Drugi rok na służbie Imperatora

4 godzin temu

W 41. milenium istnieje tylko wojna…

Wojna jest wieczna. My jesteśmy jej echem. My jesteśmy jej mieczem.

Gdy rusza machina wojny

Jeśli Warhammer 40,000 jest opowieścią o wiecznej wojnie, to Space Marine 2 jest jej cyfrowym epitafium. To nie kolejna strzelanka akcji, ale brutalny spektakl, w którym kosmiczny żołnierz staje się narzędziem oczyszczenia, a krew przeciwników – jedynym prawdziwym ornamentem na pancerzu. Studio Saber Interactive nie proponuje nam bezpiecznej rozrywki. Ono wciąga nas w krwawy rytuał, gdzie za każdym zakrętem czeka ryk Tyranidów i ciężar lojalności wobec Imperatora.

Mechanika jako rytuał eksterminacji

Gra bazuje na klasycznej strukturze trzecioosobowej strzelanki, ale rdzeniem doświadczenia nie jest wyłącznie celność ani zręczność. Tutaj każda walka to taniec pomiędzy dystansem a bliskością. Boltguny grzmią z daleka, ale prawdziwe katharsis przychodzi w zwarciu, gdy miecz łańcuchowy wbija się w ciało wroga, a ekran zalewa fontanna purpury. To hybryda strzelanki i hack’n’slasha, gdzie przełączanie się między trybami eksterminacji jest płynne.

Rok drugi – i próg nowej ery

Od 4 września Space Marine 2 wkracza w drugi rok swojego życia. To nie jest zwykła aktualizacja. To kolejna kampania, nowy rozdział w historii gry, który dodaje zawartość, balansuje system i przede wszystkim – przedłuża trwanie wojny. W świecie, gdzie większość tytułów traktuje rozwój jako kosmetyczny dodatek, tu mamy do czynienia z czymś większym. To przypomnienie, iż wojna w czterdziestym milenium nigdy się nie kończy, a gracze mają obowiązek powrócić na front.

Krew, stal i ciężar pancerza

Estetyka Space Marine 2 to oda do nadmiaru. Wszystko jest większe, cięższe, monumentalne. Pancerz wspomagany nie jest tylko kostiumem – to chodząca katedra z metalu i kabli. Walka nie jest szybka, ale brutalnie ociężała, jakby każda animacja miała przypominać, iż w tym świecie choćby ruch jest aktem przemocy. Paleta kolorów – głęboki błękit, czerń prochu, purpura krwi – nie pozostawia złudzeń. Tutaj nie ma miejsca na subtelność.

Gra dla wybranych

Space Marine 2 nie próbuje udawać gry dla wszystkich. Sterowanie jest wymagające, kamera bywa zdradliwa, a poziomy trudności nie wybaczają. Ale właśnie dlatego doświadczenie jest spójne. Wojna w Warhammerze nigdy nie miała być wygodna. To nie rozrywka – to obowiązek, który czasem dławi, a czasem unosi.

Dlaczego warto podjąć krucjatę?

W epoce gier usługowych, bezpiecznych blockbusterów i generowanych fabuł, Space Marine 2 wyróżnia się jako świadectwo tego, iż gra może być bezkompromisowa. Że może być hymnem na cześć lojalności, fanatyzmu i chwały, choćby jeżeli okupionym frustracją i porażką. Nie daje złudzenia ocalenia galaktyki. Daje jedynie szansę, by przez chwilę poczuć ciężar pancerza i usłyszeć echo świętych słów: „Za Imperatora”.

Werdykt: 9/10

Ciężka, bezlitosna, monumentalna. Space Marine 2 to nie gra dla wszystkich – ale dla tych, którzy odważą się w nią wejść, stanie się rytuałem, do którego będą wracać tak długo, jak długo płonie wojna w czterdziestym milenium.

Idź do oryginalnego materiału