Kiedy myślimy o serwerze do Minecrafta, wyobrażamy sobie mocnego peceta, może Raspberry Pi, albo przynajmniej solidny VPS. Tymczasem pewien twórca, ukrywający się pod pseudonimem Vimpo, właśnie złamał wszystkie dotychczasowe granice. Uruchomił on działającą instancję gry... na żarówce Wi-Fi kupionej za kilka dolarów. To pokaz możliwości mikrokontrolerów i dowód, iż choćby rozbudowane aplikacje da się skompresować do absolutnego minimum.