Recenzja: Kampania Call of Duty: Modern Warfare III (PS5)

10 miesięcy temu
Zdjęcie: Recenzja: Kampania Call of Duty: Modern Warfare III (PS5)


Co roku na jesień nie tylko dni robią się krótsze — także kampania w Call of Duty: Modern Warfare III nam zmalała. Czy krótki wątek fabularny musi być zły? Tego dowiesz się z naszej recenzji trybu dla jednego gracza.

Nie ulega wątpliwości, iż firma Activision namieszała graczom w głowach, o ile chodzi o numerowanie kolejnych części z serii Call of Duty. o ile nie jesteś tak starym graczem jak ja, to możesz mieć problem z rozróżnieniem Call of Duty: Modern Warfare 3 z 2019 roku od tegorocznego Call of Duty: Modern Warfare III. Tego nie da się wytłumaczyć prosto, jak blondynce, ale spróbuję. Recenzowana gra to kontynuacja Call of Duty: Modern Warfare II z 2022 roku… oraz reboot Call of Duty: Modern Warfare 3 z roku 2011. Reboot, czyli bierzemy bohaterów oraz historię z MW3 2019 i piszemy to na nowo. To coś, jak gotowanie rosołu z przepisu mamy, dodając do niego własne pomysły.

Kampania w Modern Warfare III

Kampanii jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z ubiegłego roku. Kapitan Price wraz ze swoją grupą uderzeniową Task Force 141 stawia czoła nowemu zagrożeniu. Jest nim dobrze znany Władymir Makarov. Chce on wywołać wojnę Rosji z fikcyjnym państwem Urzikistan oraz oczywiście Stanami Zjednoczonymi. Gracz ponownie wskakuje w wojskowe kamasze kapitana Price, Ghosta, Soapa, Gaza i Farahy, aby powstrzymać rosyjskiego terrorystę.

Makarov ucieka z rosyjskiego gułagu. Na pytania o to, jak się tam znalazł oraz kto pomógł mu uciec odpowiedzą wam konkretne misje z kampanii. Kampanii, która już zdążyła zebrać sporo negatywnych opinii od graczy, którzy zdecydowali się na kupno najbogatszej edycji Skarbca. Pozwalała ona zagrać w część fabularną już tydzień przed oficjalną premierą gry. Najwięcej zarzutów gracze oraz streamerzy mają do długości historii. Zamyka się bowiem w czterech godzinach. Moje przejście 14 misji na poziomie normalnym trwało pięć godzin, z czego godzinę zajmują scenki przerywnikowe. Uważam to za czas przyzwoity, choć niezadowalający. Szczególne, iż ukończenie ubiegłorocznej kampanii zajęło mi dwa razy więcej czasu.

Oczywiście to nie pierwszy raz, gdy Activision zaoferowało krótką kampanię. Te serwowane w dalszej przeszłości, jak choćby Vanguard, również nie powalały długością. Wróćmy jednak do kampanii Modern Warfare III. Z jednej strony 14 misji to imponująca liczba — to tylko trzy mniej niż w roku ubiegłym. Problemem jest jednak długość tych etapów. Część z nich da się ukończyć w kilka minut, chociaż wszystko zależy od naszego stylu gry. Weźmy za przykład misje, gdzie musimy wysadzić trzy helikoptery. Możemy to zrobić gwałtownie dzięki znalezionej wyrzutni rakiet albo grać z 45 minut po cichu i korzystać z ładunków C4.

Zapychacze czasu

Tu jest tak naprawdę cały problem kampanii. Gdyby w tych 4-5 godzinach zawarto intensywną rozgrywkę, do jakiej nas przyzwyczajono, to negatywnych opinii byłoby na pewno mniej. Niestety, większość misji to zapychacze czasu, typu „oznacz kontenery w porcie”, „rozbrój ładunki na tamie”, „śledź cel” i „ukradnij kartę dostępu”. Jest też misja w samolocie, ale zapomnijcie o emocjonującej rozgrywce, w której uwalniacie prezydenta. Oczywiście nie można odmówić studiu Sledgehammer, iż dali graczom spróbować każdego rodzaju rozgrywki. Mamy tu misje nastawione na: skradanie, pościg, snajperstwo, wysadzenie, infiltrację, czy ostrzał z samolotu. Jednak, jak już wspomniałem, są to krótkie zadania, pozbawione dramaturgi, czy zwrotów akcji. Zanim gracz wejdzie na wyższe obroty, to widzi już ekran z ukończenia misji. Z 14 rozegranych etapów na poziomie, do którego przyzwyczaiła nas seria Call of Duty moim zdaniem są zaledwie trzy. Za dużo tu misji z otwartą walką, które rozgrywają się na pierwszej mapie Warzone w Werdańsku.

Słabo napisane postaci w Modern Warfare III

Niestety też mam problem z tym, jak źle scenarzyści napisali moje ulubione postaci z Task Force 141. Do tego nowy Makarov jest tylko bladym cieniem pierwowzoru. Pierwowzoru, który budził strach nie samą sylwetką i twarzą, ale każdym wypowiedzianym słowem. Nowy antagonista to taki Borys Szyc, który miałby zagrać postać graną przez B. Lindę w reboocie „Psów”. Będzie szalony, coś tam pokrzyczy, nie będzie bał się śmierci, ale choćby w połowie nie odda tych emocji co oryginał. Do tego postaci kapitana Price’a, Ghosta, Soapa i Gaza po prostu są w kampanii, bez choćby średniego wkładu emocjonalnego. Spowodowane jest to oczywiście długością misji, w trakcie których nasi bohaterowie nie mają kiedy się rozkręcić. Na domiar złego misje z otwartą walką w Werdańsku też nie sprzyjają w budowaniu narracji. Jak wspomniałem, nie ma tu dramatycznych scen i zwrotów akcji, które wpłynęłyby w jakiś sposób na bohaterów.

Oprawa graficzna trzyma poziom

Z pewnością studiu Sledgehammer i firmie Activision można wytknąć wiele błędów przy tworzeniu kampanii, ale na szczęście za jedno można ich cały czas pochwalić. To fantastyczna oprawa audiowizualna. Tryb kampanii jak zawsze jest świetnie udźwiękowiony, a grafika cieszy oczy. Do tego scenki przerywnikowe, które, jak już wspomniałem, realizowane są z godzinę są na wysokim poziomie. Ganiłem twórców, iż wykorzystali Werdańsk jako podłoże do kilku misji w kampanii, ale o ile jesteście fanami trybu Warzone, to z przyjemnością obejrzycie takie lokacje jak stadion miejski w świetnej oprawie graficznej. Do tego zajrzycie do pomieszczeń, które w Battle Royal nie były dla was dostępne.

Bez odbioru

Jeżeli nie jesteś graczem, który większość swojego czasu spędza w trybie wieloosobowym lub zombie, to dla samej kampanii nie warto wydawać pieniędzy. Tym bardziej iż nie ma tu żadnych misji kooperacyjnych oraz raidu, który mieliśmy w Modern Warfare II. Moim zdaniem ta kampania powinna być sprzedawana jako rozszerzenie fabularne. Umieszczenie jej w pełnej wersji gry AAA za wysoką cenę jest po prostu niemoralne. Poza tym nie oszukujmy się, w 16 miesięcy nie da się zrobić dobrej, długiej i widowiskowej kampanii. Activision pokazało, iż chęć zarobienia dużych pieniędzy jest ważniejsza od zdrowia własnych pracowników oraz zadowolenia graczy. Otrzymaliśmy jedną z najgorszych kampanii w historii serii Call of Duty. Kto wie, może taki zimny prysznic był potrzebny. Za rok drugi taki błąd nie może się powtórzyć i Activision będzie musiało wzbić się na wyżyny możliwości, aby odzyskać zaufanie graczy.

Kampanie oceniam 5/10, ostateczną ocenę wystawię grze, gdy spędzę już odpowiednią liczbę godzin w trybie wieloosobowym oraz zombie.

Grę do recenzji dostarczyła firma CENEGA
Idź do oryginalnego materiału