O ile z gatunkiem RTS jestem związany od ponad 30 lat, o tyle na padzie grałem jedynie w Populousa 3 na poczciwym „szaraku” u kumpla z osiedla. Oczywiście moim domyślnym inputem dla tego gatunku gier jest tutaj myszka i klawiatura, więc gdy zapytano mnie, czy chciałbym zrecenzować Age of Empires IV: Anniversary Edition na PlayStation 5, odpowiedziałem: „czemu nie, zawsze to nowe doświadczenie”. Dlatego też w tej recenzji skupię się przede wszystkim na różnicach w rozgrywce. Chcę w ten sposób przedstawić punkt widzenia, który może zachęcić – albo wręcz przeciwnie – ludzi do spróbowania rozgrywki na padzie. Ten tekst należy więc potraktować jako recenzję portu konsolowego – w tym przypadku na PS5 – a nie samej gry.
Spis Treści
- Sterowanie
- Rozgrywka
- Oprawa audiowizualna
- Podsumowanie
Nie taki diabeł straszny jak go malują…
Przez lata żyłem w przeświadczeniu, iż granie w RTS-y na padzie jest niegrywalne i wręcz „nie zapraszałem do dyskusji”. Szczerze mówiąc, nie do końca wiem, z czego to wynikało – być może z tego, iż zwyczajnie była to kwestia przyzwyczajenia i nie wyobrażałem sobie, jak można przenieść dynamiczną rozgrywkę na sterowanie padem. Wszak tutaj nie ma aim assistów ani podobnych mechanizmów jak w przypadku shooterów.
O ile samo zarządzanie pojedynczymi jednostkami – przyznaję – było dla mnie początkowo kłopotliwe, o tyle po pierwszych scenariuszach powoli wpadałem w swego rodzaju flow. Oczywiście, przez cały czas moje ruchy były znacznie wolniejsze, czasem mniej dokładne niż w przypadku klawiatury i myszki, niemniej rozgrywka była na tyle płynna, iż sprawiała mi radość. Jak się prawdopodobnie domyślacie, pierwsze potyczki kończyły się porażkami, bo moje tempo wznoszenia budynków oraz późniejszego nawigowania pomiędzy nimi sprawiało, iż wróg u bram stał już z konnicą, gdy ja wciąż tkwiłem w epoce kamienia łupanego. Wynika to przede wszystkim z tego, iż początkowo interfejs wydawał się chaotyczny i zwyczajnie musiałem szukać, „gdzie co jest”.

Jeśli chodzi o samo sterowanie, to po dłuższym czasie spędzonym z grą przestaje być problematyczne, bo przyzwyczajamy się do tego, gdzie znajdziemy dane funkcje – te najważniejsze są mimo wszystko w miarę dobrze ulokowane. Interfejs natomiast woła o pomstę do nieba. Jest on zwyczajnie za duży, zajmując często choćby dwie trzecie ekranu. Jeszcze bym to zrozumiał, gdyby dało się dostosować jego wielkość w opcjach, ale w tej chwili takiej możliwości nie ma.

Jest jedna rzecz, do której wciąż nie potrafię się przyzwyczaić, a która według mnie jest dość kluczowa w RTS-ach – zarządzanie grupami kontrolnymi. Rozumiem, iż może to wynikać z ograniczonej liczby przycisków do zmapowania, ale wciskanie L2+R2, a następnie manewrowanie po kole, by wybrać, którą grupą chcemy sterować, nie było dla mnie na żadnym etapie gry wygodne. Myślę, iż lepszym rozwiązaniem byłoby na przykład przypisanie grup do kombinacji L2/R2 + Trójkąt/Kwadrat/Kółko/Krzyżyk. Wówczas mielibyśmy do dyspozycji osiem grup kontrolnych, co jest w zupełności wystarczające i – wydaje mi się – bardziej „pod ręką”, a raczej kciukiem. Ale może jest to problem, który istnieje tylko „w mojej PC-towej głowie” i osoby bardziej przyzwyczajone do gamepada takiego problemu nie dostrzegą.

Raz potyczka, a raz wyzwanie
Osobiście najwięcej czasu spędziłem na potyczkach vs AI, z prostej przyczyny – to właśnie tam najlepiej mogłem sprawdzić rozgrywkę na padzie „w boju”. Teoretycznie dobrym wyborem byłby multiplayer, ale akurat tutaj mam zasadę, iż nie opłacam abonamentów na konsoli, a jak prawdopodobnie wiecie, jest on wymagany do rozgrywki online.
Jeśli chodzi o kampanie, to pominąłem je z prostej przyczyny – nie różnią się one od tego, co już ogrywałem na PC. jeżeli natomiast jest to wasze pierwsze podejście do tego tytułu, składają się one z około 35 misji podzielonych na kilka kampanii opartych na wydarzeniach historycznych. Pod względem fabularnym, o ile można tak ocenić tę serię, gra wypada naprawdę dobrze, zwłaszcza dzięki wstawkom filmowym pełniącym rolę swoistych historycznych filmów dokumentalnych. Dla osób fascynujących się historią może to być nie lada gratka.
W przypadku poligonu doświadczalnego mamy do czynienia z trybem, który można przyrównać do standardowego scenariusza. Trzeba na przykład bronić swoich włości przed falami przeciwnika lub zwyczajnie przejąć inicjatywę i zgładzić wojska wroga, zanim one zaatakują. W nagrodę otrzymujemy medale. Jest to całkiem przyjemny tryb, jeżeli chcemy skupić się bardziej na nauce mikrozarządzania jednostkami, niż na rozwijaniu ekonomii i miasta.
Oprawa audiowizualna i optymalizacja Age of Empires IV: Anniversary Edition
Szczerze mówiąc, mam problem z oceną tego portu pod kątem wizualnym. Na samym początku zdarzały mi się glitche graficzne w postaci artefaktów, jak dziwne paski pojawiające się gdzieniegdzie. Początkowo myślałem, iż to wina grabbera od Elgato, bo ten potrafił sprawiać problemy, ale gdy przełączyłem się bezpośrednio na monitor, artefakty dalej występowały. Na szczęście był to relatywnie chwilowy problem, bo przy kolejnych uruchomieniach gry już ich nie zauważyłem.

Jeśli chodzi o oprawę wideo w Age of Empires, to, prawdę mówiąc, nie odbiega ona od tego, co było w wersji PC. Tej zmiany nie oczekiwałem. Zaskoczeniem natomiast był fakt, iż wczytywanie map, niezależnie od trybu, bywało długie i potrafiło trwać kilkadziesiąt sekund, choć mniej niż minutę. Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale nie pamiętam, aby występowało to na komputerze.
W przypadku audio nie mam zastrzeżeń, choć na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż w przeciwieństwie do premiery na PC, tutaj mamy przynajmniej polską wersję językową w postaci napisów. Od razu zaznaczę, iż nie wiem, czy jest ona dostępna również w aktualnej wersji na PC, choć zakładam, iż tak.
Optymalizacja portu na PlayStation 5 jest poprawna. Poza jednym wywaleniem gry do „pulpitu” konsoli tuż po jej zainstalowaniu, nie doświadczyłem innych problemów. Gra działała płynnie, bez większych zacięć.

Podsumowując, czy warto zainteresować się Age of Empires IV: Anniversary Edition na Playstation 5?
Jeśli dotychczas nie mieliście kontaktu z tą odsłoną serii, a Waszą jedyną platformą do grania jest PlayStation 5, to myślę, iż tak — większość problemów, z jakimi ja się borykałem z powodu przyzwyczajenia do PC, Was nie spotka. jeżeli jednak, podobnie jak ja, graliście przede wszystkim w RTS-y na PC, a teraz zamierzacie grać na konsoli, możecie mieć pewne trudności z przestawieniem się z myszki i klawiatury na pada. Wiadomo, iż każdy człowiek jest inny i adaptacja również może przebiegać różnie. Musicie mieć więc z tyłu głowy, iż początki mogą być trudne, ale nie jest to coś nierealnego. Jak już pisałem w nagłówku, „nie taki diabeł straszny, jak go malują”.
Osobiście jestem zadowolony, iż miałem okazję zmierzyć się z tym tytułem w takiej wersji, bo poszerzyło to moją perspektywę na potencjał drzemiący w RTS-ach na konsolach. Mam tylko nadzieję, iż w przyszłości twórcy dodadzą możliwość skalowania interfejsu, co znacząco wpłynie na komfort rozgrywki. Na zmiany w core rozgrywki dotyczące mapowania raczej liczyć nie mogę.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse.
Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Xbox Polska.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

3 tygodni temu














