
Jak jest potrzebny, to iPhone zawsze rozładowuje się w tym najmniej odpowiednim momencie. Takie jest prawo! Murphy’ego oczywiście… No ale okazuje się, iż z drugiej strony intencjonalne zejście na wskaźniku akumulatora do zera to już może nie być taka prosta sprawa, o czym ostatnio miałem się okazję przekonać.
Smartfony to urządzenia, które nosimy ze sobą w zasadzie wszędzie, ale ich czas pracy na jednym ładowaniu zawsze jest krótszy, niż byśmy tego oczekiwali. Projektanci tego typu urządzeń mobilnych najwyraźniej optymistycznie zakładają, iż będziemy korzystać z nich jedynie okazjonalnie. Niestety w praktyce montowane w nich ogniwa mają, tak po prostu, niewystarczającą pojemność dla wielu osób.
Sam się do nich zaliczam. Często spotykam się z sytuacją, iż akumulator rozładował mi się przed końcem dnia – zwłaszcza jeżeli jestem na wyjeździe służbowym, podczas którego nagrywam sporo klipów wideo, które potem publikujemy na naszym firmowym Facebooku,
, YouTubie i TikToku (do odwiedzenia których oczywiście zachęcam!). Bez powerbanka się na konferencje nie ruszam.
No ale jak chciałem rozładować telefon do zera, to ten okazał się uparty!
Ostatnio wyposażyłem się w miernik poboru prądu, którym sprawdzam teraz wszystkie urządzenia elektroniczne, jakie wpadną mi w ręce. Dzięki temu na łamach Spider’s Web pojawiła się już cała seria tekstów, w których przyglądam się temu, ile prądu faktycznie pobierały w praktyce oraz ile kosztuje korzystanie z takich sprzętów jak:
- robot sprzątający;
- lampa do kwiatów z fioletowym LED-em;
- gamingowy laptopy z wyłączonym trybem uśpienia;
- kolumnowy wiatrak do mieszkania;
- elektryczna domowa bieżnia;
- szafka RTV z trzema konsolami i TV.
Nadal nie znalazłem urządzenia, które w znacznym stopniu odpowiada za kwotę widniejącą na rachunkach za prąd, ale poszukiwania trwają. Kolejnym sprzętem, do którego podpiąłem miernik, był telefon. Wyciągnąłem w tym celu z szuflady rozładowanego iPhone’a 16, który uprzednio został przywrócony do ustawień fabrycznych. Jedyne, co skonfigurowałem, to Wi-Fi i testowe konto Apple ID.
No i tak jak pierwszy pomiar, czyli z użyciem ładowarki przewodowej, wykonałem dość gwałtownie (jak na Apple’a oczywiście…), bo w niecałe dwie godziny, to z drugim, porównawczym, nie było już tak łatwo. Aby porównać, ile prądu pobiera ładowanie z użyciem ładowarki bezprzewodowej typu MagSafe, musiałem najpierw ten testowany egzemplarz iPhone’a rozładować do końca. Tylko jak to zrobić?
iPhone bez apek działających w tle pobiera energii tyle, co nic.
Nie pomagał fakt, iż urządzenie nie miało doinstalowanych dziesiątek aplikacji działających w tle. Z początku odpaliłem na nim YouTube’a w Safari, ale kolejne procenty uciekały w ślamazarnym tempie. Drugim pomysłem było ściągnięcie jakiejś gry. Do głowy przyszedł mi Fortnite, bo jest popularny, ale po wyszukaniu go przypomniałem sobie, iż ten nie jest dostępny w europejskim App Storze.
Padło w końcu na PUBG, gdyż taką grę podpowiedziała mi wyszukiwarka w sklepie. Produkcję uruchomiłem na już nieco rozładowanym iPhonie zaraz przed pójściem spać i byłem pewien, iż rano telefon będzie pusty, a więc gotowy do dalszych testów. No ale gdzie tam – okazało się, iż po całej nocy z zapalonym ekranem i uruchomioną grą mobilną iPhone przez cały czas miał 5 proc. energii w ogniwie.
Telefon padł dopiero godzinę później z imponującym wynikiem 10 godzin czasu spędzonego z włączonym ekranem i to z aktywną dość zasobożerną aplikacją na froncie. Sporo bym dał za to, aby takie wyniki osiągać na moim głównym telefonie. Niestety nie jest to możliwe z prostego powodu – zapchałem go apkami działającymi w tle, z wykorzystującym lokalizację Pokemon GO na czele…
Następnym razem, jak będę chciał rozładować telefon jak najszybciej, pomyślę o odpaleniu innych aplikacji działających w tle, w tym wspomnianego Pokemon GO i to w trybie łapania stworków w tle. Tak czy inaczej z tego miejsca kieruję też pytanie do naszych szanownych czytelników: jakie aplikacje, usługi albo gry pożerają w Waszym przypadku energię z akumulatora w największym stopniu?
PS A ile prądu faktycznie pobiera telefon, który się ładuje i ile płacimy za uzupełnianie w nim akumulatora na przestrzeni całego roku? Temu przyjrzałem się w osobnym materiale: Ile kosztuje ładowanie iPhone’a? I o ile droższe jest używanie bezprzewodowej ładowarki? (spoiler: mniej, niż się spodziewałem!)