Tęsknicie za GTA? Crime Boss: Rockay City osłodzi czas oczekiwania na kolejną część!

1 rok temu

Amunnation

Jak sprawić żeby przemoc i przestępstwa były cool? Czy w ogóle warto to robić dla poklasku? To chyba temat na inną chwilę. Jak obrócić w żart niezdrowe, kompulsywne zbieractwo broni, które toczy amerykańskie społeczeństwo, a jego wykwitem są strzelaniny w szkołach? Na każdego złego gościa z bronią przypada przypada dobry gość z bronią. Na tym to ma wszystko polegać. Na poziomie makro w geopolityce i na poziomie mikro na ulicy. No cóż Europa taka zerojedynkowa nie jest, ale nie można odmówić spektakularnej drogi jaką w USA przebył mit twardego pogranicznika, który faktycznie musiał tę broń mieć na podorędziu żeby przeżyć. Podobnie jak mieszkańcy miasteczka w północnej Norwegii z serialu Fortitude. Kiedy twardy pogranicznik zmienił się w cynicznego przestępcę, którego popkultura kreuje i sprzedaje jako super cool ananaska?

Scarface czy Życie Carlita to jeszcze nie jest to. To jeszcze nie jest wdepnięty do oporu jak gaz luz to raczej refleksja nad tym szybkim, gwałtownym życiem pełnym ryzyka. Dopiero Tarantino w Pulp Fiction otwiera tę puszkę pandory szwagrowania. Gangsterska pulpa bez której nie mielibyśmy wybitnej fabuły GTA V. GTA V to Pulp Fiction i Trailer Park Boys w jednym. Ok, może z trochę bardziej dokręconą korbą na socjopatię. Tutaj dochodzimy do Reservoir Dogs. Madsen, który gra w Crime Boss: Rockay City rolę Travisa Bakera jest naprawdę miłym gościem w porównaniu do postaci, którą grał w Reservoir Dogs Tarantino. Madsen ma w grze manieryzmy przeżulonego kowboja. Gibie się jak wokalista Viagra Boys w klipie do piosenki pod tytułem Punk Rock Loser. Na twarzy ma zwykle skwaśniały grymas. Ma w sobie coś z Elvisa. To bardzo charyzmatyczna kreacja. Doczekaliśmy się czasów w których wybitni aktorzy błyszczą w grach, które są pastiszem filmów z lat świetności kina sensacyjnego.

W Fabule Crime Boss: Rockay City jest coś z kabaretu albo skeczu Monty Pythona czy choćby mockumentary w stylu Trailer Park Boys. Pulp Fiction kiedy spojrzymy pod odpowiednim kątem też jest serią skeczy. Pewnie nie piszę nic odkrywczego, ale nigdy tak bardzo nie czuło się tego w grze komputerowej. Okay, poza serią GTA do której omawiana gra jest oczywistym nawiązaniem.

Chuck Norris nigdy nie był taki zabawny. Macha szablą z czasów wojny secesyjnej, a spod awiatorów sprawia wrażenie jakby myślami był już na zabiegu wybielania zębów albo u manicurzystki. Genialnie się to ogląda. Danny Glover gra jeszcze fajniej niż kiedykolwiek. Może dlatego, iż nigdy nie odtwarzał villaina, a ksywka ‘Gloves’ jest przezabawna w kontekście postaci jaką gra. Scena ze skrętem jest mistrzowska. Naprawdę polecam tę grę ponieważ to, iż jest fajną strzelanką to kwestia drugorzędna. Kim Basinger jest piękną, czarującą, dojrzałą kobietą z przewrotnym poczuciem humoru. Kobiet w obsadzie mało, ale zamiast ilości dostajemy konkretną jakość.

Grafika, OST, Animacja i mechaniki

To wszystko wygląda jak marzenie o kolejnej części GTA. Tyle tylko, iż to FPS, a nie perspektywa trzeciej osoby. Ścieżka jest okay. Nie dorasta do ścieżki GTA V, ale nie można mieć wszystkiego. Animacja jest płynna. Ma w sobie zarówno realizm jak i kreskówkowość. Więcej tam realizmu niż w GTA V, ale to i tak ten sam styl. Kochacie GTA V? Pokochacie Crime: Boss Rockay City.

Mechaniki FPS znają wszyscy. Strzelaj, szukaj osłony i strzelaj dalej. Nie daj się zabić. Nie ma stimpaków, apteczek czy innych tego rodzaju klamotów. Znajdujemy schronienie przed heatem i energia zaczyna się regenerować. Kiedy oberwiemy możemy przełączyć na towarzysza z drużyny i wtedy nas zresuscytuje. Czasem oberwiemy tak mocno, iż kaplica. Wtedy postać wynajęta przez nas widnieje w rosterze jako deceased.

Przejdźmy do rostera, bo tu jest najciekawiej. Mamy do dyspozycji mapkę miasta, a doradcy Bakera podsuwają mu pomysły na to jak ulokować zasoby i jak urwać jeszcze więcej. Mamy do dyspozycji również turf war, ale także wiele innych, interesujących mode’ów na zdobywanie sosu. To nie jest kolejny nudny FPS. Poza tym oprócz gwiazd mamy też wynajętych, którzy niejednokrotnie mają swoją własną historię. Jamajczyk Chase to chyba moja ulubiona postać drugoplanowa.

Podsumowanie

Ta gra to tylko połowicznie gra. Ta gra to frajda, która płynie z oglądania filmów sensacyjnych. Podobnie jak w GTA V czujecie buzującą adrenalinę z kolejnych heistów. Podwórkowa zabawa w policjantów i złodziei się nie starzeje. Kiedy zabraknie prądu dzieci i tak będa się w nią bawiły.

Pisałem już, iż to gra dla fanów serii GTA. To jednak nie tylko to. Crime Boss: Rockay City to gra nie oglądająca się na pokolenia. Dadcore znajdzie tam bohaterów z dzieciństwa, młody znajdzie tam super cool strzelankę i będzie mógł z ojcem wciągnąć kilka filmów Tarantino zajadając się popcornem. Nikt nie umie na tej planecie w rozrywkę tak jak obywatele USA. Co z tego, iż grę zrobili Czesi. Polacy zrobili Hard West i Cyberpunka 2077. Kiedy gra jest o Stanach i grają tam amerykańscy aktorzy/lektorzy raczej nie powinno być lipy. Tu nie ma. Polecam wam ten gorący sztos!

Ocena: 9/10

Idź do oryginalnego materiału