Szybkie samochody, wściekli kierowcy i dzieciństwo milionów – Need For Speed: Underground 2 20 lat później.

2 godzin temu

Jeżeliby zapytać pasjonatów motoryzacji pokolenia Z co wciągnęło ich w świat samochodów, niemal każdy z nich wymieni jedną z tych trzech rzeczy: brytyjski program Top Gear, seria filmów Szybcy i Wściekli, lub seria gier Need For Speed. 9 listopada swoje 20 urodziny obchodzi jedna z najbardziej wpływowych części cyklu: Underground 2.

Więcej, lepiej, ciekawiej

Need For Speed: Underground 2, jak nazwa wskazuje, jest drugą częścią podserii Underground zapoczątkowanej rok wcześniej. Tak samo jak poprzednik, Underground 2 garściami czerpie z kultury motoryzacyjnej wczesnych lat dwutysięcznych: egzotyczne, głównie azjatyckie samochody, neony, kiczowate zderzaki i spojlery, oraz felgi typu spinner. Jednak tutaj podobieństwa z grubsza się kończą. NFSU2 jest pod niemal każdym względem lepszy, większy, i bardziej rozbudowany od swojego poprzednika. A przy tym dodatkowo wprowadza bardzo istotną rewolucję do świata gier wyścigowych.

Bayview, mini rewolucja i problemy wieku dziecięcego

Underground 2 to pierwszy Need For Speed oferujący graczowi otwarty świat. Teraz, po każdym wygranym wyścigu, nie wracamy do naszego garażu a pozostajemy na ulicach miasta Bayview. Design mapy jest dość prosty, szczególnie jeżeli porównamy go z grami wydawanymi dzisiaj, jednak przy projektowaniu Bayview twórcy postawili przede wszystkim na funkcjonalność: ulice miasta są szerokie i niemal stworzone do przemierzania ich z ogromnymi prędkościami, choćby najciaśniejsze zakręty pokonywać możemy efektownym driftem a różnorodność terenu sprawia, iż przemierzanie mapy nie znudzi się tak szybko, jak chociażby w wydanym rok później Most Wanted. Sama mapa nie jest duża, do dyspozycji gracze dostają “zaledwie” 36 kilometrów kwadratowych przestrzeni, jednak zaprojektowano ją w taki sposób, aby w trakcie rozgrywki wydawała się większa niż jest w rzeczywistości. I tutaj właśnie pojawia się pierwsza poważna wada drugiego Undergrounda. Jako iż jest to pierwsza gra cyklu umożliwiająca nam jazdę dowolną, twórcy, chcąc przymusić graczy do wypróbowania ich najnowszej innowacji, nie dodali do gry opcji szybkiej podróży. Oznacza to, iż do każdego następnego wyścigu dotrzeć musimy własnoręcznie. I pomimo świetnie zaprojektowanej mapy, przy trybie kariery trwającym ponad cztery godziny, prędzej czy później jazda ulicami Bayview staje się nudna i z interesującego urozmaicenia staje się monotonną koniecznością.

Tuning, baby!

Wczesne lata 2000 to złota era tuningu. Gigantyczne spojlery, święcące się felgi, neony i podświetlenie komory silnika… wszystko co dało się zmodyfikować było modyfikowane. Idąc za trendami kultury motoryzacyjnej, NFSU2 oferuje mnóstwo opcji tuningu wizualnego. Nasze samochody możemy zmieniać niemal nie do poznania, tworząc z niepozornego Opla Corsy maszynę której nie powstydziłby się żaden amator czegoś, co dzisiaj nazwalibyśmy “wieś tuningiem”. Dodatkowo twórcy zaimplementowali w grze system gwiazdek – nasze samochody oceniane są w skali od jednej do dziesięciu gwiazdek, a im wyższy wynik tym więcej pieniędzy zarobimy i tym większość popularność zyskamy, co jest konieczne do ukończenia kariery. Jednak z dzisiejszej perspektywy, większość modyfikacji jakie możemy wykonać na swoim aucie wygląda niesamowicie kiczowato, podczas gdy szczerze ładnych części zdecydowanie brakuje.

Muzyczne szaleństwo

Underground 2 to pierwszy Need For Speed w którym twórcy zaczęli eksperymentować z pozornie niepasującymi ze sobą stylami muzycznymi. I tak przemierzając ulice Bayview usłyszymy mieszankę hip hopu, rocka, R&B, a choćby metalu. Tuż po uruchomieniu gry oprócz zielonego Nissana 350Z wita nas cover Riders On The Storm zespołu The Doors w wykonaniu rapera Snoop Dogga, a w trakcie późniejszej rozgrywki usłyszeć możemy hity twórców takich jak Queens Of The Stone Age, X-Zibit, Paul Van Dyk i wielu innych. Mimo pozornego rozstrzału gatunków, ten muzyczny mish-mash pasuje idealnie do pędzenia z zatrważającą prędkością przez ulice Bayview.

Wizualnie jest… bardzo staro

Grafika to obszar gdzie Underground 2 najbardziej pokazuje swój wiek. Same modele pojazdów nie są złe, szczególnie biorąc pod uwagę iż gra ma 20 lat, jednak tekstury i modele otoczenia pozostawiają wiele do życzenia. Samochody rywali i uczestników ruchu bardzo często przypominają bardziej kartonowe pudełka którym ktoś dorysował koła, szczególnie z dalszej odległości. choćby patrząc na konkurencję NFSU2 jest średnio: wydany w podobnym okresie Midnight Club 2 zestarzał się dużo lepiej, nie mówiąc o szczerze pięknych “ścigałkach” tamtego okresu, jak chociażby Gran Turismo 4 czy Burnout 3. Jednak tam gdzie “dwójka” na pewno nie zawodzi, to jazda.

Ściganie dawno nie było tak przyjemne

Model jazdy to największa siła Undergrounda. Auta mają nienaturalnie dużo przypczepności, jednak nie jest to poziom w którym każdy zakręt przejedziemy z gazem w podłodze. Największą frajdę z jazdy uzyskamy w przedziale między 200 a 300km/h – wtedy wszystkie elementy modelu jazdy idealnie się dopełniają. Niestety, przy niższych prędkościach przyczepność jest niemal absurdalna, a powyżej 300km/h cała przyczepność magicznie znika a samochody stają się podsterowne. Jednak mimo niewielkich problemów, jazda w drugim Undergroundzie sprawia masę frajdy, być może choćby więcej niż w nowszych częściach Need For Speed.

Minusów ciąg dalszy

Niestety, wiek NFS Underground 2 pokazuje się też w kwestii technicznej. Gra odmawia posłuszeństwa przy rozdzielczościach wyższych niż 640 na 480 pikseli, i bez odpowiednich modyfikacji granie na dzisiejszym sprzęcie jest uciążliwe. Gra lubi się też zawiesić.

Parę słów na koniec

NFS Underground 2 był grą rewolucyjną. Pierwszy NFS oferujący graczom otwarty świat, zaskakujące możliwości tuningu i klimat, do którego dzisiejsze NFS-y przez cały czas dążą. Oczywiście, jak każda gra tak NFS U2 ma swoje problemy, głównie wynikające z wprowadzonych innowacji, jednak elementy wykonane poprawnie i niepowtarzalny klimat skutecznie wynagradzają niedociągnięcia.

Idź do oryginalnego materiału