Recenzja: Mandragora: Whispers of the Witch Tree [Nintendo Switch]

1 godzina temu
Zdjęcie: Recenzja: Mandragora: Whispers of the Witch Tree [Nintendo Switch]


Mandragora: Whispers of the Witch Tree stara się zdobyć kolejną platformę. Jak tytuł ten sprawdza się na Switchu?

Ponad rok temu ukazała się gra Mandragora: Whispers of the Witch Tree. W mojej recenzji wersji na PS5 nie szczędziłem pochwał temu tytułowi. Nie byłem też bynajmniej ślepy na pewne niedociągnięcia, aczkolwiek w ogólnym rozrachunku bardzo podobała mi się ta produkcja. Kiedy więc dowiedziałem się o powstawaniu edycji na Nintendo Switch, wiedziałem, iż będę chciał sprawdzić także tę wersję. Moją obszerną recenzję wariantu na PlayStation 5 znajdziecie pod tym adresem. Dziś skupiam się na stronie technicznej nowego wydania, choć oczywiście przybliżę również założenia rozgrywki. jeżeli zastanawiacie się, czy warto zakupić tę grę na Switcha, to zachęcam Was do przeczytania niniejszego artykułu.

Rozgrywka

Mandragora: Whispers of the Witch Tree to RPG akcji, w którym zmierzymy się z ogromną liczbą przeciwników. Rozgrywkę ukazano z boku, a naszym zadaniem jest przemierzanie świata wzdłuż i wszerz, rozwijając po drodze naszą postać. Z pokonywanych oponentów nierzadko wypadną surowce, czy elementy wyposażenia. Wpływają one oczywiście na nasze statystki, a tym samym na szansę na przeżycie. Poza tym wyposażenie przekłada się na wygląd naszego bohatera, aczkolwiek dzięki transmogryfikacji możemy założyć jeden przykładowy hełm, a nadać mu wygląd innej osłony głowy. Sprawia to, iż można stworzyć zarówno postać odpowiadającą nam wizualnie, jak i pasującą nam pod względem statystyk. Zdecydowanie warto co jakiś czas zerkać na mapę – znajdziemy na niej wskazane miejsca, w których jeszcze nie byliśmy oraz lokację naszego celu zadania. Ułatwia to dążenie do popychania fabuły do przodu, a osoby preferujące „lizanie” ścian w prosty sposób dowiedzą się, dokąd jeszcze może warto byłoby pójść.

Mandragora ma też lekko soulsową konstrukcję. Za pokonywanie przeciwników (oraz niekiedy w skrzyniach) znajdziemy specjalną walutę, którą możemy przeznaczać na podnoszenie poziomu naszej postaci. jeżeli jednak zginiemy przed dotarciem do punktu odrodzenia (do którego możemy też w dowolnym momencie poza walką teleportować się), to upuścimy zebraną esencję. Będziemy mieć jedną szansę na jej podniesienie w miejscu naszej śmierci. jeżeli się to nie uda – niestety, tracimy niespożytkowaną esencję bezpowrotnie. Na szczęście miejsce upuszczenia esencji jest wyraźnie wskazywane na mapie.

Za podniesienie poziomu o jeden dostajemy jeden punkt umiejętności, który możemy wydać w kilku bardzo rozbudowanych drzewkach umiejętności. Na pewno nie będziecie narzekać na brak umiejętności do wykupienia, co to, to nie. Warto zaznaczyć, iż z niektóre bronie i umiejętności specjalne są sprzężone z konkretnymi klasami postaci, wobec czego niejeden gracz będzie mógł rozważać parokrotne przechodzenie gry, aby sprawdzać nowe buildy. Eksploracja pozwala też zdobyć specjalne schematy. Za ich pomocą odblokujemy nowe elementy do kupienia lub ulepszenia u handlarzy i specjalistów. Z tego powodu niewątpliwie warto dokładnie przeczesywać całą mapę.

Grafika i udźwiękowienie

Strona wizualna recenzowanej dziś gry jest dość specyficzna i na pewno nie można jej określić mianem fotorealistycznej. Knights Peak nie stara się jednak stworzyć takiej właśnie produkcji i zamiast tego postawiło na ewidentnie przerysowany styl. W moim przekonaniu dało to bardzo dobry efekt i już na PS5 podobała mi się grafika tej produkcji. Udźwiękowienie jest natomiast trudne w ocenie. Same dźwięki otoczenia są dość generyczne i nieco płaskie. Podobają mi się natomiast kwestie wypowiadane przez aktorów głosowych oraz przede wszystkim świetna ścieżka dźwiękowa. Niżej możecie sprawdzić jej fragment:

Działanie na nowej platformie

Ech, działanie na Nintendo Switch… Cóż… No, Mandragora: Whispers of the Witch Tree działa na nowej konsoli ale tak naprawdę kilka więcej można napisać na ten temat. Zapomnijcie o obsłudze sterowania ruchowego po odpięciu kontrolerów od konsoli. Ba, nie dodano choćby wsparcia dla ekranu dotykowego, a moim zdaniem bardzo korzystnie wpłynęłoby to na przyjemność korzystania z mapy. Wisienką na technicznym torcie jest zablokowanie płynności animacji do zaledwie 30 klatek na sekundę. Mało tego, nie jest to choćby stabilna wartość. Zawsze bowiem kiedy pokonamy większego przeciwnika (który ma dedykowany sobie pasek życia na górze ekranu), gra na chwilę przytnie się. Zdarzają się też spadki poniżej 30 FPS podczas normalnego przemierzania świata i absolutnie nie powinno to mieć miejsca. Nie znajdziecie tu też obsługi funkcji specyficznych dla Nintendo Switch 2. Nie traktuję tego jednak jako wadę, a jedynie jako ciekawostkę. Mandragora nie dostała przecież wersji przeznaczonej stricte na Switcha 2. Niemniej działanie pozostawia nieco do życzenia i o ile nie mamy do czynienia z niegrywalną produkcją, o tyle nie sposób nie dostrzec braku finalnych szlifów.

Podsumowanie

Mandragora: Whispers of the Witch Tree nie jest niestety tak dobrą produkcją na Nintendo Switch, na jaką liczyłem. Brak obsługi funkcji konsoli Nintendo Switch w połączeniu z działaniem gry w maksymalnie 30 klatkach na sekundę sprawia, iż tytuł ten w nowej formie jest dla mnie sporym rozczarowaniem. Nie zrozumcie mnie źle – da się przejść tę grę na Switchu, to nie ulega wątpliwości. o ile jednak macie taką możliwość, to sięgnijcie po tę produkcję na innej platformie. Na Nintendo Switch mamy niestety do czynienia z leniwą konwersją. Warto też zaznaczyć, iż jeżeli graliście na innej platformie, to nie przeniesiecie swojego postępu na Nintendo Switch. Gra nie obsługuje niestety zapisów międzyplatformowych. Sprawia to, iż trudno jest mi polecić ten tytuł na hybrydowej konsoli Nintendo, mając świadomość tego, jak gra wygląda i działa na innych platformach.

Kod recenzencki zapewniła agencja Marchsreiter Communications GmbH
Idź do oryginalnego materiału