Recenzja: Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord [PS VR2]

1 rok temu
Zdjęcie: Recenzja: Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord [PS VR2]


Kolejna adaptacja Ghostbusters – czy też Pogromców Duchów – trafiła na konsole. Czy Rise of the Ghost Lord dobrze korzysta z możliwości zapewnianych przez wirtualną rzeczywistość?

Ghostbusters, postaci znane jeszcze z lat 80-tych z serii filmów, przeżywają ostatnio drugą młodość. Nie tak dawno mogliście przeczytać moją recenzję Spirits Unleashed. Tytuł ten był bardzo przyjemny i z niemałą przyjemnością go przechodziłem. Moją opinię poznacie, udając się na odpowiednią stronę. Zabierze Was do niej poniższy odnośnik.

Recenzja: Ghostbusters: Spirits Unleashed [PS5]

Dziś natomiast zapraszam Was do zapoznania się z moim zdaniem na temat nowej odsłony. Jej potencjalnie bardzo dobrym plusem jest fakt, iż dedykowano ją goglom wirtualnej rzeczywistości. Jak wypada takie podejście do rozgrywki? Przekonajcie się. Najpierw zajmijmy się oczywiście wydarzeniami ukazywanymi w najnowszym dziele od studia nDreams.

Fabuła

Filmowa seria Pogromcy Duchów nigdy nie mogła się pochwalić najlepszą historią. Zdecydowanie nie były to filmy, które oglądałem dla fabuły. Podobnie jest w kontekście recenzowanej dziś gry. Na dobrą sprawę mamy po prostu tytułowego Władcę Duchów i naszym zadaniem jest pojmanie tego bytu. Niżej znajdziecie oficjalny opis Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord.

Połącz siły z przyjaciółmi i zostań Pogromcą Duchów w przygodzie, stworzonej na potrzeby VR!

Czy jesteś gotowy uratować San Francisco przed Ghost Lordem? Zbierz swoich przyjaciół i połącz siły w tej przygodzie dla wielu graczy, stworzonej wyłącznie dla VR.

Zbierzcie najnowsze gadżety Ghostbustin’, od zdalnych wieżyczek po wabiki na duchy. Podejmujcie się różnych misji, takich jak zbieranie mrocznych PKE lub zamykanie międzywymiarowych portali. Będziecie musieli współpracować, aby rozwiązać zagadki, uwięzić duchy i powstrzymać March of The Malevolent. Nie ma to jak pokonywanie duchów z przyjaciółmi, ale choćby jeżeli grasz solo, możesz sam zmierzyć się z Ghost Lordem z pomocą upiornego towarzysza.

Możliwości PlayStation® VR2 ożywiają uniwersum Ghostbusters jak nigdy dotąd. Poczuj dudnienie, gdy duchy przelatują przez ciebie, mrugnij porozumiewawczo do kolegów z drużyny dzięki możliwości trackingu oczu w czasie rzeczywistym i poczuj, jak klika spust, kiedy wystrzelisz z Proton Wand. Zanurz się w grze i przeżyj Ghostbusters dla VR w sposób najlepszy z możliwych!

Źródło: PS Store

Opowieść niestety nie zachwyca i bardzo gwałtownie schodzi na dalszy plan. Oczywiście twórcy staraj się stosować pewne zwroty akcji i zaskakiwać nas. Efekt jest jednak przeciętny i przyznaję, iż bardzo gwałtownie przestałem zwracać uwagę na dialogi. Absolutnie mnie one nie pochłonęły i zdziwiłbym się, gdyby ktokolwiek się nimi zainteresował.

Sterowanie w Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord

Na szczęście to, co najważniejsze na VR, a więc między innymi sterowanie, jest nieporównywalnie lepsze niż historia w Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord. Oczywiście, jako iż mamy do czynienia z grą dedykowaną goglom wirtualnej rzeczywistości, w ruch (i to dosłownie) idą kontrolery Sense. Dzięki temu możemy płynnie poruszać się i rozglądać dzięki obu gałek analogowych. o ile jednak nie czujecie się aż tak dobrze w wirtualnej rzeczywistości, to studio nDreams przygotowało dla Was szereg opcji pomocniczych. Mogą one ograniczyć ewentualne nudności i warto dać im szansę. Można na przykład włączyć różnego stopnia intensywności winietę, skokowy obrót czy teleportowanie się zamiast płynnego poruszania. Ja preferowałem normalne, nieograniczone poruszanie się, ale bardzo doceniam zadbanie przez wspomniany zespół o komfort graczy. Możemy również wskazywać na interesujące nas opcje dzięki ruchu gałek ocznych – gra obsługuje śledzenie ich ruchu, co jest dla mnie sporym plusem. To bardzo wygodny bajer i zawsze lubię, kiedy można z niego korzystać.

Co gdzie nosimy i jak z tego korzystać?

W recenzowanej produkcji wiele godzin spędzimy oczywiście na łapaniu duchów. Warto wobec tego przybliżyć nieco rozgrywkę. Same typy zadań opiszę w następnej części niniejszego artykułu. Teraz natomiast przejdę do przedstawienia dostępnych dla nas urządzeń i sposobów ich używania. Mamy na podorędziu trzy sprzęty. Pierwszym z nich jest przenośny skaner PKE. Jest ono domyślnie przyczepione do naszego prawego biodra. Po sięgnięciu po PKE, możemy wyciągnąć dzierżącą go dłoń przed siebie, by korzystać z radaru pokazującego najbliższe wahania obecności duchów. Dobrze, iż widoczna jest strzałka informująca nas, czy szukany obiekt lub duch są wyżej czy niżej. Im bliżej jesteśmy, tym bardziej rozsuwają się ramiona urządzenia, a efekty dotykowe kontrolera Sense przybierają na sile. Proste i sensowne.

Przy lewym biodrze (aczkolwiek możemy zamienić wiszący przy nim sprzęt miejscami z PKE) znajdziemy przenośną pułapkę na duchy. Po rzuceniu jej, będzie czekała, aby złapać byt astralny (oczywiście pod warunkiem, iż będzie w jej polu działania i spętamy go odpowiednio). Do tego służy naturalnie charakterystyczna broń każdego Pogromcy Duchów – działko wystrzeliwujące specjalny strumie wiążący ducha. Możemy z niego korzystać, trzymając je w jednej ręce, aczkolwiek zdecydowanie lepsze efekty osiągniemy, przytrzymując je drugą ręką – strumień nie rozchodzi się wtedy tak bardzo. Przyznaję, iż świetnie bawiłem się, kierując strumieniem w przeciwną stronę niż ta, w którą chciał udać się chwytany duch. Dzięki temu mogłem mu uniemożliwiać ucieczkę. Jestem zachwycony tym, jak studiu nDreams udało się oddać poczucie bycia Pogromcą Duchów. To naprawdę wspaniałe doświadczenie i kiedy tylko będziecie mieli okazję sprawdzić tę grę, skorzystajcie z tej możliwości bez wahania!

Solo czy razem?

W Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord można grać zarówno w pojedynkę, jak i przez sieć w trybie współpracy. o ile lubicie sieciową rozgrywkę, to na pewno ucieszy Was wiadomość, iż gra od samej premiery obsługuje rozgrywkę międzyplatformową. Dzięki temu baza graczy jest oczywiście większa i bez przeszkód można grać ze sobą niezależnie od tego, czy korzystamy z PlayStation VR2, czy z gogli Meta Quest. Korzysta na tym również czas wyszukiwania sesji, który jest bardzo krótki. Należy też docenić obsługę mikrofonu PS VR2, a tym samym komunikację głosową w drużynach, jak również możliwość tworzenia prywatnych sesji. Jest też opcja grania offline – nie musimy korzystać z trybu współpracy. Przyznaję, iż to właśnie ten tryb był moim preferowanym. Nie lubię grać z losowymi osobami i na szczęście twórcy tej gry nie wymagają zmiany mojego podejścia.

W takim przypadku naszym pomagierem jest pewien sympatyczny duch, który co prawda nie odwala za nas całej roboty, ale sprawnie porusza się po mapach i walczy z innymi duchami. Może on nas także podnieść – gdy ktoś nas powali, to musimy podejść do kompana i przybić mu piątkę. W ten sposób natychmiast powrócimy do gry. Bardzo podobał mi się ten manewr i zdziwię się, jeżeli nie przypadnie Wam do gustu.

Rodzaje misji w Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord

Liczba trybów, w jakich będziemy mogli wykonywać misje na pewno nie powala swoją liczbą. Na dobrą sprawę mamy trzy warianty zadań (no, może cztery – jedno zlecenie występuje w dwóch wersjach). Pierwszy typ zleceń rzuca nas na mapę, gdzie mamy 10 minut na złapanie jak największej liczby duchów. Chodzimy więc z naszym skanerem PKE, poszukując aktywnych miejsc, a następnie walczymy z bytami. Drugi typ zlecenia polega na odnalezieniu wielkiej pułapki już ze znajdującymi się w niej duchami i przetransportowaniu jej do specjalnej skrytki. Myk polega na tym, iż nie możemy długo trzymać tej pułapki, jeżeli chcemy przeżyć. Musimy jednak ją co jakiś czas złapać, aby ją ostudzić. To zdecydowanie zadanie, które najlepiej sprawdza się w trybie współpracy, ale bez obaw – grając solo, też jesteście w stanie je wykonać.

Drugim podrodzajem takiego zadania jest misja polegająca na szukaniu kanistrów na poziomie. Gdy je znajdziemy, bierzemy do specjalnej dużej pułapki, którą musimy aktywować. Nierzadko będziemy musieli wymienić jeszcze bezpieczniki, czy ustawić odpowiedni poziom mocy urządzenia, a ostatecznie zwalczać przyciągane do pułapki duch. Finalnie weźmiemy dwa pełne duchów kanistry i zamontujemy je na naszym charakterystycznym samochodzie.

Egzorcyzm

Ostatnim typem misji jest mój ulubiony – egzorcyzm. Zaczynamy taką misję od zeskanowania jednego z podestów dzięki PKE. Po wykonaniu tej czynności, na wyświetlaczu PKE znajdziemy radar informujący nas o przybliżonej lokacji opętanego obiektu. Po znalezieniu go, chwytamy przedmiot i wracamy z nim na podest. Wtedy kręcimy korbą, by przytrzymać ten obiekt w jego miejscu, a następnie pociągamy wajchę, co spowoduje napływ duchów do naszego miejsca. Po ich zwalczeniu (oraz oczywiście złapaniu do naszej pułapki) aktywujemy kolejne postumenty, a ostatecznie walczymy z bossem, którego nierzadko będziemy musieli pozbawić kończyn. Najpierw osłabimy go, a potem weźmiemy na celownik kończyny, które będziemy szarpali w odpowiednie strony i naciskać przycisk X, kiedy zobaczymy stosowny komunikat. Rozgrywkę w tym trybie (na poziomie Extreme) możecie zresztą zobaczyć na moim fragmencie gry, który wstawiłem wcześniej w tej recenzji.

Ulepszenia i centrum dowodzenia

Po każdym wykonanym zleceniu zdecydowanie warto udać się do specjalnej stacji w naszym centrum dowodzenia. Zdobywszy odpowiednią ilość waluty, możemy zainwestować w szereg usprawnień wyposażenia. Nawiasem mówiąc, nie ma tu żadnej formy mikropłatności. Jedynym sposobem na zdobywanie środków finansowych jest po prostu granie, co bardzo mi się podoba. Wróćmy jednak to możliwości, które zapewnia nam centrum dowodzenia. Stacja z komputerami i drukarkami 3D pozwoli nam montować inne nasadki do naszego protonowego karabinu. Jedno z usprawnień sprawi, iż rozstawimy wieżyczkę automatycznie namierzającą i strzelającą do pomniejszych duchów. Inne ulepszenie skupi się natomiast na likwidowaniu elektro-szczurów. Stworzenia te lubią siadać na naszej pułapce i uniemożliwiać wypuszczanie strumienia łapiącego. Ulepszać możemy także zasięg skanera PKE czy efektywność pułapki. Zapewniam Was, iż gwałtownie komputer stanie się pierwszym miejscem, w które udacie się po zakończeniu zlecenia.

W centrum dowodzenia znajdziemy też szafę, która pozwoli nam zakładać alternatywne stroje dla każdej z postaci, w jakie możemy się wcielić. Wpływa to wyłącznie na kwestie kosmetyczne – nie ma tu poziomów postaci ani gracza i ulepszenia dotyczą wyłącznie sprzętu. choćby o ile nie zależy Wam na wyglądzie bohatera, to warto pokręcić się po centrum dowodzenia. W innym komputerze możemy przejrzeć informacje na temat duchów, na jakie się natknęliśmy. Z kolei nieopodal samochodu znajdziemy inny komputer, informujący nas o liczbie znalezionych oraz wszystkich duchów, jak również dostępnych zadaniach składających się na podstawową kampanię. Liczy ona nieco ponad 40 zleceń, a jedno trwa około 10 minut. Jest to więc idealna gra zarówno na dłuższe, jak i krótsze sesje z goglami. W centralnym punkcie naszej bazy znajdziemy mapę, na której widzimy dostępne zadania oraz potwierdzamy wybór zlecenia. Więcej na temat typów misji pisałem oczywiście wcześniej.

Grafika i udźwiękowienie

Studio nDreams po raz kolejny zastosowało w swoich grach dość specyficzną oprawę wizualną. Jest ona rysunkowa i nieco przerysowana, karykaturalna. Ma to jednak swój urok i pasuje do tak fantastycznego świata, jakim jest ten w Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord. Niesamowicie spodobała mi się też świetna animacja zasysania duchów. Tekstury natomiast mogłyby być czystsze. Nie mogę też nie wspomnieć o udźwiękowieniu. Tu jest niestety bardzo nierówno. Już tłumaczę, co mam na myśli. Muzyka, jaką słyszymy podczas misji jest bardzo generyczna i trudno mi przywołać z pamięci jakąkolwiek nową kompozycję. Oczywiście motyw Pogromców Duchów przez cały czas brzmi świetnie i chcąc nie chcąc na koniec każdego zadania, kiedy słychać było pewną wersję tego utworu, na moją twarz gwałtownie wpełzał uśmiech. Na koniec zaznaczam, iż gra jest dostępna w pełnej (przyzwoitej) angielskiej wersji językowej. Nie doświadczymy tu niestety języka polskiego choćby w formie napisów, szkoda.

Czy Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord daje radę?

Ghostbusters: Rise of the Ghost Lord na pewno nie jest najładniejszą grą dostępną na PS VR2. To jednak mimo tego bardzo wciągająca produkcja, którą bez wątpienia warto sprawdzić – zwłaszcza jeżeli jesteście fanami Pogromców Duchów. Map nie ma dużo, a rodzaje zadań gwałtownie zaczynają się powtarzać, ale nie przeszkadza to w bardzo przyjemnej zabawie. Rozgrywka jest bardzo dobrze zrealizowana, a możliwości dostosowania ograniczeń skutecznie minimalizują ryzyko wystąpienia nudności związanych z poruszaniem się w wirtualnej rzeczywistości. Niewątpliwą zaletą jest także rozgrywka międzyplatformowa, aczkolwiek występuje również możliwość grania samotnie. Tytuł ten na pewno nie jest tak dobry jak inna gra studia nDreams, Synapse. przez cały czas jednak dobrze jest go sprawdzić – krótkie misje i możliwość rozwijania wyposażenia zachęcają do rozgrywania wielu sesji i ja z przyjemnością będę wracał do tej gry.

Kod recenzencki dostarczyło Zebra Partners.
Idź do oryginalnego materiału