Dorfromantik oznacza w języku naszych zachodnich sąsiadów tęsknotę za wiejską sielanką. Z czym jednak skojarzyła mi się ta planszówka?
Zanim odpowiem na postawione we wstępie pytanie, przedstawię garść podstawowych informacji na temat gry. Za planszowym Dorfromantik stoi bowiem cyfrowy pierwowzór, w którego możecie zagrać na komputerach i konsoli Nintendo Switch. Studio Toukana Interactive zebrało za ten tytuł „przytłaczająco pozytywne recenzje” w serwisie Steam oraz zarobiło parę branżowych nagród. To oczywiście nie oznacza od razu udanej planszówki, jednak już mogły dojść Was słuchy, iż kartonowa adaptacja od Pegasus Spiele zaczyna zdobywać własne nagrody z prestiżowym Spiel des Jahres 2023 na czele. Jednak odsuńmy to na bok i skupmy się na samej grze!
Tajemnicza zawartość?
Po otwarciu pudełka Dorfromantik rzuca się w oczy… niemiecka dokładność. Wszystkie tekturowe żetony, czyli główne komponenty gry, bez trudu zmieścimy w świetnie przemyślanej i wykonanej wyprasce. Znajdzie się tam też miejsce nie tylko dla bloczka punktacji oraz arkusza kampanii, ale przede wszystkim aż 5 pudełeczek, które odkryjemy w trakcie jej trwania. jeżeli zdobędziemy coś nowego (i nie chcę tutaj psuć zabawy, pisząc, co to dokładnie będzie), znajdziemy na to miejsce w istniejących przegródkach wypraski. Wśród komponentów nie mogło oczywiście zabraknąć instrukcji. Na jej ośmiu stronach znalazło się parę wizualizacji zasad, a choćby informacja jak przechowywać grę we wspomnianej wyprasce. Dobrze, iż instrukcji nie starano się skracać, wszystko jest dzięki temu czytelne. Warto wspomnieć, iż istnieje również możliwość poznania zasad przez aplikację Dized, choć na razie tylko w języku angielskim. Możecie w ten sposób zapoznać się z zasadami choćby przed zakupem gry.
Jak zawartość prezentuje się na stole? Kafle utrzymane są w podobnej tonacji kolorystycznej, nic tu się nie wyrywa przed szereg i nie dekoncentruje. Dociekliwi doszukają się też na nich fajnych szczegółów, które wyróżniają poszczególne tereny na tle innych.
Zasady
Tradycyjnie, nie chcę tutaj kopiować wspomnianej już instrukcji, ale gdy nakreślę główne założenia gry, wiele nowego w niej adekwatnie nie znajdziecie! Prostota reguł, możliwych do przedstawienia innym przy stole dosłownie w parę minut, to duża zaleta gry. No ale najwyższa pora przedstawić, o co w tej grze adekwatnie chodzi. W Dorfromantik będziemy tworzyć sielski krajobraz z heksagonalnych kafli, które dzielą się na dwa typy: kafle zadań i krajobrazów. W każdej chwili podczas gry powinniśmy mieć 3 aktywne zadania. jeżeli więc jakieś wykonamy i jest ich mniej, to w kolejnej turze musimy dobrać kafel właśnie tego typu. W przeciwnym wypadku pobieramy drugi typ heksagonalnego kafelka, czyli krajobraz.
Na zadaniach zawsze umieszczamy wylosowany kartonik punktacji. Informuje on, z iloma terenami danego typu należy połączyć ten kafelek w jednym ciągu, aby dane zadanie wykonać. Na tym nie koniec różnic. Dokładając zadanie, nie możemy postawić go tak, żeby nie można było go wykonać. Nie możemy też zablokować wykonania innego zadania. Co innego krajobrazy! jeżeli takowym „zepsujemy” zadanie, to odłożymy kartonik punktacji do pudełka zamiast do puli wykonanych. Kładąc kafelek na stole, mamy dowolność łączenia ścian kafli z dwoma wyjątkami. Rzeki i tory muszą mieć logiczną kontynuację, czyli nie kończyć się nagle, np. na zabudowaniach.
I koniec! Na początek to (z grubsza) tyle! Za to w pudełkach kampanii stopniowo odkrywać będziemy nowe kafelki, które dodają drobne urozmaicenia mechaniczne.
Czas rozgrywki i liczba graczy
Szybkie do wytłumaczenia zasady to jedno, ale zanim zaczniemy grę, trzeba jeszcze ją rozłożyć. No i tutaj mam dobrą wiadomość, ponieważ dzięki wyprasce przygotowanie Dorfromantik to dosłownie parę minut. Na dobrą sprawę gra się adekwatnie „rozkłada” na stole już podczas zabawy, musimy tylko pamiętać, aby dostępne kafelki były obrócone rewersami do góry. Składanie, siłą rzeczy, jest odrobinę dłuższe, ale dalej dosyć szybkie. Dzięki bloczkowi do punktowania rozgrywki proces podliczania przebiega bardzo sprawnie.
Oficjalnie Dorfromantik przeznaczony jest dla 1 do 6 graczy, ale i 7 bądź więcej osób mogłoby spokojnie uczestniczyć w zabawie. Oczywiście, im więcej ludzi, tym więcej dyskusji nad stołem i tym samym dłuższy czas rozgrywki. Twórcy gry przewidzieli go na 30-60 minut i w dwie osoby zdecydowanie lądowaliśmy bliżej tej dolnej granicy.
Klimat
Czy grając w Dorfromantik, przenosiłem się myślami na wieś, jak sugerował to już sam tytuł? Nie do końca! Jestem mieszczuchem i życie na wsi jest mi obce. O wiele bardziej czułem taką swojskość w Agricoli Rodzinnej, gdzie można było wejść w rolę farmera czy hodowcy bydła. To jednak w żadnym wypadku nie coś, czego od Dorfromantik bym oczekiwał. Tutaj zdecydowanie bardziej cofałem się wspomnieniami do czasów szkolnych, kiedy z kolegami zagrywaliśmy się w citybuildery. Siedzieliśmy często przy jednym komputerze i dyskutowaliśmy, co zrobić. I tu właśnie dokładnie tak jest. Ostatnie słowo, gdzie postawić kafelek, ma aktywny gracz, jednak przez cały czas można sobie podpowiadać i dyskutować, w którą stronę rozbudować dany typ terenu.
Wrażenia z rozgrywki
Każda partia, choćby ta mocno nieudana, pozwoli nam przesunąć się kawałek dalej na kampanijnym torze i to jest właśnie ogromny plus Dorfromantik. Sama rozgrywka jest bardzo przyjemna, jednak to, iż część gry ukryto w pudełkach odkrywanych podczas kampanii, to strzał w dziesiątkę. Jak się domyślacie, ich otwieraniu towarzyszy bardzo przyjemna ekscytacja. Nie jest to też gra typu Legacy — jeżeli chcemy, wszystkie odkrycia możemy schować z powrotem do pudełek, co ułatwiają włożone do nich „karty zawartości”.
W Dorfromantik nikt nie gra na siebie, nie ma osobnych punktacji i wszyscy działają w jednym celu. Chodzi więc o maksymalizowanie punktów za zadania, najdłuższe tory, rzeki i tak dalej. Oczywiście obecny jest łamigłówkowy element, ale recenzowanej produkcji daleko do ciężkich euro. Nie ma tu potrzeby czytania kart czy tekstów na komponentach. Ten fakt oraz brak konfrontacyjnego charakteru rozgrywki czynią Dorfromantika dobrą propozycją również dla dzieci, gdzie oznaczenie 8+ z pudełka jest zdecydowanie na wyrost. Dzięki tej grze możecie wciągnąć do zabawy osoby wystrzegające się na co dzień rywalizacyjnych tytułów albo dopiero wchodzące w świat planszówek. Choć sam lubię ciężkie, mroczne gry, z przyjemnością wkręciłem się w odkrywanie kolejnych pudełek i sentymentalny citybuilding. To z pewnością mój kandydat do rodzinnej gry roku. Oferuje spokojniejszą, relaksującą, ale i trenującą szare komórki rozgrywkę. Niezwykle uniwersalna propozycja na naszym rynku!