Redragon Uranus Pro – recenzja. Ciężki kaliber z aluminiowym sercem

1 tydzień temu

Miałem przyjemność sprawdzić już kilka klawiatur od firmy Redragon. Każda z nich wyróżniała się w mniejszym lub większym stopniu. Byłem więc ciekaw, czy z Uranus Pro będzie podobnie. Wizualnie dość mocno przykuwa oko, ale oczywiście sam wygląd to nie wszystko. To też w pewnym rodzaju specjalna propozycja od producenta, gdyż cena tego modelu oscyluje w granicach 500 zł, sięgając jednocześnie wyższego poziomu jakości. Czy zatem ten dość ciężki, bo prawie 2-kilogramowy egzemplarz się broni? Zaraz Wam wszystko opowiem.

Spis Treści

  • Zawartość pudełka
  • Specyfikacja urządzenia
  • Wykonanie i design
  • Wrażenia z użytkowania
  • Switche i dźwięki
  • Łączność i bateria
  • Podświetlenie i oprogramowanie
  • Podsumowanie

Kup Redragon Cyrus Pro

Zawartość zestawu

Po otwarciu pudełka moim oczom ukazał się klasyczny zestaw elementów, dobrze znany z poprzednich produktów tej firmy. Oprócz samej klawiatury, w opakowaniu znalazłem narzędzie do wyciągania zarówno switchy, jak i keycapów, przewód USB-C na USB-A, cztery zapasowe przełączniki, instrukcję oraz naklejki. Niestety, nic specjalnego. o ile producent celuje w segment premium, to liczyłem, iż tym razem pójdzie za ciosem i czymś zaskoczy. Nie chodzi mi choćby o dodatkowe akcesoria — choć te byłyby mile widziane — ale o drobny akcent, który od razu wskazywałby na produkt z innej kategorii. Świetnie oddaje to doświadczenie rozpakowywania Xboxa Series X czy choćby S. Szkoda więc, iż Uranus Pro nie daje tego samego wrażenia.

Specyfikacja Redragon Uranus Pro

Cecha Wartość
Wymiary 333 × 146 × 37 mm
Kolor dodatkowy Translucent
Typ klawiatury Mechaniczna
Łączność Bezprzewodowa
Interfejs USB / Bluetooth / Adapter 2.4 GHz
Klawisze numeryczne Nie
Dodatkowe klawisze Tak
Anti-ghosting Pełny
N-Key rollover Pełny
Długość przewodu 150 cm
Bateria 4000 mAH
Gwarancja (miesiące) 24
Kompatybilność Windows, Mac, Linux

Wykonanie i design

To nie jest kolejna plastikowa zabawka – tutaj króluje solidne aluminium, co widać, a przede wszystkim czuć. Niemal dwukilogramowa waga od razu sygnalizuje, iż mamy do czynienia z poważnym sprzętem, a nie efemerycznym gadżetem. Każdy element jest dobrze spasowany, nie ma mowy o skrzypieniu czy luzach – to prawdziwa, „pancerna konstrukcja”, która wydaje się zaprojektowana na lata intensywnego użytkowania. Wysokość to kolejny, wyróżniający ją element. Z racji swojej konstrukcji, całość jest zauważalnie wyższa niż standardowe klawiatury.

Co prawda, brak regulowanych nóżek mogą budzić obawy o ergonomię, ale w moim przypadku, oryginalny kąt nachylenia okazał się wystarczający, a nóżki, choć mile widziane, nie były niezbędne. Mimo metalowej obudowy, brzmienie klawiszy jest świetne, zaskakując pozytywnie głębią i klarownością. Duży plus należy się za implementację pełnego hot-swapa. To funkcjonalność, która pozwala na swobodną wymianę przełączników (zarówno 3-, jak i 5-pinowych) bez konieczności lutowania. Dzięki temu można dopasować klawiaturę do swoich potrzeb.

Futurystyczny wygląd

Skłamałbym, gdybym napisał, iż wygląd nie ma dla mnie znaczenia. Ma i to dość duży. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to styl serii Borderlands, czy to za sprawą czcionki na keycapach, czy zastosowanego wzornictwa graficznego. Jest w tym wszystkim pewna magia, kojarząca się raczej z zaawansowaną technologią niż fantasy. Trudno oderwać wzrok od całego projektu, a głęboka czerń obudowy tylko uzupełnia pozytywne wrażenia. Gdybym miał oceniać „klawiaturę po pudełku”, to tutaj dałbym od razu dziesięć na dziesięć i po testach nie zmieniłem zdania. Piękny kawałek sprzętu.

Wrażenia z użytkowania

Jest dobrze, a choćby bardzo dobrze. Całość jest dość cicha, co od razu zauważyli moi domownicy. Ważniejszy jest jednak „feeling” z samego pisania czy też grania, a ten w pełni zaspokoił moje potrzeby. Omawiany model, mimo tych samych switchy co w Cyrusie Pro, wypada jeszcze lepiej. Zastosowane przez producenta wewnętrzne rozwiązania sprawiają, iż aż chce się korzystać z Uranusa Pro. Każde kliknięcie jest po prostu przyjemne i brak tutaj tego charakterystycznego efektu, który da się zaobserwować w tanich aluminiowych konstrukcjach.

Spędziłem dziesiątki, jeżeli nie setki godzin na graniu, a także pisaniu i ani przez chwilę nie miałem ochoty zmieniać tej klawiatury, a to już całkiem spore osiągnięcie. Szkoda natomiast, iż zabrakło tutaj jakiejkolwiek opcji podglądu stanu baterii. Ani na samym sprzęcie za sprawą podświetlenia przy skrócie klawiszowym, ani dzięki diody. To spore niedopatrzenie w sprzęcie z takiej półki cenowej. Rozumiem, iż przy pełnym RGB i łączności BT/2,4 GHz nie muszę się przez tydzień martwić o moc, ale chciałbym jednak móc w dowolnym momencie sprawdzić, ile jeszcze czasu zostało.

Switche i dźwięki

Pod palcami Uranusa Pro poczujecie autorskie przełączniki Leopard L. Mimo iż to już znane switche z innych klawiatur Redragona, to w tej solidnej, aluminiowej konstrukcji poczułem, iż zyskały nieco inny charakter. Ich liniowy typ sprawia, iż do szybkiej, dynamicznej akcji w grach nadają się bardzo dobrze. Ale nie tylko! Kiedy przychodzi co do czego i trzeba napisać dłuższy tekst, pisanie na nich jest naprawdę przyjemne. Są przyjemnie lekkie, a fabryczne smarowanie sprawia, iż ruch jest gładki i satysfakcjonujący.

Co do dźwięku, to tutaj Redragon radzi sobie całkiem przyzwoicie. Nie ma tego irytującego, pustego rezonansu, który często słychać w tańszych klawiaturach. Dzięki wytrzymałej obudowie i przemyślanym rozwiązaniom w środku, Uranus Pro brzmi dość cicho i przyjemnie. To nie jest może dźwięk rodem z klawiatur za kilka tysięcy złotych, ale jak na tę półkę cenową, jest dobrze. A stabilizatory? Te to już inna bajka! Spacja, shift – wszystkie większe klawisze chodzą równo i bez żadnych niepożądanych grzechotań. Widać, iż ktoś tu zadbał o to, by te elementy działały poprawnie, a każde naciśnięcie było komfortowe. o ile chcecie sprawdzić, jak dokładnie brzmi Uranus Pro w akcji, sami posłuchajcie nagrania, które dla Was przygotowałem.

Łączność i bateria

Omawiany sprzet oferuje pełen pakiet, jeżeli chodzi o łączność – macie do dyspozycji klasyczny kabel USB-C, bezprzewodową swobodę dzięki adapterowi 2.4 GHz, a także Bluetooth. Na papierze brzmi to świetnie i daje sporo elastyczności. Niestety, w moim przypadku ta bezprzewodowa wolność bywała czasami problematyczna. Mogło to być spowodowane dużą liczbą urządzeń właśnie na BT/2.4 GHz, ale inne produkty od Redragona, choćby jeżeli miały jakiś problem, to mówimy o wyjątkach raz na miesiąc-dwa. Tutaj było tego znacznie więcej i wolałem częściej działać po kablu.

Jeśli chodzi o baterię, to mamy tutaj 4000 mAh. To pojemność, która stała się już rynkowym standardem w tym segmencie i muszę przyznać, iż spisuje się bardzo dobrze. Przy włączonym, pełnym podświetleniu RGB i korzystaniu z odbiornika, spokojnie wyciągałem z niej od 7 do 9 dni realnej pracy. jeżeli wyłączycie podświetlenie, ten czas naturalnie się wydłuży. Bateria trzyma więc naprawdę długo, co jest dużym plusem. Niestety, jest tu jeden spory zgrzyt, brak jakiejkolwiek opcji sprawdzenia poziomu naładowania baterii, o czym już wspominałem. Czemu pominięto tę funkcję, szczególnie w droższym modelu? Nie wiem, ale uznaję to za spory minus.

Podświetlenie i oprogramowanie

Zacznijmy od podświetlenia. W Uranusie Pro diody są skierowane south-facing, co jest sprytnym rozwiązaniem, bo dzięki temu klawiatura dogaduje się z praktycznie każdymi keycapami, bez żadnego zacinania. I choć legendy na klawiszach nie świecą, to dla mnie całość wygląda naprawdę świetnie. Od góry może nie robi aż takiego wrażenia, ale kiedy patrzę na nią z perspektywy siedzenia przed biurkiem, to efekt jest wspaniały i zdecydowanie do mnie przemawia. To takie dyskretne, ale jednocześnie bardzo efektowne RGB, które idealnie uzupełnia całą estetykę klawiatury, a głęboka czerń obudowy tylko to podkreśla. W ogólnym rozrachunku, jest to element, który mi się podoba.

Jeśli chodzi o oprogramowanie, to tutaj Redragon niestety trzyma się starych nawyków. przez cały czas musimy instalować osobny program do każdego urządzenia, co przy większej liczbie sprzętów staje się irytujące. Sam soft do Uranusa Pro jest prosty i funkcjonalny – można zmienić podświetlenie, zaprogramować makra czy pozmieniać funkcje klawiszy. Co ciekawe, aplikacja działa choćby bezprzewodowo, co jest plusem. Natomiast, choćby tutaj nie mamy jakiejkolwiek opcji sprawdzenia poziomu baterii. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to słowa mojej prawie czteroletniej córki „Kto to myślał?!”.

Czy warto kupić Redragon Uranus Pro?

Po wielu godzinach z tą klawiaturą mogę śmiało stwierdzić, iż Uranus Pro to naprawdę solidny sprzęt. Od razu czuć, iż to nie jest kolejna plastikowa zabawka – jej niemal dwukilogramowa, aluminiowa konstrukcja robi wrażenie i daje pewność, iż posłuży długie lata. Wizualnie klawiatura mocno przykuwa oko swoim stylem, a podświetlenie, choć dyskretne, to w moich oczach wygląda wspaniale. Feeling z pisania i grania jest bardzo przyjemny, a dzięki zastosowanym rozwiązaniom, całość jest dość cicha. To model, który w pełni spełnił moje oczekiwania pod kątem użytkowania na co dzień.

Jednak, mimo wielu zalet, Uranus Pro nie jest propozycją dla wszystkich i ma swoje wady. Już przy otwieraniu pudełka zabrakło mi tego efektu „wow”, wrażenia produktu premium, na które liczyłem w tej cenie. Co więcej, brak jakiejkolwiek opcji sprawdzenia stanu baterii to dla mnie spore niedopatrzenie. W dodatku, choć łączność bezprzewodowa działa, to zdarzały się jej problemy, przez co często wolałem korzystać z kabla. Finalnie, to dobry sprzęt, który może być świetną bazą do dalszych modyfikacji, ale nie jest bez wad.

Przeczytaj także

Redragon Cyrus Pro – recenzja. Mechanik z duszą anime


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse.


Za dostarczenie klawiatury dziękujemy producentowi Redragon.
Udostępnienie sprzętu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego materiału.
Kup Redragon URANUS PRO


Idź do oryginalnego materiału