Z perspektywy posiadacza pierwszego PSVR nowe gogle Sony to prawdziwa rewolucja. jeżeli jednak porównamy je z zestawami VR dla PC, to zobaczymy, iż część elementów można było wykonać jeszcze lepiej. Z PSVR2 bawię się świetnie, chociaż mam uczucie lekkiego niedosytu.
W końcu! Nareszcie! – rzucam na głos, widząc, jak gogle PSVR2 skanują mój salon po pierwszym założeniu. Poprzednie PSVR nie miały tej funkcji. Gracz był w nich ślepy jak kret. Nowsze PlayStation VR2 zostało wyposażone w sensory optyczne na froncie. To właśnie one umożliwiająca tworzenie strefy rozgrywki, którą manualnie „rysuję”, wskazując kontrolerem na własne panele w salonie.
Takie rozwiązanie od lat jest obecne w komputerowym VR. Posiada je choćby budżetowy Oculus Quest 2. Jednak na konsoli to zupełnie nowa jakość. Pierwszy raz właściciel PlayStation może manualnie wyznaczyć teren rozgrywki, zeskanować swoje pomieszczenie, a także przełączać się między światem wirtualnym oraz obrazem ze świata materialnego, rejestrowanego przez kamery na froncie gogli. PSVR2 doszlusowało do współczesnych standardów.
Później wyznaczona strefa rozgrywki chroni nas przed tym, by przypadkiem nie wejść w ścianę, nie obić sobie nogi o stół czy nie rozbić ekranu telewizora. Z kolei przycisk na obudowie pozwala błyskawicznie przełączyć się na widok z kamery. Czarno-biały i niezbyt ostry, ale dzięki niemu możemy napić się wody, porozmawiać z innym domownikiem czy podejrzeć kto dzwoni na telefonie. Duża jakościowa zmiana na plus!
PSVR2 oferuje trzy metody rozgrywki w wirtualnej rzeczywistości. Siedzisz, stoisz albo chodzisz
Skanowanie pomieszczenia i wyznaczanie bezpiecznej strefy rozgrywki ma bardzo praktyczne przełożenie na to, jak możemy używać zestawu VR. jeżeli wskazany obszar ma powierzchnię minimum dwóch metrów kwadratowych, PSVR2 umożliwia zabawę w trybie dynamicznego ruchu. Użytkownik nie tylko wtedy stoi, rozgląda się i macha rękoma, ale również porusza się w obrębie bezpiecznej strefy zabawy.
Jeśli nie dysponujemy taką powierzchnią, wciąż pozostają do wyboru dwa pozostałe tryby rozgrywki: stojący oraz siedzący. Ponadto z poziomu większości gier możemy manualnie wybrać preferowany tryb, a także płynnie się między nimi przełączać. To trochę jak z ustawieniami HDR na konsoli: są te systemowe, ale są również indywidualne dla wszystkich tytułu.
Chwytam za nowe pady PS VR2 Sense i myślę sobie: jakie to lekkie! W końcu kontroler od A do Z pod VR
Koniec z protezami. Koniec z marnymi imitacjami. Zestaw VR dla PlayStation nareszcie doczekał się kontrolerów z prawdziwego zdarzenia. Gdy pierwszy raz chwyciłem pada Sense, byłem zdumiony jego lekkością. Raptem 166 gramów według wagi kuchennej to naprawdę mało. Niska masa to prawdopodobnie efekt słabszych silników wibracyjnych. Zamiast wysublimowanej haptyki mamy zwykłe wibracje.
Niestety, pady Sense nie monitorują pracy całej dłoni, rejestrując i odtwarzając ruchy każdego palca bez wciskania przycisków. Tak sugerowały niektóre przecieki, według których sensory w obręczach kontrolerów miały śledzić pracę dłoni. W praktyce za ruchy palców wirtualnych awatarów odpowiada wciskanie spustów oraz bumperów, a w okolicy triggera umieszczono dodatkowe czujniki zbliżeniowe. Rewolucji jednak nie stwierdzono.
Mimo tego zmiana jakościowa jest gigantyczna, jeżeli porównamy kontrolery Sense do pada DualShock 4 czy pałeczek Move dla pierwszego PSVR. Nowe pady są bardzo wygodne, bardzo lekkie, naturalnie układają się pod dłoniami oraz zachowują pełną funkcjonalność klasycznego kontrolera. Szkoda tylko, iż nie można przy ich wykorzystaniu grać w klasyczne, „płaskie” gry wideo z PS5. System na to nie pozwala, krzycząc o pada DualSense.
Włączam Horizon Call of the Mountain i czuję: to jest to. W końcu oprawa, która nie psuje odbioru
Jakość obrazu oferowanego przez PSVR oraz PSVR2 to dwa różne światy. Niebo i ziemia. Sony dokonało gigantycznego postępu. Rozdzielczość jest radykalnie wyższa. Małe czcionki przestały być nieczytelne. Tła stały się wyraźne. Zniknęła tania szarość kiepskiego panelu, udająca czerń. Gogle Sony nareszcie wspierają HDR, a interpretacja tego sygnału pozwala lepiej zarysować detale pod słońce czy w ciemnych korytarzach.
Szersze jest także pole widzenia, chociaż nieznacznie. Kiedy jednak żongluję goglami PSVR i PSVR2, większa przestrzeń jest wyczuwalna. Żywsze są także kolory. Wszystko to sprawia, iż doświadczenie z grami jest diametralnie inne. Znacznie lepsze i znacznie bardziej naturalne. Co prawda produkcje nie wyglądają tak dobrze jak „płaskie” gry dla PlayStation 5, ale zdecydowanie nie ma wstydu.
Pod względem oprawy PSVR2 oferuje radykalnie lepszy obraz względem PSVR oraz nieco lepszy obraz od Oculus Questa 2. To standard jak najbardziej wystarczający. Nie odrzuca od ekranu i sprawia, iż użytkownik jest w stanie wytrzymać długie maratony z grami, bez nadmiernie zmęczonych oczu.
Będąc przy maratonach, PSVR2 jest bardzo wygodne. Do tego gogle można zakładać w okularach
Sprzęt korzysta z tych samych fundamentów konstrukcyjnych co poprzednie PSVR. Oznacza to, iż mamy do czynienia z dobrze wyważonymi goglami, skutecznie rozkładającymi środek ciężkości na całą konstrukcję. Niestety, przedni panel jest odczuwalnie cięższy niż u poprzednika, prawdopodobnie na skutek zainstalowanych sensorów optycznych. To czuć. Gogle silniej osadzają się na nosie. Warto to równoważyć mocniejszym zaciskiem opaski.
Spory rozmiar przedniego panelu umożliwia rozgrywkę z założonymi okularami. Sprawdziłem to na własnym przykładzie. Oprawki bez problemu mieszczą się wewnątrz gumowej osłonki dotykającej twarzy. To bardzo duże udogodnienie dla wielu użytkowników.
PlayStation VR2 plusuje kilkoma unikalnymi cechami, które wyróżniają te gogle na tle konkurencji
Bardzo interesująca jest funkcja monitorowania ruchu gałek ocznych. Brzmi to trochę jak science fiction, ale okazuje się niezwykle praktyczne. Urządzenie śledzi to, na który obszar ekranu akurat patrzymy. Dzięki temu użytkownik może wskazywać opcje, przedmioty czy funkcje samym wzrokiem, bez ruchu głową czy ruchu ręką. Świetnie działa to w Horizon Call of The Mountain, gdzie samym ruchem gałek ocznych poruszam się po menu ustawień.
Drugim ważnym dodatkiem jest suwak regulacji rozstawu soczewek. W przeciwieństwie do wielu zestawów VR, PSVR2 oferuje płynną regulację tego parametru, w szerokim zakresie. Dzięki temu użytkownik ma możliwość pełnego dopasowania ekranu do swoich indywidualnych predyspozycji, z dokładnością co do milimetra. Kapitalna sprawa.
Kolejnym unikalnym elementem są silniki wibracyjne wewnątrz samych gogli. Opaska na głowie drży, co może stanowić dodatkowy efekt podczas rozgrywki. Wibracje są jednak stosunkowo delikatne i dosyć sporadycznie wykorzystywane w trakcie rozgrywki. Większość deweloperów nie wdrożyła tego rozwiązania do swoich gier, przez co PSVR2 wibruje głównie wtedy, kiedy jest włączane. To interesujący dodatek, ale niewykorzystany na premierę.
Warto też wspomnieć o praktycznych kieszonkach na słuchawki w opasce. Dzięki nim dołączone do zestawu pchełki (i trzy pary gumowych nakładek) włożymy bezpośrednio w obudowę, dzięki czemu słuchawki nie są luźne, nie zbierają kurzu oraz nie obijają się o inne elementy. Tak proste, a tak praktyczne rozwiązanie.
Najwyższy czas porozmawiać o kablu
PSVR2 podłączamy do konsoli PlayStation 5 kablem. Dobra wiadomość jest taka, iż tylko jednym, do tego USB-C. Nie trzeba kombinować z łączem HDMI. Nie trzeba dodatkowej stacji bazowej, jak w pierwszym PSVR. Unikamy przez to plątaniny kabli, która psuła mi humor podczas korzystania z poprzednich gogli Sony.
Zła wiadomość jest taka, iż to wciąż kabel. Do tego przymocowany do gogli na stałe. Wolałbym, aby kabel był odczepiany. Nie tylko dlatego, iż łatwo go zwinąć i zajmuje mniej miejsca. Chodzi o awaryjność. Przerwany kabel, na przykład przez domowego gryzonia czy kółko od fotela, łatwo wymienić na nowy ze sklepu. Zamiast tego trzeba będzie odsyłać całe gogle. Sony niezbyt to przemyślało.
Z kablem związana pozostało jedna kwestia. Chodzi o poczucie wolności. Kto raz spróbował w pełni bezprzewodowego zestawu VR, jak Oculus Quest 2, ten na pewno wie, co mam na myśli. Grając na PSVR2 cały czas czuć ten kabel. On po prostu ciąży. Zawsze jest gdzieś z boku głowy. Zdarzyło mi się choćby wyszarpać go z konsoli w ciągu pierwszego tygodnia testów.
Z perspektywy posiadacza pierwszych gogli Sony nowe PSVR2 to absolutna rewolucja…
Wszystko jest tutaj lepsze. Oprawa w grach. Jakość obrazu. Kontrolery. Soczewki. Ograniczenie kabli. Brak stacji bazowej. Przednie kamery. Skok jakościowy jest gigantyczny. jeżeli podobało się wam pierwsze PSVR, drugim będziecie szczerze, autentycznie zachwyceni.
Pozytywny efekt jest potęgowany takimi rozbudowanymi grami jak Horizon Call of the Mountain czy After the Fall. Do tego w dniu premiery swoje bezpłatne aktualizacje VR otrzymają trzy hity: horror Resident Evil Village, kosmiczne No Man’s Sky oraz wyścigowe Gran Turismo 7. Nie jest więc tak, iż na PlayStation VR2 nie ma w co grać, aczkolwiek brakuje mi dodatkowej produkcji od Sony, poza wspinaczkowym Horizonem.
…jednak z perspektywy entuzjasty VR na PC pojawia się problem
PlayStation VR2 to bardzo droga zabawka. Sprzęt kosztuje 3000 złotych. To więcej niż sama konsola PlayStation 5, która jest niezbędna do działania gogli. Urządzenie Sony nie działa z PC i nie da się go wpiąć w uniwersalne środowisko VR dla systemu Windows, obsługujące gry ze Steam. Wielka szkoda, bo na tak dobrym sprzęcie z chęcią ograłbym Half Life Alyx.
Sony stawia jednak na syndrom oblężonej twierdzy. Zamyka PSVR2 w obrębie ekosystemu PlayStation, co jest błędem, bo entuzjaści VR to i tak nisza, która nie potrzebuje jeszcze większej fragmentaryzacji. Przez to próg wejścia do wirtualnej rzeczywistości Sony jest niezwykle wysoki. Trzeba kupić gogle za trzy tysiące oraz konsolę za prawie drugie tyle. Łącznie oznacza to wydatek na poziomie 5,5 – 6 tysięcy złotych. Gigantyczna kwota.
Z tego powodu PSVR2 to sprzęt dla wąskiej grupy majętnych entuzjastów. jeżeli ktoś chce spróbować swoich pierwszych kroków w VR, o wiele lepszym rozwiązaniem będzie Oculus Quest 2, choćby po podwyżce ceny. Działa samodzielnie i z PC, obsługuje bibliotekę Steam, a kosztuje drastycznie mniej.
Drogie, udane i dla wybranych – takie jest PlayStation VR2
Wysoka cena i konieczność posiadania konsoli PS5 to dwie główne bariery, przez które gogle raczej nie będą się sprzedawać jak ciepłe bułeczki. Jednak z perspektywy samej jakości wykonania, unikalnych rozwiązań oraz sposobu działania, Sony wyprodukowało naprawdę świetne gogle. Przemyślane. Dopracowane. Funkcjonalne. Dające frajdę.
Największe zalety:
- W końcu skanowanie mieszkania i strefa rozgrywki
- Przednie kamery i możliwość podglądu otoczenia
- Świetne kontrolery
- Bardzo dobra jakość obrazu, ostra scena
- Śledzenie gałek ocznych naprawdę działa
- Udane Horizon Call of the Mountain na premierę
- Wsparcie dla HDR, do 120 fps
- Tylko jeden kabel podłączany do PS5…
Największe wady:
- …ale to wciąż kabel. Nie ma poczucia wolności
- Brak wstecznej kompatybilności z PSVR
- Nie działa z PC/Windows/Steam
- Brak aplikacji multimedialnych na premierę
- Większość gier to odgrzewane kotlety
- Bardzo wysoka cena (3000 zł)
Największa różnica między PSVR oraz PSVR2 wcale nie polega na lepszych padach czy przednich sensorach optycznych. Fundamentalna zmiana dotyczy tego, iż do PlayStation VR2 po prostu chce się wracać. Zamiast grać w „płaskie” produkcje, mam ochotę na więcej przygód na poziomie Horizon Call of the Mountain. To zasadnicza zmiana. Pierwsze PSVR w najlepszym razie działało. Drugie nie pozwala o sobie zapomnieć.
PSVR2 daje wiele frajdy, oferuje unikalne rozwiązania, nie męczy i wydobywa co najlepsze z grania w VR. Jest niestety piekielnie drogie i ściśle trzymane pod kluczem w ekosystemie Sony.