
Analitycy i sam szef Take-Two sugerują, iż cena GTA 6 może przebić barierę 100 dolarów. Dlaczego? Słowa prezesa firmy-matki Rockstara przekazują sporo.
Przez blisko dwie dekady, od czasów konsoli PlayStation 3 i Xbox 360, branża gier przyzwyczaiła graczy do relatywnie stabilnego progu cenowego dla największych hitów. Standardem stała się kwota 60 dolarów lub euro za premierową grę AAA na konsole, co w Polsce przez długi czas przekładało się na ceny w przedziale 240-270 złotych.
Ten pułap, choć z początku wydawał się wysoki, przez lata nie ulegał zmianie, mimo rosnącej inflacji i, co najważniejsze, gwałtownie rosnących kosztów produkcji. Tworzenie gier stawało się coraz droższe, zespoły deweloperskie liczyły setki osób, a budżety marketingowe sięgały dziesiątek milionów złotych, ale cena końcowego produktu dla klienta pozostawała zamrożona.
Przełom nastąpił wraz z premierą konsol nowej generacji, PlayStation 5 i Xbox Series X/S. To właśnie wtedy wydawcy, z Sony i Take-Two na czele, oficjalnie ogłosili, iż standardowa cena ich największych produkcji wzrośnie do 70 dolarów/euro. Tłumaczono to potrzebą dostosowania cen do realiów rynkowych po ponad dekadzie stagnacji. Wskazywano na inflację, rosnące koszty rozwoju i fakt, iż gry stały się znacznie większe i bardziej zaawansowane technologicznie niż ich odpowiedniki sprzed lat.
Ten ruch zapoczątkował nową erę, w której pułap 70 dolarów stał się nowym standardem, a niektórzy wydawcy zaczęli testować jeszcze wyższe progi, np. 80 dolarów za specjalne edycje. Ba, w maju 2025 r. Microsoft oficjalnie zapowiedział gry na poziomie 80 dolarów/podstawka. A Nintendo ma wszystkich gdzieś i już sprzedaje tytuły za tyle.
W Polsce ta zmiana była szczególnie odczuwalna. Nowy standard cenowy, połączony z wahaniami kursów walut, sprawił, iż premierowe gry AAA regularnie przekraczają barierę 300 złotych, a nierzadko zbliżają się do 350 złotych za podstawową wersję.
Co z ceną Grand Theft Auto VI?
Wokół ceny Grand Theft Auto 6 narosło mnóstwo spekulacji, a obawy graczy o to, iż gry stają się zaporowo drogie, rosną. Analitycy otwarcie mówią, iż spodziewają się ceny na poziomie 100 dolarów (czyli pewnie 399 zł), prognozując przy tym, iż gra zarobi ok. 35-40 miliardów złotych w całym cyklu życia, a nowe GTA Online będzie przynosić dodatkowe 2 miliardy złotych rocznie.
New artwork from GTA VI pic.twitter.com/qmGLjaAkPw
— IGN (@IGN) May 6, 2025Strauss Zelnick, dyrektor firmy-matki Rockstar Games, Take-Two Interactive, konsekwentnie unika podawania konkretnych liczb, ale jednocześnie buduje narrację usprawiedliwiającą potencjalnie rekordową cenę.
W niedawnych wywiadach powtarzał swoją mantrę o „dostarczaniu większej wartości, niż pobieramy” i „zmiennej wycenie”, ale dodał do niej nowy, najważniejszy element. Stwierdził, iż w dzisiejszej branży „dobre to nowe złe”, a konsumenci nie akceptują już przeciętności. „Naszym celem jest, aby wszystko było wyjątkowe” – podkreślił, sugerując, iż tylko najwyższa jakość uzasadnia długie cykle produkcyjne i rosnące koszty.
Jego słowa to coś więcej niż tylko korporacyjna gra na czas. To kształtowanie oczekiwań i budowanie argumentacji, iż GTA VI będzie czymś więcej niż tylko „dobrą” grą – ma być „wyjątkowym” doświadczeniem, którego wartość wykracza poza standardowe ramy cenowe.
Podkreślanie, iż „niektórzy konkurenci zdali sobie z tego sprawę trochę za późno”, jest również wyraźnym sygnałem, iż Take-Two pozycjonuje się jako lider jakości, co w ich mniemaniu daje im prawo do dyktowania warunków, również cenowych.
Takie podejście pozwala uzasadnić każdą decyzję – od utrzymania ceny na poziomie 80 dolarów, po historyczne przebicie bariery 100 dolarów w imię dostarczenia „najlepszej rzeczy, jaką ktokolwiek widział w rozrywce”.
100 dolarów? To byłby strzał w stopę
Jednocześnie analitycy, tacy jak Rhys Elliot, szef analiz rynkowych w Alinea Analytics, ostrzegają, iż zbyt wysoka cena może być dla Rockstara strzałem w stopę. W rozmowie z Wccftech stwierdził on, iż największym wyzwaniem dla GTA 6 będzie przekonanie graczy do porzucenia GTA 5, a wyższa cena bazowa tylko to utrudni.
Jego zdaniem GTA Online to prawdziwa „dojna krowa”, a kluczem do sukcesu jest jak najszersze przeniesienie bazy graczy do nowego ekosystemu. Jak ujął to Elliot: „Grand Theft Auto VI konkuruje nie tylko z grami konkurencji, ale także z TikTokiem, Netflixem, a choćby ze swoim poprzednikiem”. Spodziewa się on ceny na poziomie 80 dolarów za wersję standardową, uznając, iż 100 dolarów za podstawkę byłoby „krótkowzroczne”.
Przeczytaj więcej o GTA VI:
Czy GTA VI będzie kosztować 400 zł? Oby nie
Biorąc pod uwagę wszystkie wypowiedzi i analizy, cena 100 dolarów za Grand Theft Auto VI wydaje się coraz bardziej prawdopodobna. Oczywiście, chciałbym się mylić i zobaczyć premierową cenę na poziomie 70 dolarów, co w Polsce przełożyłoby się pewnie na okolice 319-349 zł.
Niestety, trzeba pamiętać, iż Rockstar bardzo słono wycenia swoje gry, choćby te odświeżone – wystarczy spojrzeć na niedawny port Red Dead Redemption. Dlatego trudno o hurraoptymizm. Retoryka Straussa Zelnicka o „dostarczaniu większej wartości, niż wynosi cena” to idealne przygotowanie gruntu pod rekordową cenę.
Firma będzie mogła argumentować, iż skala i rewolucyjność GTA VI są tak bezprecedensowe, iż w pełni usprawiedliwiają historyczny próg cenowy, a „wartość” produktu i tak go przewyższa. Prognozy analityków mówiące wprost o 100 dolarach tylko uwiarygadniają ten scenariusz.
Oczywiście, to GTA Online pozostanie główną maszyną do zarabiania pieniędzy w długim terminie. Mikrotransakcje w tym trybie przyniosły miliardy dolarów i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić w nowej odsłonie. Jednak premierowa sprzedaż podstawowej wersji gry to wciąż gigantyczne wydarzenie finansowe. Ale fakt, ostateczną strategię znają tylko w Take-Two i Rockstarze, ale wszystko wskazuje na to, iż wraz z premierą GTA VI możemy być świadkami kolejnego, historycznego przesunięcia granicy cenowej w świecie gier.