Wszystkiego jest za dużo, wolny wybór przygniata. Chcemy niespodzianek

konto.spidersweb.pl 3 godzin temu

Płacilibyście za serwis streamingowy, który postawiłby was przed faktem dokonanym i nigdy nie zdradzałby, jaki film wybierze albo jaką płytę puści?

Jedno z łódzkich kin studyjnych szykuje seans-niespodziankę. Widzowie kupują bilet w ciemno, nie wiedząc nic o filmie, który ma być grany. Nie znają reżysera, okresu, w którym został wyprodukowany ani choćby gatunku. Światła zgasną i dopiero wtedy wszystko stanie się jasne.

Organizatorzy akcji zauważają, iż filmów granych w kinie jest dużo i czasami nie wiadomo, na co się zdecydować, więc ich zabawa jest intrygującym rozwiązaniem.

A co mają powiedzieć użytkownicy platform streamingowych? Jasne, zdarza się narzekać, iż nie ma akurat tego, co pragniemy zobaczyć, ale nieraz odpalamy aplikację i wolny wybór nas dosłownie przytłacza.

Wolny wybór męczy

Nawet Netflix zdawał sobie z tego sprawę i w 2021 r. uruchomił funkcję „odtwórz losowo”.

Czasami po prostu nie masz ochoty podejmować decyzji. Na przykład w piątkowy wieczór po długim tygodniu pracy. Albo gdy otwierasz lodówkę pełną jedzenia, ale nie masz chętki na nic szczególnego. Lub podczas rodzinnego wieczoru filmowego, kiedy nie możecie dojść do zgody, co obejrzeć. Chyba każdy z nas to kiedyś przerabiał – wyjaśniano motywy stojące za nowością.

Platforma wybierała film bądź serial na podstawie wcześniej obejrzanych tytułów. Nie wyciągała ze strefy komfortu, ale ściągała z barków widzów ciążącą na nich odpowiedzialność. To zabawny i wiele mówiący paradoks: serwisy takie jak Netflix przyciągają olbrzymią bazą danych, ale wszystkiego jest za dużo i biedny użytkownik sam nie wie, na co powinien się zdecydować. A kiedy już podejmie się decyzję, to w tle pozostaje pytanie, czy na pewno postąpiliśmy adekwatnie. A co, o ile ten drugi film był lepszy? To już lepiej oglądać w kółko coś, co się dobrze zna i wiemy, iż się sprawdzi, jak np. „Shrek” albo „Harry Potter”.

Świat nadmiaru ma lekarstwo na przesadzony dobrobyt – algorytmy, które prowadzą za rączkę i serwują to, co może się spodobać

Ostatnio rozmawiałem ze znajomym, który cieszył się, iż Spotify po latach wprowadziło wyższą jakość dźwięku. Dziwiłem się, bo przecież konkurencja miała to od dawna, więc po co się przenosić? Jego zdaniem Spotify ma lepszy system rekomendacji i ciekawsze playlisty. Ja nie lubię, kiedy to platforma wybiera za mnie i słucham głównie płyt, które wybieram, ale rozumiem, dlaczego jest to istotny argument. W nadmiarze łatwo się pogubić, a kiedy serwis streamingowy podsuwa znane kawałki, jest dużo wygodniej.

Ale jednocześnie w wielu osobach istnieje pokusa, aby z tej pułapki algorytmów uciec, stąd takie akcje jak w łódzkim kinie. A przecież nie tylko tam. Sklepy oferują koszyki-niespodzianki, które cieszą się olbrzymią popularnością.

Cena jednego koszyka została ustalona na 150 zł, ale wartość artykułów znajdujących się w jego wnętrzu może sięgnąć choćby ponad 2500 zł! Co więcej, klienci kupujący koszyki mają pewność, iż ich minimalna wartość nie będzie niższa niż 600 zł, co czyni tą promocję wyjątkową atrakcyjną dla kupujących – reklamowała sieć.

Połączenie okazji z loterią odgrywa w tym przypadku najważniejszą rolę, ale gra może się przecież źle skończyć. Co z tego, iż minimalna wartość produktów przewyższy kwotę inwestycji, jeżeli w środku będzie coś, co się nie spodoba lub trudno będzie sprzedać, więc o żadnym zysku nie będzie mowy?

Dziś jest tyle okazji do oszczędności i złapania okazji, a jednak zainteresowanie koszykami-niespodziankami nie słabnie. To nie przypadek i mam wrażenie, iż do głosu dochodzi też coraz większa potrzeba bycia zaskoczonym. Chcemy mieć okazję do oglądania niespodzianki, zboczenia z dobrze znanej drogi. Ryzykujemy rozczarowaniem, ale moment oczekiwania na odkrycie kart jest zbyt kuszący, żeby móc mu się oprzeć.

Wyobraziłem sobie serwis, który działa na zasadzie akcji organizowanej przez łódzkie kino

Nigdy nie wiesz, jaki film zostanie wybrany albo jaka płyta poleci. Co więcej, to prawdziwe losowanie i platforma nie bierze pod uwagę gustu czy wcześniejszych wyborów. Nie pyta o zdanie i preferowane gatunki. Całkowite zdanie się na los. Użytkownik może wyłączyć podsuniętą mu rzecz, ale nie może zakręcić kołem kolejny raz – musi poczekać do następnego dnia.

Oczywiście jest to model biznesowy skazany na porażkę, bo nie po to duża platforma tworzy film czy serial, żeby później nikt nie wskazał na niego pilotem. Jaki interes mieliby artyści, aby wrzucać swoje utwory do miejsca, które przydziela płyty losowo? Byłoby to jednak interesujące doświadczenie. Czy zacisnąłbym zęby, gdybym musiał słuchać nielubianej artystki? A może poczułbym się lepiej dając szansę? Nie musiałbym zostać fanem, ale pochwaliłbym się, iż przynajmniej nie wyłączyłem.

Po to mamy wolną wolę, aby decydować i dzięki temu odsuwać od siebie coś, czego nie lubimy. Tylko czy naprawdę mamy pewność, iż konsumujemy to, co chcemy, czy może decyzja podjęta została za nas? Na szczęście są jeszcze miejsca, gdzie to przypadek decyduje. Antykwariaty, stare sklepy z płytami, kameralne księgarnie. Jest ich jednak coraz mniej, więc to ostatnia szansa na niegroźny hazard i ominięcie reguł ustalanych przez dużych graczy.

Zdjęcie główne: Shutterstock / Roman Samborskyi

Idź do oryginalnego materiału