Kingdom Come: Deliverance 2 [PS5] – pierwsze wrażenia po kilkunastu godzinach

4 godzin temu
Zdjęcie: Kingdom Come: Deliverance 2 [PS5] – pierwsze wrażenia po kilkunastu godzinach


Od pewnego czasu gram w Kingdom Come: Deliverance 2. Zapraszam do moich wrażeń z początkowego etapu przygody z najnowszym dziełem Warhorse Studios.

Za nieco ponad 3 tygodnie na konsole i komputery trafi Kingdom Come: Deliverance 2. Jestem w trakcie przechodzenia dla Was tego tytułu. Zanim jednak na portalu pojawi się moja recenzja, mogę przedstawić Wam moje pierwsze wrażenia. Spadło właśnie bowiem embargo na opinie na temat początkowych etapów przygody. Nie będę w dzisiejszym artykule szczegółowo opisywał wydarzeń fabularnych, jakich będziemy świadkami jako Henryk ze Skalicy. Niemniej wspomnę o początkowych założeniach opowieści – miejcie więc tego świadomość, zabierając się za dalszą lekturę. o ile natomiast nie chcecie wiedzieć kompletnie niczego na temat historii w „dwójce”, to omińcie poniższą część artykułu i przejdźcie do następującego po niej fragmentu (Początki Henryka w Kingdom Come: Deliverance 2). Tyle tytułem wstępu, oto moje pierwsze wrażenia z ponad 10 godzin z Kingdom Come: Deliverance 2.

Historia

Kingdom Come: Deliverance 2 jest bezpośrednią kontynuacją „jedynki”. Oznacza to, iż raz jeszcze wcielimy się w Henryka ze Skalicy. Mężczyzna ten nie jest bynajmniej jedyną grywalną postacią, aczkolwiek nie będę zdradzał na ten temat szczegółów. Akcja toczy się oczywiście na terenie Królestwa Czech na początku XV wieku. W tle rozgrywa się wojna, która ma naturalnie wpływ na nasze działanie w tym świecie. Henryka ze Skalicy poznajemy, gdy ten udaje się wraz z Janem Ptaszkiem i jego świtą z propozycją zawarcia rozejmu. Osoby, które grały w „jedynkę” z pewnością wiedzą o co chodzi – tak kończyła się przecież poprzednia produkcja Warhorse Studios. Podróż nie trwa zbyt długo, ale stanowi okazję do podziwiania malowniczych widoków (o czym więcej w dalszej części artykułu). W wyniku pewnych perturbacji będziemy musieli dostać się na wesele, ale co będzie się na nim działo… Tego Wam nie zdradzę.

Zapewniam Was jednak, iż fabuła jest prowadzona świetnie i nierzadko śledziłem przerywniki filmowe (na silniku gry) z prawdziwą przyjemnością. Nie brakuje też w nich subtelnego, a zarazem wiarygodnego humoru. Kingdom Come: Deliverance 2 bynajmniej nie jest komedią i nie należy spodziewać się salw śmiechu. Jednak relacje między pewnymi postaciami, czy ukazanie różnic między warstwami społecznymi często może wywołać uśmiech. Nierzadko nakłoni też do refleksji, czy przemyśleń moralnych. Pod tym względem studio Warhorse spisało się fenomenalnie. Bardzo spodobała mi się też gra aktorska – zarówno głównych postaci, jak i bohaterów niezależnych. Dzięki temu faktycznie można poczuć się częścią tego świata.

Początki Henryka w Kingdom Come: Deliverance 2

Należy jasno postawić pewną kwestię. Mianowicie do Kingdom Come: Deliverance 2 nie przenosi się zapis z poprzedniej gry. Zamiast tego przeszłość naszego Henryka kształtujemy, optując za konkretnymi wyborami w rozmowach. Ja postawiłem głównie na dyplomację, skradanie oraz preferowanie walki mieczem. Jak ostatecznie się to rozwinęło napiszę oczywiście w mojej recenzji. Muszę natomiast tutaj przyznać, iż postaci są bardzo dobrze grane i nie wahają się wykorzystać przeciwko nam w potyczkach słownych czegoś, o czym wspominaliśmy. Warto więc naprawdę zwracać uwagę na swoje decyzje. Mam wrażenie, iż fabuła może ponownie okazać się silną stroną dzieła Czechów i bardzo chętnie będę ją dalej poznawał. Podoba mi się też to, iż od samego początku towarzyszy nam Orzech. Kiedy tylko chcemy, możemy przywołać do siebie tego psa i wchodzić z nim w interakcję. Możemy mu wydać proste polecenia (siad, do nogi), a choćby polecić węszyć zapach przedmiotu z naszego wyposażenia.

Na pewno przyda się to w otwartym świecie, aczkolwiek rozwinę tę myśl w recenzji. Orzecha można też nakarmić, jeżeli mamy odpowiednie pożywienie. Pies bardzo lubi kiełbasę, którą możemy zdobyć w obozie w niejeden sposób. Przydać się może umiejętność grania w kości, które są jedną z wielu minigier, jakie przygotowało dla nas Warhorse Studios. Dość gwałtownie będziemy mogli podejmować decyzje dialogowe, co oczywiście wpłynie na to, jak będzie nas postrzegać rozmówca, ale i na to, jak rozwinie się nasza postać. Nie zabraknie też pomagania mieszkańcom w ich codziennych sprawach oraz dokonywania wyborów. Naturalnie milczenie czy brak działania też jest wyborem. Nie zawsze wtrącanie się musi być korzystne. Należy też świadomie wybierać kwestie dialogowe. Nasi rozmówcy nie wahają się wykorzystać przeciwko nam argumentów, czy choćby naszego wyglądu. Teraz skupię się na niektórych rodzajach aktywności, jakich możemy się podejmować.

Rozgrywka w Kingdom Come: Deliverance 2

Opisywana gra jest RPG-iem, a więc powinniśmy móc rozwijać swoją postać na wielu płaszczyznach. W dzisiejszym artykule nie będę ich szczegółowo omawiał (na to przyjdzie jeszcze czas na początku przyszłego miesiąca). Wspomnę natomiast krótko o niektórych z moich ulubionych możliwości. Przede wszystkim powraca kowalstwo. Mając odpowiednie narzędzia i schematy, jesteśmy w stanie wykuwać różnego rodzaju codzienne przedmioty (siekierę, podkowy), czy broń (na przykład kordelas). Co istotne, wykutą broń możemy sprzedać albo z niej korzystać. Z kowalstwem związana jest dość prosta, a jednocześnie odpowiednio urozmaicona minigra.

Bierzemy więc metal, wsadzamy go do paleniska i odpowiednio długo (oraz z adekwatnych stron) nagrzewamy. Gdy osiągnie adekwatną temperaturę, udajemy się z metalem do kowadła i metal młotem. Im mocniejsze, regularniejsze i odpowiednio umiejscowione uderzenia, tym lepszy będzie przedmiot, który wykonamy. Na koniec hartujemy go i już jest gotowy. Kowalstwo bardzo mnie wciągnęło i na pewno będę rozwijał tę umiejętność, dalej przechodząc grę. Muszę jednak wspomnieć o pewnych problemach technicznych – zdarzało się bowiem, iż metal przenikał kowadło, co wyglądało dość kuriozalnie. Niekiedy też nie było widać dość satysfakcjonującej animacji wody i pary podczas zanurzania w przedmiotu w cieczy. Mam nadzieję, iż będzie to jeszcze poprawione przed premierą.

Walka

Kowalstwo nie jest jedyną sztuką, którą warto opanować. Nie należy też lekceważyć walki. Henryk jest w stanie korzystać zarówno z broni do walki wręcz, jak i oręża dystansowego. Mamy więc łuki, kusze, czy broń palną. Naturalne kusza jest zdecydowanie łatwiejsza w obsłudze niż łuk, ale odznacza się też inną wagą oraz dłuższym czasem potrzebnym na przeładowanie. choćby jeżeli zamierzacie specjalizować się w atakach dystansowych, to nie należy moim zdaniem lekceważyć krótkiej broni i osłony. Miecz wymaga co prawda wprawy (co jest jedną z wielu zalet, jakie póki co zauważyłem), ale w połączeniu z dobrą tarczą jest w stanie zadecydować o czyimś być lub nie być.

Mimo iż (jak mi się wydawało) chciałem skłaniać się ku skradaniu, ostatecznie system walki tak bardzo mnie wciągnął, iż właśnie w tym stylu podchodziłem do większości starć. Mamy bloki, kontry, parowanie, kontrataki, ataki kombinacyjne – świetnie się to wszystko łączy i sprawia niesamowitą satysfakcję. Należy jednocześnie mieć świadomość, iż każdy taki ruch zabiera nam nieco kondycji, a bez niej nie będziemy w stanie nie tylko atakować, ale i bronić się. Nie ma też przeszkód, aby przekradać się i zabijać wrogów po cichu od tyłu. Nie zawsze jednak uda się to wykonać, zważywszy na wagę i hałas odznaczające nasze wyposażenie. Dobrym pomysłem jest wobec tego przygotowanie kilku zestawów wyposażenia i przełączenie się między nimi w menu wyposażenia.

Grafika i udźwiękowienie

Jeśli uważnie śledzicie nasz portal, to z pewnością wiecie, iż „dwójka” miała działać w 60 klatkach na sekundę. Ogrywam wersję na PS5 (na podstawowym wariancie tej konsoli) i przyznaję, iż nie mogę się przyczepić do płynności rozgrywki po wybraniu trybu wydajności. Alternatywnie można postawić na tryb jakości. Zwiększa się wtedy rozdzielczość tekstur, aczkolwiek klatki są ograniczane do 30 FPS. Co istotne, tryb działania można wybrać z menu opcji i menu gry w trakcie rozgrywki, bez konieczności wczytywania zapisu czy włączania gry od nowa. Jest to moim zdaniem ogromna zaleta. Nie zdziwię się, jeżeli będę zwiedzał średniowieczne Czechy w trybie jakości, a podczas walk przełączę na tryb wydajności. Czy tak istotnie będzie się działo dowiecie się oczywiście z mojej recenzji, która trafi na stronę bliżej premiery tego tytułu. Podobnie płynnie możemy przełączać się między wersjami głosowymi – i to nawet w trakcie rozmowy.

Jednym z dostępnych wariantów dubbingu jest czeski, na co warto zwrócić uwagę z myślą o zwiększeniu immersji. Doceniam też dodanie trybu fotograficznego (aktywowanego np. poprzez naciśnięcie jednocześnie lewego i prawego analoga). Szkoda jednak, iż jest on niesamowicie ubogi. Możemy wyłącznie ustawić kamerę wyżej lub niżej, przybliżyć lub oddalić obraz i pojechać kamerą w pewnym zakresie (a także, oczywiście, ukryć interfejs). Jasne, pozwala to na uchwycenie ładnych zrzutów ekranu (które, notabene, zawsze komentuje Henryk). Niemniej jednak pozostaje pewien niedosyt. Warto też wspomnieć, iż można włączyć lub wyłączyć kropkę celownika, co z pewnością doceni niejeden gracz, który miałby inaczej problemy ze skupieniem uwagi na środku ekranu.

Nie mogę też nie wspomnieć, choćby w kilku zdaniach, o fantastycznej muzyce, podczas której mijają nam długie godziny. Kompozycje brzmią rewelacyjnie, i „średniowieczno”. Są zarówno utwory podniosłe, jak i spokojne, kojarzące się z wiejską sielanką. Przyznaję, iż mam ogromną nadzieję na to, iż album z gry trafi do serwisów streamingowych – bardzo chętnie wracałbym do muzyki z Kingdom Come: Deliverance 2, choćby nie grając w ten tytuł. Oczywiście jeżeli tylko tak się stanie, dam Wam znać. Podoba mi się też dobór aktorów głosowych, którzy spisali się na medal. Grając w tę produkcję – a głównie, w tym kontekście, oglądając przerywniki filmowe – można poczuć się tak, jakbyśmy oglądali dobry film. Oby tak pozytywne wrażenie utrzymało się, kiedy będę dalej przechodził tę grę.

Potencjalne wady i zalety

W pierwszych wrażeniach mogłem opisać tylko niewielki fragment gry. Nie należy wobec tego niniejszego artykułu absolutnie traktować jako recenzję. To zaledwie pierwsze wrażenia, które do ostatecznego zdania na temat najnowszego dzieła Warhorse Studios mogą się jeszcze diametralnie zmienić. Już teraz widzę jednak pewne kwestie, na które warto zwrócić uwagę. Przede wszystkim w zasadzie nie zmienił się system zapisywania gry. przez cały czas mamy więc automatyczne w z góry założonych przez twórcach punktach misji, ale już manualne zapisywanie gry odbywa się po przespaniu się w łóżku albo wypiciu specjalnego alkoholu.

Co prawda w menu pauzy znajdziemy opcję Zapisz grę i wyjdź. Zapisuje ona oczywiście aktualny stan rozgrywki i wychodzi do głównego menu. Co istotne, opcja ta nie zużywa Remdium savegemium. Mimo tego nie jestem fanem ograniczeń w zapisywaniu rozgrywki. Podoba mi się natomiast trzymanie przez grę kilku ostatnich zapisów w pamięci. Skorzystałem z tego na przykład, chcąc pozbyć się przypadkiem nabytego zatrucia pokarmowego. Tak, powracają elementy survivalowe, ale więcej o nich napiszę na początku lutego.

Bardzo podoba mi się kierunek, w jakim idzie opowieść i myślę, iż fabuła może być jedną z największych zalet tej produkcji. Podobnie zresztą jak jej strona wizualna. choćby początkowe leśne tereny sprawiały, iż z przyjemnością zatrzymywałem się, by podziwiać teren. Niemniej czasem mogłem zauważyć rozmyte tekstury (na przykład w przypadku drewnianego płotu). Zaznaczam też, iż grałem przede wszystkim w trybie jakości. Notabene, tryb działania możemy wybrać w menu ustawień bez konieczności wychodzenia do menu głównego. Za to spory plus. Nie mogę też ponownie nie wspomnieć o rewelacyjnej muzyce, która momentalnie mnie zachwyciła.

Doceniam również dodanie trybu fotograficznego, aczkolwiek przydałoby się rozbudowanie go o opcje głębi ostrości, czy filtrów obrazu. Rozwój postaci ma też spory potencjał i jestem ciekaw, jak przełoży się on na rozgrywkę. Póki co pierwsze Kingdom Come: Deliverance wydaje się mieć silnego konkurenta. I to takiego, który całkowicie zmiażdży „jedynkę”. Mam na to nadzieję – zwłaszcza, iż poprzednia gra i tak jest bardzo dobra.

Moje plany na Kingdom Come: Deliverance 2

Tak naprawdę moja przygoda z Kingdom Come: Deliverance 2 dopiero się teraz rozpoczyna. Jestem przekonany, iż to ogromna gra, a zaledwie kilkanaście godzin z tym tytułem nie daje jeszcze pełnego obrazu tej produkcji. Jestem ciekaw, jak (i czy uda mi się go tak wykreować) sprawdzi się Henryk w moim docelowym stylu – mistrz skradania, sięgający czasem po miecz, ale głównie opierający się na dyplomacji i działaniu w ukryciu. Bardzo chętnie będę zwiedzał średniowieczne Czechy i poznawał ich tajemnice. Mam też nadzieję, ze poznam odpowiedź na najważniejsze pytanie – czy Henryk odzyska w końcu miecz?

Zajrzyjcie do nas koniecznie na początku lutego – wtedy to opublikuję moją recenzję tej produkcji. Oczywiście jeżeli macie jakieś wątpliwości czy pytania, to śmiało je wyrażajcie. Postaram się odpowiedzieć na nie we wspomnianym artykule. Zapewniam Was, iż nie omieszkam również sprawdzić broń palną oraz podjąć się wielu aktywności pobocznych. Zapowiada się, iż zwiedzanie będzie popłacało – już teraz chcę zakończyć pisanie tego artykułu i wrócić do Henryka. Czy po ukończeniu gry będę podzielał początkowy entuzjazm? O tym będę mógł napisać już za niecałe 4 tygodnie.

Kingdom Come: Deliverance 2 ukaże się na konsolach PlayStation 5, PlayStation 5 Pro, Xbox Series X|S oraz komputerach PC w polskiej wersji językowej już 4 lutego 2025 roku.

Kod recenzencki zapewnił PLAION Polska.
Idź do oryginalnego materiału