Piątek jak zwykle jest w Katowicach dniem ćwierćfinałów. W pierwszym spotkaniu naprzeciwko siebie stanęły dwie rewelacje i sensacje tego turnieju - The Mongolz oraz tureckie Eternal Fire. Reprezentanci Mongolii są najmłodszym zespołem w Katowicach, ale nie przeszkodziło im to odważnie stawić czoła doświadczonym reprezentantom Turcji. Widzowie, czytelnicy, co to był za mecz...!
Eternal Fire vs. The Mongolz
Starcie The Mongolz z Eternal Fire rozpoczęło się od mapy Anubis, czyli wyboru Eternal Fire. Wydawać by się mogło - szczególnie po dość jednostronnym pojedynku EF na tej samej mapie z FaZe Clan - iż młodzi Mongołowie nie mają tutaj szans. A jednak - najwyraźniej im również egipska mapa leży im całkiem dobrze, co bardzo gwałtownie udowodnili, inkasując po stronie atakującej osiem rund. Po zamianie stron Eternal Fire na chwilę odzyskali nieco oddech, ale ich dobra passa trwała bardzo krótko, bo po dwóch rundach inicjatywa znowu wróciła do The Mongolz. Anubisa udało im się zamknąć wynikiem 13:7.Reklama
Kolejną mapą było Mirage i to właśnie tutaj zobaczyliśmy najbardziej zacięty pojedynek jak do tej pory na całym turnieju. Początek nie zapowiadał aż tak wyrównanej walki - po pierwszych pięciu rundach kibice mogli zyskać przeświadczenie, iż będzie to kolejne pewne zwycięstwo The Mongolz. Turcy odzyskali jednak animusz, który wystarczył im do zdobycia 4 z 12 rund tej połowy.
Po zamianie stron i dwóch rundach wygranych przez The Mongolz, Turcy rozpoczęli potężny comeback. Był on tak skuteczny, iż EF nie tylko wyrównali stan mapy, ale choćby wyszli na jednopunktowe prowadzenie - 11:10. Końcówka była istną wymianą cios za cios, która przeciągnęła się na aż trzy dogrywki. Z tego pasjonującego starcia górą wyszli Mongołowie, wygrywając 22:18 i to oni zmierzą się jutro z francuskim Vitality.
Virtus.pro vs. Team Spirit
Zupełnie inny przebieg miał drugi ćwierćfinał - bratobójczy, rosyjski pojedynek (nie)sławnego Virtus.pro z obrońcami tytułu z zeszłego roku, Team Spirit. Zaczęło się na Trainie, który okazał się mapą bez historii. Grające ze stand-inem VP zostało dosłownie rozjechane i zmiażdżone przez Team Spirit 13:2.
Na mapie Ancient zobaczyliśmy VP w nieco lepszej formie. Pierwsza połowa tego starcia dawała jeszcze szanse na to, iż VP odgryzie się za porażkę na Trainie i być może zobaczymy trzy mapy - do przerwy było bowiem 7:5 dla Spirit. Mecz finalnie okazał się jednak dla Virtus.pro za krótki, zabrakło rund na dogonienie rywali, mimo uporczywych prób zaszkodzenia ich ekonomii. Ancient zakończył się wynikiem 13:9 dla Spirit, którzy w drugim sobotnim półfinale spotkają się z Natus Vincere.