Final Fantasy 7 Rebirth to pierwsza gra PS5, gdzie 60 fps to koszmar – porównanie

konto.spidersweb.pl 9 miesięcy temu

Zamiast przepięknej grafiki jest pozbawiona ostrości zupa pikseli. Final Fantasy 7 Rebirth to pierwsza gra aktualnej generacji, która wprawia PlayStation 5 w poważną zadyszkę, potrzebując więcej mocy, niż może zaoferować konsola Sony.

Gdy kupowałem PlayStation 5, złożyłem przed samym sobą obietnicę: koniec z graniem na stacjonarnej konsoli w 30 klatkach na sekundę. Płynność na tym poziomie, charakterystyczna dla ery PS4 i XONE, była uwłaczająca w kontekście możliwości tanich, kilkuletnich PC.

Dlatego podział ustawień wizualnych w grach dla PS5 na tryby wydajności oraz grafiki przywitałem z zadowoleniem. 4K i 30 klatek lub dynamiczne 1440p i 60 klatek wspartych technologią VRR – każdy dostał wybór. Dla mnie był on zawsze oczywisty: sześćdziesiąt klatek na sekundę, choćby kosztem natywnego 4K.

Niestety, w przypadku Final Fantasy 7 Rebirth ten wybór jest iluzoryczny. Gra w trybie wydajności to rozmazana zupa.

Porównanie. Wycinki dwóch zrzutów ekranu
Pełen kadr uchwycony na PS5 w trybie grafiki
Porównanie. Wycinki dwóch zrzutów ekranu
Pełen kadr uchwycony na PS5 w trybie grafiki

Tak jak wiele innych gier dla PS5, również FF7Rb oferuje dwa tryby renderowania: atrakcyjnej grafiki w 30 fps oraz większej wydajności w 60 fps. Niestety, ten drugi kompletnie nie zdaje egzaminu. Najnowsze Final Fantasy w trybie wydajności traci ostrość oraz klarowność w sposób tak drastyczny, iż wybór staje się wyłącznie teoretyczny. Zjazd oprawy jest znacznie bardziej odczuwalny niż w innych produkcjach

Nawet w przypadku takich gier jak Cyberpunk 2077 tryb wydajności nie powoduje aż takiego obniżenia jakości oprawy co w świeżutkim Rebirth. Eksplorując otwarte obszary hitu dla PS5, twarze głównego bohatera oraz członków drużyny są niewyraźne, gubiąc szeroką paletę emocji. Traci się także tona detali zaaplikowanych trójwymiarowym modelom postaci.

Porównanie. Wycinki dwóch zrzutów ekranu
Pełen kadr uchwycony na PS5 w trybie grafiki
Porównanie. Wycinki dwóch zrzutów ekranu
Pełen kadr uchwycony na PS5 w trybie grafiki

Jeszcze gorzej wypada kwestia pejzaży. Drugi i trzeci plan w trybie wydajności stają się bardzo niewyraźne, a różnica dystansu między nimi zaczyna się zacierać. Wytraca się efekt głębi charakterystycznej dla współczesnych środowisk 3D. Tryb wydajności robi potworną krzywdę pięknym widokom, tak obficie obecnym w Final Fantasy 7 Rebirth.

Krzywda dzieje się także tym obiektom, które znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie gracza. Wyrazistość krawędzi mebli, a także intensywność promieni słonecznych oraz rzucanych cieni w zamkniętych pomieszczeniach to dwa różne światy, w zależności od wybranego trybu.

Final Fantasy 7 Rebirth to pierwsza gra, która w poważny sposób uzasadnia sens stworzenia PS5 Pro.

Porównanie. Wycinki dwóch zrzutów ekranu
Pełen kadr uchwycony na PS5 w trybie grafiki
Porównanie. Wycinki dwóch zrzutów ekranu
Pełen kadr uchwycony na PS5 w trybie grafiki

Dotychczasowy podział na tryb wydajności i grafiki w grach dla PS5, gwarantujący rozgrywkę w 60 klatkach na akceptowalnym wizualnie poziomie, był wystarczający. Jasne, kilkuletnia konsola wypada blado na tle kilkukrotnie droższych stacjonarnych komputerów z układami RTX 40, ale wciąż nie odstaje mocą tak, jak odstawało PS4 już w momencie własnego debiutu. Z tego powodu byłem sceptyczny wobec koncepcji PS5 Pro. Nie czułem zasadności istnienia takiego sprzętu.

Final Fantasy 7 Rebirth to pierwsza gra zmieniająca moją optykę. Produkcja stoi na takim poziomie graficznym, iż momentami czułem się wręcz przebodźcowany wizualnie. Jest piękna, pełna obiektów, bogata w detale i mieszcząca tyle elementów na jednym planie, iż trudno skoncentrować wzrok.

Porównanie. Wycinki dwóch zrzutów ekranu
Pełen kadr uchwycony na PS5 w trybie grafiki
Porównanie. Wycinki dwóch zrzutów ekranu
Pełen kadr uchwycony na PS5 w trybie grafiki

Jeśli kolejne wielkie konsolowe hity będą serwować nam oprawę na podobnym poziomie, zasadność PS5 Pro staje się znacznie większa. Mocniejsza wersja konsoli Sony może być niezbędna, by cieszyć się takimi wizualnymi rarytasami jak Final Fantasy 7 Rebirth z zachowaniem 60 klatek na sekundę, bez pikselowej zupy na ekranie.

Na koniec muszę nadmienić, iż negatywny efekt gubienia ostrości oraz detali jest DRASTYCZNIE bardziej odczuwalny w ruchu, podczas rozgrywki, niż udało mi się to uchwycić na wycinkach screenów. Dlatego, jeżeli przeglądacie moje zrzuty ekranu i sądzicie – e tam, mogło być gorzej. – zapewniam: grając na 65-calowym telewizorze, FF7Rb w trybie wydajności jest nie do zniesienia. choćby mimo premierowej aktualizacji.

Idź do oryginalnego materiału