzedaży detalicznej. Największe wrażenie zrobiły na mnie:

Playmata

Mapa do gry w Wiedźmin: Stary Świat sama w sobie wygląda jak małe dzieło sztuki. Jest bardzo malownicza i do tego czytelna, a jej przemierzanie daje ogromną frajdę. Playmata poszerzona jest od razu o zawartość dodatkową: Magów i Wyspy Skellige, ale można na niej rozegrać i podstawową rozgrywkę. Granie na macie, oprócz walorów estetycznych, jest również bardzo wygodne — karty i znaczniki nie przesuwają się i o wiele łatwiej je podnieść.

Pieniądze

Zupełnie się tego nie spodziewałem, ale gry w Wiedźmin: Stary Świat nie wyobrażam sobie już bez metalowych pieniędzy i dodanego do nich mieszka sygnowanego tytułem gry. Trudno opisać, jak przyjemny jest dźwięk, waga i faktura tych pieniędzy. Do rozgrywki nie wyciągałem choćby dołączonych w pudełku zwykłych, tekturowych żetonów. Zarabianie metalowego „grosza” było niezwykle klimatyczne!

Zestaw kości k6

Do tego wydania dołączono również zestaw kości k6, których używa się podczas gry w kościanego pokera. Cóż to takiego? Tak, jak w grach Wiedźmin od CD Project Red mieliśmy Gwinta, tak w planszówce cała kraina oszalała na punkcie kości. Do podstawowej gry dołączono dwa ich zestawy, jednak w pokazanym wyżej dodatku, każdy z graczy może dostać swój własny komplet. Kości są trochę bardziej czytelne, choć wizualnie nie tak porywające jak te ze standardowej edycji. To jeden z komponentów dodatkowych, bez którego zdecydowanie mógłbym się obejść.

Eredin na wierzchowcu

Do zestawu został również dołączony dodatek, który dostawały osoby wspierające projekt crowfundingowy w pierwszych 24 godzinach jego trwania. Nie jest to ogromne rozszerzenie, a bardziej gratka dla figurkowych malarzy. Eredin na swoim wierzchowcu prezentuje się bowiem kapitalnie. W jego pudełku znajdziecie również karty we wszystkich edycjach językowych gry, w tym oczywiście po polsku.

Standardowe komponenty gry… Deluxe

Wśród reszty dołączonych komponentów gry, obok dodatków znajdą się również kickstarterowe bonusy (jak Ciri). Najwyższa jednak pora, żebym przeszedł do omówienia tego, co najprawdopodobniej znajdziecie w grze, kiedy kupicie ją w sklepie. Jest ona dostępna w dwóch wersjach — standardowej i deluxe. Różnią się one głównie obecnością figurek, reszta komponentów jest wykonana bardzo podobnie. A jest tu, co chwalić! Od plansz gracza, z wygodnymi miejscami na drewniane znaczniki, po dobrej jakości karty. Dołączone do zestawu figurki zostały pocieniowane, ale nie powinno to Wam utrudnić oceny jakości ich wykonania. Dla mnie plasują się na podobnym poziomie co figurki z innych wydawnictw, choćby słynnego CMON.

Instrukcja

Pora przejść powoli do mechaniki gry, bez której choćby najbardziej klimatyczna gra, byłaby tylko wydmuszką. Z początku Wiedźmin: Stary Świat może wydać się skomplikowany. Instrukcja, której oczywiście nie będę tu szczegółowo opisywać, mieści się na 36 stronach. Najczęściej zwiastuje to te bardziej złożone gry. Instrukcji możecie się dokładnie przyjrzeć w tym miejscu. Wytłumaczenia zasad gry podjęła się również Asia z kanału ON TABLE. Jej video instrukcja zawiera wygodne rozdziały, pomagające znaleźć niezbędne fragmenty zasad:

Stron instrukcji może jest i dużo, jednak zasady nie są same w sobie zbyt przytłaczające. Generalnie celem gry jest zdobycie określonej reputacji, którą to zwiększa się poprzez: pokonywanie potworów, innych wiedźminów albo osiąganie biegłości w jakiejś dziedzinie i przypieczętowanie tego medytacją. W większości zasady są bardzo logiczne i nie ma tu dużo „wyjątków”. No, może poza jednym, iż medytacją nie możemy zdobyć ostatniego poziomu reputacji. Dalsze mechaniki opiszę wraz z przybliżeniem Wam rozgrywki. Tak więc pora opuścić mury swojej szkoły i podjąć pierwsze zlecenia! Testowałem grę w dwie osoby i o wrażeniach z tego trybu rozgrywki będę pisać w dalszej części wrażeń z gry.

Przygoda

W celu poruszania się po mapie wydajemy karty. Są one jednocześnie używane jako karty ataku, a także wytrzymałości podczas walki. Jest to niezwykle eleganckie rozwiązanie, ale do tego jeszcze nieraz wrócę. Tak więc zwykle mamy 3 karty, dzięki czemu będziemy mogli odwiedzić do 3 różnych lokacji miast i twierdz. Po drodze w każdej z nich będziemy mogli zdobyć eliksiry, zagrać w kościanego pokera, podszkolić swoje umiejętności, a także zdobyć trop, który ułatwi nam pokonanie stworów na mapie. W kolejnej fazie możemy stoczyć walkę z napotkaną kreaturą lub wiedźminem, medytować albo poświęcić się eksploracji. Ten ostatni element korzysta z systemu kart i najczęściej dwóch wyborów, które podejmujemy po ich odczytaniu. To w sumie 128 kart, z bardzo klimatycznym opisem i paragrafami. W końcowej fazie uzupełniamy karty na ręce i musimy zakupić nową kartę z dostępnej dla wszystkich puli.

Dlaczego tak podoba mi się rozwiązanie dotyczące kart? Oczywiście, nie bez znaczenia jest to, iż jestem wielkim miłośnikiem karcianek. A w Wiedźmin: Stary Świat mamy do czynienia z bardzo przyjemnym deckbuildingiem. Karty mają różne kolory i podczas walki wchodzą ze sobą w liczne interakcje. Podczas pojedynku nasza talia staje się również miernikiem naszej wytrzymałości. Kiedy nie mamy już skąd pociągnąć nowych kart oraz zagraliśmy (albo straciliśmy na skutek ataków) wszystkie karty z ręki — nasz wiedźmin zostaje powalony. Z kolei po zyskaniu reputacji musimy odrzucić karty z naszych talii. Fajnie, oczyszczamy je ze słabszych kart prawda? Zwróćcie jednak uwagę, iż stajemy się tym samym mniej wytrzymali! Symbolizuje to dochodzenie do siebie po wymagającym pojedynku. Bardzo miodne rozwiązanie! Podobne zresztą jest w wypadku potworów, których ataki są również jednocześnie kartami wytrzymałości. Wisienką na torcie jest karta pokonanego potwora, która zostaje u nas jako trofeum, dodając dodatkowe zdolności.

Znaki zapytania

Czy dotychczasowa rozgrywka przypadła mi do gustu? Jak najbardziej! Mimo to postaram się przybliżyć parę problematycznych obszarów, które do tej pory zauważyłem. Pierwszy z nich związany jest z kartami eksploracji. Paragrafy są napisane naprawdę kapitalnie i dodają klimatu, jednak już podczas jednej rozgrywki odsłoniliśmy ich całkiem sporo. Przykładowo: jedna karta daje nam zadanie dotarcia w pewne miejsce. Wykonując to zadanie, dostajemy kolejną kartę, a niekiedy i jeszcze jedną gdy na stałe dołącza do nas bard albo dostajemy jakiś ekwipunek. Widzę ryzyko, iż ten bardzo przyjemny aspekt gry gwałtownie stanie się powtarzalny i dosyć mechaniczny, jak tylko pozna się już wszystkie możliwe wydarzenia. Aby jak najdłużej cieszyć się niespodziankami, proponuję odkryte karty eksploracji kłaść na spód odpowiednich talii i ich nie tasować. Oczywiście, aż do momentu, kiedy nie dojdziecie już do kiedyś przeczytanych kart.

Kolejna kwestia łączy się z atakami potworów, ponieważ każdy z nich używa tej samej talii. Kreatury różnią się między sobą ilością kart (większe potwory mają więcej wytrzymałości) oraz wyjątkową zasadą opisaną na ich „karcie postaci”. Każdy potwór daje też inne trofeum. Zastanawiam się jednak, czy walka nie stanie się w pewnym momencie zbyt mechaniczna i mało zaskakująca właśnie za sprawą tych samych ataków. Niemniej, potworów w podstawowej wersji gry jest aż 28, co przynajmniej zapewnia małą niespodziankę, jeżeli chodzi o wspomniane trofeum i tekst z umiejętnością potwora, który czytamy przed walką. Tutaj również polecam raz pokonane potwory odkładać w inne miejsce pudełka, aby przejść cały bestiariusz.

Finalną już kwestią, na którą zwróciłem uwagę, jest tylko jeden tryb rozgrywki wieloosobowej, a mianowicie rywalizacja między graczami. Nie ma tu miejsca na kooperację, choć kiedy zawrzecie między sobą gentlemańską umowę, możecie uniknąć bratobójczej walki, ale gra nie jest zaprojektowana w tym kierunku. Do Wiedźmin: Stary Świat dołączono jeszcze wariant gry solo, gdzie ścigamy się z samym sobą, czyli sprawdzamy w ile rund osiągniemy maksymalny poziom reputacji.

Dodatki

Teraz obiecane skrótowe spojrzenie na dostępne dodatki zawarte w Big Box:

  • Na Tropie Potworów — Dochodzi tu nowy wiedźmin ze szkoły Mantikory, nowy przeciwnik (Troll), więcej kart akcji, ale także rozbudowane karty walki potworów (też dla tych z podstawki!), dodanie petard do ekwipunku oraz efektów mutacji. Dodatek wydaje się mocno nastawiony na rozbudowanie walki.
  • Dziki Gon — Tym razem celem gry nie jest zdobycie najwyższej reputacji — graczom nie w głowie są niesnaski między szkołami. Pojawili się bowiem jeźdźcy Dzikiego Gonu ze swoimi ogarami. Dodatek dodaje tryb kooperacyjny i zupełnie nowe karty eksploracji.
  • Legendarne Łowy — jeżeli dodatek opisany wyżej skupiał się na rozbudowaniu zasad walki wszystkich stworów i wiedźminów, tak ten dodaje do gry chodzącego po planszy bossa w postaci legendarnego potwora. Niszczy on krainę i uniemożliwia korzystanie z akcji lokacji, na których się aktualnie znajduje. Gracze mogą go przepędzać, naprawiać spowodowane przez niego zniszczenia, no i oczywiście spróbować go pokonać. Omawiane rozszerzenie rozbuduje jeszcze w interesujący sposób wariant samodzielny gry — jeżeli legendarny potwór wykorzysta wszystkie swoje karty ruchu, gracz przegrywa.
  • Skellige — Nowe obszary wysp Skellige ze swoimi kartami eksploracji i zdarzeń oraz duży stwór Dagon.
  • Magowie — Pięć nowych postaci magów ze swoimi kartami akcji, trofeami i planszami gracza, czyli dodatek rozbudowujący zasób bohaterów.
  • Zestaw Kickstarterowy — W jego skład wchodzi Ciri (nowy wiedźmin), zestaw przygód, zagubiony wierzchowiec (opisany wcześniej) oraz zestaw potworów. Zdecydowanie najciekawiej z tej grupy przedstawiał się zestaw przygód zawierający aż 200 kart eksploracji!

Podsumowanie

Przemierzanie znanego nam świata w zupełnie nowej odsłonie było bardzo wciągające i przyjemne. Co więcej, zostałem pozytywnie zaskoczony przez klimat wylewający się z paragrafowych opisów kart eksploracji i trofeów. Grę postrzegam jako udany dungeon crawler z bardzo przyjemną mechaniką budowania talii i walki. Do tego jest to naprawdę świetnie wyglądający tytuł, z wysokiej jakości komponentami. Podsumowując, miałem jak najbardziej pozytywne wrażenia ze swojej rozgrywki.

Pomimo tego zwróciłem uwagę na pewne aspekty gry, które są potencjalnymi czerwonymi flagami. Dopiero później sprawdziłem zawartość dodatków… które zdają się w pewnym stopniu na nie odpowiadać, urozmaicając walkę, eksplorację, a choćby dodając kooperacyjną formę rozgrywki. Nie można nie wspomnieć o zestawach zamieniających komponenty jak playmata do gry, ale przede wszystkim metalowe monety, które bardzo polecam!

Egzemplarz recenzencki użyczyła firma CD Project Red
Idź do oryginalnego materiału