Jeżeli nie graliście dotąd w Jazzpunk, to najwyższa pora nadrobić zaległości. Dzieło Necrophone Games to bowiem produkcja ze wszech miar wyjątkowa, nabijająca się z szeregu elementów popkultury, robiąc to przy użyciu tony absurdu i surrealizmu. Z pewnością kierunek ten nie przypadnie do gustu wszystkim, ale tych, którzy się w nim zakochają – lub już zakochali – kusić może sięgnięcie po trzech latach od premiery podstawki dodatek Flavour Nexus, kuszący nie tylko wizją kolejnych przygód na kwasie, ale również wyjątkowo niską ceną.
Spis Treści
- Zawartość
- Rozgrywka
- Podsumowanie
Kilkanaście minut
Wiedzieć natomiast trzeba, iż w parze z niską liczbą na wirtualnej metce idzie równie krótki czas rozgrywki. Przejście Flavour Nexus zajmuje zaledwie kilkanaście minut, choć czas ten wydłużyć można, liżąc ściany w poszukiwaniu kolejnych żartów czy elementów otoczenia, z którymi można wejść w interakcję. Nadmienić należy jednak, iż twórcy podchodzą do sprawy uczciwie, wyraźnie zaznaczając, iż Flavour Nexus składa się wyłącznie z jednej krótkiej misji i dodając, iż jego kupno to bardziej wsparcie studia, by to mogło tworzyć kolejne gry (to, iż od premiery DLC nie wydali nic nowego, to już inna kwestia…).
Która to alejka?
Tyle z teorii, przejdźmy do praktyki. Flavour Nexus to fabularne uzupełnienie odjechanej fabuły podstawki, rozgrywające się pomiędzy misjami Daytime Tiki Resort i Nighttime Tiki Resort. Nasz przełożony wysyła nas na szybką misję zdobycia i zażycia soli trzeźwiących z pobliskiego supermarketu, dzielącego nazwę z samym rozszerzeniem. Misja to równie prosta, co z narracyjnego punktu widzenia zbędna, ale stanowi ona podstawę do zawarcia szeregu absurdalnych gagów. Ot, na stanowisku z kiełbaskami możemy ulepić sobie „balonowego” pieska, spod piramidy puszek po jej rozbiciu wyskoczy mumia, a wejście w interakcję z budką telefoniczną na jej ekranie wyświetli się czarno-biały dokument o historii telefonu.
Absurd goni zatem absurd i jest w tym pewien urok, aczkolwiek szkoda, iż twórcy postawili tutaj przede wszystkim na jednorazowe zgrywy. Oryginalny Jazzpunk kupił mnie przede wszystkim nieco dłuższymi, a przy tym równie odjechanymi sekwencjami gagów. Flavour Nexus przypomina pod tym względem bardziej galerię żartów, aniżeli przemyślaną komedię, tym bardziej iż jego lwia część odbywa się w markecie, w którym chcąc zobaczyć wszystko, chodzić będziemy od jednej półki do drugiej. W efekcie przez cały czas oczekuje się jakieś zaskakującej sekwencji wydarzeń, by ostatecznie tylko się rozczarować. No, dobra, w finale dzieje się nieco więcej, ale tylko odrobinę ratuje to całość.
Absurd dla absurdu
Flavour Nexus to dodatek, który najlepiej odpalić tuż przejściu Jazzpunka lub w trakcie jego przechodzenia. Grając w niego osobno, zwłaszcza – tak jak w moim przypadku – po kilku latach od skończenia oryginału, ta jedna krótka misja zapewnia zbyt mało czasu antenowego, by po raz kolejny zatopić się w tym zwariowanym świecie. Gagi wciąż będą zabawne, a oprawa paskudnie urocza i fascynująca, ale ostatecznie Flavour Nexus pozostawi Was z olbrzymim poczuciem niedosytu.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!