Polska ponownie wraca do dyskusji o podatku cyfrowym. To rozwiązanie, które od kilku lat funkcjonuje już w wielu krajach Europy, a teraz ma szansę stać się częścią polskiego systemu fiskalnego. Cel jest jasny – opodatkować największe globalne firmy technologiczne. Duże przedsiębiorstwa generują ogromne przychody na naszym rynku, ale nie zawsze proporcjonalnie dokładają się do budżetu państwa.
Etap prac i możliwe warianty podatku cyfrowego
Ministerstwo Cyfryzacji, kierowane przez wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, zapowiada przedstawienie projektu ustawy na przełomie 2025 i 2026 roku. Już latem odbyło się pierwsze spotkanie z przedstawicielami organizacjami branżowymi i pozarządowymi, podczas którego resort zaprezentował wstępne założenia podatku cyfrowego. Ma on dotyczyć wyłącznie największych graczy, czyli firm z globalnymi przychodami powyżej 750 mln euro rocznie. Rozważane są dwa scenariusze: szeroki i wąski. Wariant szeroki obejmuje marketplace’y, aplikacje taksówkarskie, media społecznościowe, reklamy profilowane oraz usługi związane z danymi użytkowników. Z kolei wariant wąski ogranicza się wyłącznie do reklam cyfrowych. Stawka podatku ma wynosić 3%. Według prognoz wpływy do budżetu sięgną 1,7 mld zł w 2027 roku, a w 2030 roku mogą przekroczyć 3 mld zł. Środki mają wspierać rozwój polskich technologii i innowacji oraz tworzenie jakościowych treści medialnych.
Krzysztof Gawkowski zapowiedział projekt podatku cyfrowego / Źródło: Ministerstwo Cyfryzacji / XMinister finansów Andrzej Domański podkreśla, iż projekt nie jest prostą decyzją gospodarczą, ale ma poważny wymiar polityczny – także międzynarodowy. Choć nie deklaruje jednoznacznego poparcia, przyznaje, iż poszukiwanie nowych źródeł dochodów jest zasadne, ale konsekwencje muszą być rozważone z pełną świadomością. Wprowadzenie podatku cyfrowego ma więc nie tylko znaczenie fiskalne, ale także wpływ na relacje z innymi państwami i globalnymi korporacjami. W praktyce oznacza to, iż decyzja o jego kształcie będzie wynikiem kompromisu między potrzebami budżetu i polityką zagraniczną.
Polska na tle Europy – nadrabiamy zaległości?
Nie jesteśmy pionierem. Francja, Włochy, Hiszpania czy Austria już od kilku lat stosują własne wersje podatku cyfrowego. Francja wprowadziła 3% daninę w 2019 roku i w 2023 r. zebrała z tego tytułu aż 668 mln euro. To pokazuje, iż podatek może być realnym źródłem dochodów budżetowych. Włochy od 2020 roku stosują podobną stawkę podatku cyfrowego. Od 2025 roku zniosły lokalny próg przychodów, aby poszerzyć liczbę podmiotów objętych regulacjami. To krok mający zwiększyć skuteczność systemu i ograniczyć unikanie opodatkowania. Hiszpania od 2021 roku pobiera 3% od reklam online, usług pośrednictwa cyfrowego i sprzedaży danych użytkowników. Austria poszła jeszcze dalej. Tam stawka wynosi aż 5%, choć dotyczy wyłącznie reklam internetowych, co czyni ją jedną z najwyższych w Europie.
Polska wpisuje się więc w europejski trend, który ma na celu większą sprawiedliwość podatkową w świecie cyfrowym. Wprowadzenie podobnych regulacji u nas oznacza nie tylko dodatkowe miliardy złotych w budżecie, ale także wyrównanie szans dla lokalnych przedsiębiorstw wobec globalnych gigantów.
Źródło: PAP Biznes, INFOR / Zdj. otwierające: Unsplash (@radziejewski)

1 godzina temu














