Destiny: Rising pokazuje, jak wspaniałe było kiedyś Destiny, z pewnym haczykiem

cyberfeed.pl 1 tydzień temu


Destiny to seria na tyle stara, iż ​​przeszła przez wiele epok. Były początki oryginału Przeznaczeniekiedy gra była prawdziwym grindfestem. A potem jest coś bardziej nowoczesnego Przeznaczenie 2który dokonał wielu ruchów, aby być przyjaznym dla czasu graczy, a jednocześnie pozwalać na odrobinę pogoni za łupami. Przeznaczenie: Powstanie — nowy tytuł mobilny od NetEase Games — sprawia wrażenie powrotu do oryginału Przeznaczenie wibracja. Polygon rzucił okiem na grę i chociaż jest ona wciąż w zamkniętej fazie alfa, Przeznaczenie: Powstanie pokazuje, dlaczego Destiny po raz pierwszy przyciągnęło tak wielu graczy i dlaczego Rosnący będzie walczyć o osiągnięcie tego szczytu.

Żeby po prostu mieć to z głowy, Przeznaczenie: Powstanie to gra gacha. Jego Uderzenie Genshina osadzona w uniwersum Destiny. Jest kampania, strajki, nagrody, całkiem fajny tryb roguelite, a choćby aktywność związana z najazdem. Ale co najważniejsze, istnieją grywalne postacie, dla których można grać.

Gromadzenie i ulepszanie tych postaci wraz z ich bronią zajmuje dużo czasu. I choć sam grind potrafi być uciążliwy, to przypomina mi jak oryginał Przeznaczenie używany do podejścia do grindu, w którym pojedyncze, rzadkie przedmioty zwiększały twoją moc tak bardzo, iż mogły wpłynąć lub złamać twoją zdolność do dołączenia do grupy innych graczy i ukończenia najazdu.

Zdjęcie: Gry NetEase/Bungie

Przeznaczenie 2 oferuje znacznie więcej łupów niż oryginalna gra, a Bungie stale wypuszcza nowe, niesamowite bronie, o które możesz walczyć, a które dodają ułamek procenta twojej mocy. To sprawia, iż ​​grind jest satysfakcjonujący dla takich szaleńców jak ja, ale nie jest konieczny choćby dla nieco bardziej przypadkowych graczy.

Podoba mi się ta nowoczesna wersja Destiny, ku której Bungie zmierza od pięciu lub sześciu lat. Jako długoletni gracz, a teraz jako tata, miło jest logować się ze znajomymi, oczyszczać kilka lochów tygodniowo w porze lunchu i wiedzieć, iż stosunkowo gwałtownie wyjdę z przedmiotami, których chcę.

Ale jeżeli chodzi o Destiny, są we mnie dwa wilki i jeden z nich tęskni za tym, jak gówniane było kiedyś. Tęsknię za poczuciem, iż mam prawdziwą przewagę, kiedy przechodziłem przez trudny proces, aby dostać się do Black Spindle Przeznaczenieprzedmiot egzotyczny dostępny tylko w ramach misji czasowej raz na kilka tygodni. Podobało mi się choćby desperackie polowanie na Gjallarhorn i moc, jaką poczułem, gdy już go zdobyłem. Wymaganie doładowania było kiepskie, ale zmusiło mnie do pochłonięcia gry w zawrotnym tempie – był to czas, który wciąż wspominam z sentymentem. I choć to nie to samo, element gacha Rosnący przenosi mnie z powrotem do tamtego czasu.

Działania Destiny szokująco dobrze łączą się z elementami gacha i świetnie się przy tym bawiłem Przeznaczenie: Powstanie w ciągu moich pięciu lub sześciu godzin gry. Nie mogę się doczekać, aby każdego dnia głębiej pracować nad tą historią, a każde zainteresowanie nową postacią jest tak samo ekscytujące jak podczas mój krótki romans z Uderzenie Genshina.

Ale to inwestycja w łupy naprawdę się opłaca czuć jak Destiny, choćby jeżeli przybiera inny kształt. Jasne, kiedy gram Rosnący Walczę o świetne wyniki, ale inwestuję też mnóstwo walut w broń i postacie, aby je wzmacniać i wzmacniać.

Jeśli chodzi o finanse, czuję, iż mógłbym rozsądnie zagrać w wydaną wersję (to znaczy zawsze, gdy zostanie ona oficjalnie uruchomiona) Rosnący nie wydając ani grosza. Mam wiele rzadkich postaci po zalogowaniu się przez kilka dni z rzędu, a wszystko to bez kupowania czegokolwiek w sklepie. Biorąc jednak pod uwagę, iż gracze nie mogą uzyskać dostępu do sklepu, aby zobaczyć ceny w fazie alfa, trudno dokładnie określić, jak kosztowne Rosnący może stać się w przyszłości.

Zdjęcie: Gry NetEase/Bungie

Ale to podstawowa umiejętność przetrwania harówki ostatecznie będzie tym, co odciągnie mnie od Przeznaczenie: Powstanie. To gra, w której postacie i broń, w które inwestujesz, mają ogromne znaczenie i mogą być cholernie rzadkie. Gdzie mogę pojawić się w Haven w pełni rozwiniętej mitycznej postaci i sprawić, iż wszyscy nowi gracze zatrzymają się i odejdą ooochjak mali kosmici z Toy Story. Problem w tym, iż w przeciwieństwie do podobnych momentów, które przeżyłem w Destiny, nikt nigdy nie będzie wiedział, czy moja postać jest wystrojona, ponieważ grałem przez tysiące godzin, czy też dlatego, iż wyciągnąłem kartę kredytową.

Kiedy ładuję się do ataku, a najbardziej chora nowa postać wyskakuje i przedostaje się przez falę Upadłych, zostawiając mnie w pyle, ta moc niekoniecznie będzie zasłużona. Kiedy w pierwszy weekend zobaczę nowy rajd Exotic, nie będę miał poczucia, iż ​​mają po prostu szczęście, tak jak ja. Będziesz miał wrażenie, iż ta osoba ma więcej zabawy, ponieważ ma głębsze kieszenie. A w przypadku gry z łupami, takiej jak Destiny, jest to trudna do przełknięcia pigułka.

Nie oznacza to, iż we wszystkim można wygrać Przeznaczenie: Powstanieani iż gracze nie będą mogli wykazać się wysokim poziomem umiejętności ani zdobyć nowych, niesamowitych narzędzi, grając całkowicie za darmo. Ale wywołuje to swędzenie w moim umyśle, którego nie będzie można zignorować.

Ukończenie najazdu Przysięga Ucznia na poziomie trudności Konkursu w Przeznaczenie 2 to jedno z moich ulubionych wspomnień i osiągnięć związanych z grami. I miałem szczęście, iż już tej pierwszej nocy udało mi się zdobyć Ruinę Lubrae, legendarną glewię, która wygląda absolutnie dziko i jest ta sama broń, której używał złoczyńca nalotuRulk. Kiedy przygotowywałem się do snu w noc, w której zakończyliśmy najazd, stałem w Wieży z glewią opartą na plecach, a dziesiątki nieznajomych graczy podeszło, aby to obejrzeć. To jedno z moich ulubionych wspomnień w Przeznaczenie 2. Ale ten moment nie może istnieć bez zastrzeżeń Przeznaczenie: Powstanie. Bo choćby jeżeli nigdy nie wydam ani grosza, choćby jeżeli wszyscy ci mali kosmici z „Toy Story” pojawią się, żeby popatrzeć na moją nową, fajną postać, zawsze będę się zastanawiać, o ile szybciej mógłbym na to zapracować, gdybym tylko rozdał trochę pieniędzy.



Source link

Idź do oryginalnego materiału