Poszedłem do bankomatu i zdębiałem. Moje nawyki zmieniły się bezpowrotnie

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

Jeszcze kilka lat temu obudzony w środku nocy byłbym w stanie wyrecytować kombinację, ale teraz – nic z tego, kod PIN wyleciał mi z głowy i nie chciał wrócić.

Po bardzo, bardzo długiej przerwie musiałem skorzystać z bankomatu. Już w domu starałem sobie przypomnieć kod PIN, ale bezskutecznie. Uwierzyłem, iż kiedy stanę przy klawiaturze coś w głowie przeskoczy i odblokują się wspomnienia. Sądziłem, iż mniej więcej pamiętam wzór, ale okazało się, iż jednak mniej niż więcej. Pierwsza próba – pudło. Druga również była nietrafionym strzałem. Wydawało mi się, iż jestem blisko i teraz na pewno odkryłem adekwatny ślad, jednak bałem się zaryzykować.

To logiczne, iż zapomniałem – nie jestem w stanie podać choćby przybliżonej sytuacji, kiedy po raz ostatni musiałem użyć kodu PIN do karty. Nie korzystam z bankomatów, a płacę już niemal wyłącznie telefonem (odblokowywanym przede wszystkim odciskiem palca), ewentualnie zegarkiem. Mózg uznał, iż skoro nie potrzebuję tych czterech cyfr to można je wykasować i zwolnić miejsce. Rozsądny wniosek, choć w takim razie chciałbym poznać wytłumaczenie, dlaczego ciągle mam w pamięci np. kod do starego domofonu. A może tylko wydaje mi się, iż jest poprawny.

Zapomniałem kodu PIN i… nic się nie stało.

Bardzo łatwo ustawić nową kombinację w bankowej aplikacji. Nie musiałem nigdzie dzwonić, przez cały proces udało mi się przejść na miejscu, nie odchodząc daleko od bankomatu. Owszem, wszystko mogłoby się skomplikować, gdybym zapomniał PIN-u w aplikacji. Taki czarny scenariusz również jest możliwy, bo znacznie częściej loguję się odciskiem palca, ale na szczęście wspomnienia pięciocyfrowej kombinacji nie zdążyły się jeszcze zatrzeć, jak w przypadku PIN-u do karty płatniczej. Dlatego wszystko poszło bez problemu. Pyk, i gotowe. Czasami łatwo zapomnieć, w jak wygodnych czasach żyjemy.

Żegnając stare nawyki

Raczej nigdy nie wie się, iż po raz ostatni zagrało się mecz na podwórkowym boisku. Schodząc z murawy i przybijając piątki jeszcze nie ma się pewności, iż to już nie wróci. Każdy rozejdzie się w swoją stronę, a pewien etap w życiu zamknie się bezpowrotnie. Rzadko kiedy takie przejścia są spektakularne i filmowe, dzięki czemu wiemy, iż od dzisiaj będzie zupełnie inaczej. Częściej dzieją się w tle, naturalnie, wręcz według planu. Niby jestem z pokolenia, które wychowywało się przy starych technologiach i zdążyło z nich skorzystać, ale przecież nie mam pojęcia, kiedy wykonałem ostatnie połączenie przy pomocy telefonu stacjonarnego. Ciekawe, gdzie dzwoniłem i czy przeszło mi na myśl, iż od jutra wykorzystywać będę wyłącznie telefon komórkowy. Niby to bez znaczenia, ale był to przeskok z jednej technologii w drugą, pożegnanie starych i rozpoczęcie nowych nawyków.

Moment, w którym zamknąłem za sobą drzwi do kawiarenki internetowej, na dobrą sprawę był wydarzeniem. Oto skończyła się pewna era: internet wszedł do domów, już nie będziemy spotykać się w specjalnych miejscach i dosłownie ramię w ramię – w końcu siedzimy obok siebie – rywalizować z innymi grupami, które zebrały się tak, jak my. Któregoś dnia wyszliśmy z kafejki czy wypożyczalni DVD, a zamknięcie drzwi było czymś symbolicznym i ostatecznym, bo już nie mieliśmy tam wrócić. I nie chodzi wyłącznie o grupkę nastolatków, po prostu zmieniał się świat.

Uchwycenie takich momentów jest zwykle niemożliwe, więc choćby dobrze, iż zapomniałem kodu PIN

Może za 15 lat nie będę w stanie przypomnieć sobie dokładnej daty, kiedy ostatni raz zrobiłem zakupy płacąc kartą, ale może łatwiej będzie mi podać okres chociaż w przybliżeniu. Rozpoznam etap, kiedy zacierała się pamięć o kodzie PIN, i na prywatnej osi czasu będę mógł zlokalizować odejście technologii i nawyków. A choćby niebezpiecznych zwyczajów, choćby w postaci zapisywania kodów PIN na karteczce w portfelu, co było niezwykłym prezentem dla kieszonkowców lub nieuczciwych przypadkowych znalazców. Coś, co jeszcze do niedawna było normą i przestrzegaliśmy bliskich, aby pod żadnym pozorem tak nie robili, będzie zabawną anegdotką, opowieścią starych ludzi o dawnych czasach i ich dziwnych zwyczajach.

Można się śmiać, iż niezapamiętanie kodu PIN to dziwactwo, efekt roztrzepania czy zwykłej głupoty, bo przecież kartą dalej posługuje się wielu Polaków przy codziennych zakupach. Ale jak długo? Liczba bankomatów stale spada. Płacąc coraz częściej wybieramy telefony i inne gadżety, a przecież duzi gracze już eksperymentują z płatnościami wzrokiem czy dłonią. Rośnie popularność Blika, a więc i przelewy staną się praktyką, od której będziemy odchodzić. Jedni szybciej, drudzy wolniej, ale jednak.

Nie wieszczę końca płatności kartą czy odejście kodów PIN. Raczej żegnam swoje dawne nawyki, których już nie mam.

Idź do oryginalnego materiału