Monster Hunter Wilds – recenzja gry. Nadeszła zupełnie nowa era łowów!

news.5v.pl 4 godzin temu

Po miesiącach spekulacji, zwiastunów i zapowiadania nowych potworów przyszedł czas na debiut nowej generacji Monster Huntera. Wilds miał być rewolucją, nową erą serii i sądząc po naszym dotychczasowym czasem spędzonym z grą, wiele wskazuje na to, iż dostaliśmy jedną z najlepszych odsłon w historii MonHana.

Zdjęcie
Monster Hunter Wilds

Spis treści:

Nowa generacja, nowa bariera wejścia

Monster Hunter Wilds to szósta już generacja niezwykle popularnej serii Capcomu. Po premierze Monster Hunter World coś się jednak zmieniło i gra wcześniej zachęcająca głównie wschodnich odbiorców, trafiła do szerszego grona osób. Nagle więcej graczy zrozumiało, dlaczego niektórzy zainwestowali tysiące godzin swojego wolnego czasu w poprzednie odsłony i World cieszy się sporym zainteresowaniem do teraz. Teraz, kiedy przyszedł czas na kolejną zmianę generacji, zdaje się, iż Capcom chciał pójść jeszcze dalej w kierunku większej grupy graczy i popracować nad barierą wejścia.

Na każdym kroku niemalże widać ulepszenia w systemach, które wcześniej były mało logiczne, nieprzemyślane albo wypadały po prostu blado w porównaniu do innych gier RPG. Jednym z tych elementów jest fabuła. Monster Hunter nigdy nie był grą znaną za swoją angażującą historię i chociaż dalej tak nie jest, Wilds stawia dużo większy nacisk na rozwój postaci, przerywniki filmowe i większe wczucie się w klimat nowej odsłony.

Wideo youtube

Czy Wilds wyszło to na dobre? Można tak powiedzieć. Historia nie stoi oczywiście na poziomie The Last of Us czy Red Dead Redemption, ale mniej doświadczonym w serii graczom pozwoli na pewno bardziej zrozumieć cały stworzony przez Capcom świat. Największą i najważniejszą nowością jest fakt, iż nasz główny bohater zaczął mówić. Pełny voice acting to bardzo dobra decyzja, która znacząco wpłynęła na immersję i pozwala dużo bardziej zaangażować się we wszelkie przerywniki filmowe. Żałować można jedynie, iż razem z głównym bohaterem mówić zaczął również Palico.

Niższą barierę wejścia widać również po poziomie trudności Monster Hunter Wilds. Temat ten poruszany jest przy okazji każdej nowej odsłony i przy okazji World oraz Rise wiele było głosów sugerujących, iż gry są za łatwe. WIlds jest stosunkowo proste. Nigdy nie uważałem się za wybitnego gracza Monster Huntera, ale dobrze znam swoją ulubioną broń, spędziłem setki godzin w kilku poprzednich częściach i w Wilds kilka było momentów, kiedy trzeba zakasać rękawy, zabrać się za grind i zebrać nowy zestaw ulepszonego ekwipunku, który pozwoli na równym poziomie zmierzyć się nowym wyzwaniem.

Niech kampania w Monster Hunterze będzie jednak krótszym, prostszym wprowadzeniem do nowej odsłony, przedstawieniem mechanik i możliwością eksperymentowania z różnymi broniami. Prawdziwym wyzwaniem powinien być endgame, potwory typu Tempered i misje wysokiego High Ranka. Poziom trudności Wilds bardzo gwałtownie stanie się prawdopodobnie kontrowersyjnym tematem, ale na dłuższą metę dużo bardziej istotne jest to, jak trudny jest endgame i jakie nowości wprowadzać będą Title Update’y.

Monster Hunter Wilds

1 / 10

Monster Hunter Wilds

Źródło: materiały prasowe

Seikret, otwarty świat i eksploracja

Kolejną, równie istotną zmianą Wilds jest podejście do projektowania map. Niedługo po pierwszych zapowiedziach na materiałach Capcomu i w głowach graczy Wilds stało się pierwszym Monster Hunterem z otwartym światem. Chociaż w praktyce nie jest to otwarty świat na miarę gier single-player, mapy są dużo bardziej rozbudowane, rozległe, jest ich naturalnie mniej i zamiast skakać pomiędzy różnego rodzaju biomami, będziemy spędzać więcej czasu w jednej, dużej lokacji. Bez wracania do głównego obozu, bez loading screenów, niczym prawdziwy łowca potworów.

Jakość wykonania map stoi na poziomie, do jakiego przyzwyczaili nas deweloperzy Monster Huntera. Lokacje są różnorodne, pełne kreatywnych ścieżek, różnych sposobów na dostanie się z punktu A do punktu B oraz przejść dostępnych wyłącznie dla naszego Seikreta. Wszystko to wzbogacone o skrupulatnie zaprojektowane miejsca, gdzie odbywa się wiele pojedynków z potworami, gdzie otaczający nas krajobraz możemy wykorzystać przeciwko napotkanym rywalom.

Zdjęcie

Prawdopodobnie z uwagi na rozmiar nowych lokacji Capcom od razu zdecydował się wręczyć graczom Seikreta, nowego mounta Monster Huntera. Mechanika ta znana jest dobrze graczom Rise, ale tym razem korzystanie z niej pozostało prostsze. Wystarczy wcisnąć strzałkę do góry na kontrolerze, a Seikret podjeżdża do nas, automatycznie wsiadamy na jego grzbiet i od zaczyna on jechać do wyznaczonego celu. Podąża za potworem, na którego polujemy, asystuje NPC towarzyszącym naszemu bohaterowi w kampanii… Wszystko bez naszego udziału.

Seikret jest bardzo komfortowym rozwiązaniem i nawyk przywoływania go przy każdej okazji można wyrobić sobie już po paru godzinach, ale element eksploracji traci niestety na znaczeniu. Niektóre mapy Monster Hunter World mógłbym wciąż rozrysować z pamięci. Pamiętam różne przejścia, skróty, pamiętam, gdzie można było wspinać się po gęstych liściach albo zgrabnie zjechać wprost na plecy potwora. W Wilds spędziłem oczywiście dużo mniej czasu, bo sama kampania trwa raptem kilkanaście godzin, więc na fotograficzną pamięć może przyjść jeszcze czas, ale kiedy podążanie za potworem sprowadza się do ostrzenia broni na plecach Seikreta w oczekiwaniu na dotarcie do celu, o zapamiętanie tak rozległych lokacji może być bardzo ciężko.

Zdjęcie

System walki dopracowany do perfekcji

Śmiem twierdzić, iż wszystkie powyższe elementy nie mają jednak większego znaczenia. Oczywiście mapy powinny być dobre, udana kampania pozwoli wprowadzić do gry więcej osób, ale ostatecznie Monster Hunter to potwory, polowania i system walki, główne powody, dlaczego niektórzy gracze spędzają w pojedynczych odsłonach ponad tysiąc godzin. Najważniejszy element Wilds dopracowuje na szczęście do perfekcji i od pierwszych starć jasno daje do zrozumienia, iż MonHan nie przestaje się rozwijać.

Wilds oferuje aktualnie 14 broni, wszystkie znane z poprzednich odsłon serii. W charakterystycznym dla deweloperów stylu, gameplay poszczególnych broni to zgrabne połączenie nowych mechanik i ataków z rozwiązaniami stosowanymi we wcześniejszych iteracjach danego sprzętu. Większość swojego czasu spędziłem z Long Swordem w rękach, nie jestem w stanie oczywiście ocenić wszystkich broni, ale po swojej ulubionej katanie widzę naprawdę angażującą wersję, która oferuje niższą barierę wejścia, podobnie do poprzednich odsłon, sprawiając jednocześnie mnóstwo satysfakcji, kiedy opanujemy bardziej zaawansowane ruchy.

Za tak udany system walki odpowiada również bardzo różnorodny zestaw nowych potworów. Jest ich nieco mniej, co prawdopodobnie naprawią w przyszłości Title Update’y, ale nie można odmówić im różnorodności. W kampanii widać szczególnie jak różne są od siebie poszczególne wyzwania. Zaczynamy od podstawowych potworów, ale nie mija wiele czasu, zanim pierwsze z nich zaczynają chodzić po ścianach, latać i wyposażone są w bardzo wyjątkowe, niespotykane do tej pory mechaniki. Najlepiej ocenić będzie można większość potworów po dłuższym czasie w endgamie oraz walkach z wersjami Tempered, ale różnorodność wyzwań jest bez wątpienia jednym z powodów, dlaczego kampania idzie gwałtownie i pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie.

System walki i polowania na potwory wypadają również tak pozytywnie dzięki imponującej warstwie audiowizualnej i technicznej. Graficznie Wilds bywa nierówne, ale ogólnie wygląda zadowalająco choćby w trybie Performance na podstawowym PlayStation 5. Na mniej dbających o wydajność trybach gra wizualnie wypada znacznie lepiej i jeszcze mocniej rzuca się w oczy jakość wykonania poszczególnych lokacji. Na wyróżnienie zasługuje również fenomenalna ścieżka dźwiękowa idealnie wkomponowana w klimat Monster Huntera.

Zdjęcie

Technicznie Wilds też wypada na szczęście pozytywnie. Większość czasu spędziłem w trybie Performance na PS5, trafiałem na okazjonalne spadki klatek, ale w trakcie walki gra działała płynnie i oferowała satysfakcjonujące doświadczenie. Nie doświadczyłem również żadnych crashy ani błędów technicznych. Po bardzo kontrowersyjnych beta testach i dużych obawach społeczności nastawiałem się na znacznie gorsze doświadczenie i byłem przyjemnie zaskoczony.

Monster Hunter Wilds to gra, na którą fani serii czekali od czasu World i godny sukcesor tak ważnej dla całej marki odsłony. Rise sprawiało sporo frajdy i wprowadziło kilka ciekawych mechanik, ale Wilds to pełnoprawna, dopracowana audiowizualnie produkcja, która może pomóc wybić się MonHanowi do jeszcze większej grupy graczy. Dostaliśmy doskonałą grę i jeszcze lepszą bazę pod przyszłe aktualizacje i ekspansje.

Ocena redakcji: Monster Hunter Wilds
Plusy
  • Większy nacisk na fabułę
  • Duże, rozbudowane lokacje
  • Krótka kampania z dobrym tempem
  • Różnorodny zestaw potworów
  • Doskonały system walki
  • Ścieżka dźwiękowa
Minusy
  • Drobne błędy techniczne
  • Mniej eksploracji
Platformy
  • PC
  • PS5
  • XSX
  • XSS
Wideo
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce.
Gamingowa transformacja
Idź do oryginalnego materiału