Pamiętam doskonale, jak niemal 5 lat temu przygotowałem dla Was artykuł opisujący największe niewypały w historii Windowsa. Na honorowym pierwszym miejscu umieściłem wtedy rozwiązanie o nazwie Microsoft Bob, zapomnianą płatną powłokę graficzną dla systemów operacyjnych. A czy wiecie, iż Microsoft za jej pośrednictwem oferował możliwość odpłatnego (!) wysyłania maili?
Płatne maile od Microsoft, czyli zapomniany pomysł z 1995 roku
W 2025 roku mało kto pamięta czasy płatnych skrzynek pocztowych. Gmail od Google spopularyzował dobrej jakości bezpłatną pocztę elektroniczną, z możliwością wysyłania dużych załączników i z naprawdę sporą ilością przestrzeni na dane. Zanim jeszcze wysyłanie e-maili stało się rzeczą powszechną, Microsoft próbował je zmonetyzować.
Aplikacja do wysyłania wiadomości e-mail w kosztującej 99,95 dolarów nakładce Microsoft Bob nie działała tak, jak typowa współczesna poczta elektroniczna. Przede wszystkim, Bob nie łączył się z internetem bezpośrednio. Do wysyłania maili wykorzystywał komercyjny system Microsoft Network (MSN), który wówczas funkcjonował jako zamknięta usługa online – coś pomiędzy wczesnym internetem, a siecią w stylu AOL. Użytkownik Boba mógł wysłać maila tylko poprzez MSN, a więc potrzebował płatnej subskrypcji. Według ówczesnych materiałów prasowych wysyłka 15 maili (limitowanych do 500 znaków!) miesięcznie kosztowała 4,95 dolarów. Daje to kwotę blisko 11 dolarów (ok. 40 złotych) na dzisiejsze pieniądze, przy uwzględnieniu inflacji w USA. E-mail w domenie bob.com – gratis!
Interfejs Microsoft Bob.Microsoft Bob dawał ograniczony dostęp do usług MSN
Tak, tak. Usługi w Microsoft Bob okazywały się nie darmowym bonusem a bramą do świata komercyjnych usług Microsoft Network. Niektórym może to przywodzić na myśl dzisiejsze mikropłatności. W Bob to właśnie MSN odpowiadał za obsługę wiadomości e-mail, a każda wysyłka poza pakietem wiązała się z realnym kosztem ponoszonym przez użytkownika.
W połowie lat 90. XX wieku łączenie się z MSN odbywało się w modelu typowym dla epoki modemów dial-up. System naliczał opłaty za czas spędzony online, a w niektórych przypadkach również za ilość przesłanych danych. W praktyce oznaczało to, iż samo kliknięcie „wyślij” nie było czynnością neutralną finansowo: wysłanie maila kosztowało prawdziwe pieniądze, a większe załączniki potrafiły zwiększyć rachunek. MSN rozliczał użytkownika według własnej taryfy minutowej i objętościowej, tak jak robiły to inne komercyjne sieci online, zanim internet stał się powszechnie dostępny.
Microsoft Bob pełnił więc rolę jedynie graficznej nakładki – kolorowej, przerysowanej i przyjaznej, ale zupełnie nieodpowiedzialnej za to, co działo się „pod spodem”. Opłaty pobierał zatem de facto MSN, a Bob był tylko bramą prowadzącą do jednej z pierwszych prób Microsoftu monetyzowania komunikacji elektronicznej. Z dzisiejszej perspektywy może się to wydawać egzotyczne, ale w połowie lat 90. wysłanie e-maila przez Boba było tak samo płatne, jak minuta połączenia modemowego w komercyjnej sieci.
To się nie mogło udać
Ten model nie miał szans na przetrwanie. Gdy internet zaczął tanieć i otwierać się na masowego użytkownika, „płatne maile” błyskawicznie stały się anachronizmem. AOL i inni dostawcy zaczęli oferować dostęp w ramach tańszych pakietów, a rynek powoli odchodził od rozliczeń minutowych. Chwilę później pojawiły się pierwsze darmowe konta e-mail, a prawdziwy przełom nastąpił w 1996 roku. Wtedy na scenę w USA wkroczył Hotmail, natychmiast pokazując, iż poczta elektroniczna może i powinna być bezpłatna. Następowała też stopniowa popularyzacja stałych łącz internetowych, nie rozliczających użytkownika za „impulsy”.
Wszystko to zbiegło się w czasie z upadkiem samego Microsoft Boba – programu, który miał ułatwiać życie początkującym użytkownikom, a ostatecznie stał się jednym z najbardziej znanych niewypałów w historii firmy. Projekt porzucono już po roku, a wraz z nim zniknęły także próby pobierania opłat za wysyłanie maili za jego pośrednictwem. Pocztę z Microsoft Bob zastąpiono rozwiązaniem znanym do dziś. Microsoft Outlok, mówi Wam to coś?
W Polsce płatne maile oferuje Poczta Polska – nie takie, jak myślicie
Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale płatne maile w 2023 roku wprowadziła do oferty… Poczta Polska. Chodzi konkretnie o Q-Doręczenia, których ideę opisaliśmy w osobnej publikacji. Za wysłanie jednego wirtualnego listu należy uiścić opłatę za przekazanie korespondencji w wysokości 2,20 złotych. Usługa działa do dziś.
Źródło: mat. własny

1 tydzień temu

















